Katowice - Znicz 67-71
06.12.2008
W zespole Znicza doszło w tygodniu do sporych zmian. Miejsce trenera Bartłomieja Przelazłego zajął Jeremy Weatherspoon. 28-letni Amerykanin będzie również występował w zespole z Pruszkowa, jednak póki co, czeka na przyznanie polskiego obywatelstwa (jest żonaty z Polką). Dodatkowo do zespołu dołączył doskonale znany śląskim kibicom, Marcin Ecka. Dla 30-letniego rozgrywającego spotkanie w Katowicach było sentymentalnym powrotem na "stare śmieci".
Jak się jednak okazało, to nie Ecka był katem katowiczan. To dwójka: Tomasz Briegmann i Jakub Dłoniak zadecydowała o tym, że pruszkowianie wygrali. Już od samego początku goście nadawali ton wydarzeniom na boisku. Jednak ambitni podopieczni Mirosława Stawowskiego próbowali gonić wynik. Dobrze radził sobie pod koszem Mariusz Piotrkowski, który zdobył w całej potyczce 21 punktów i zebrał 10 piłek. Gdy na niespełna pięć minut przed końcem spotkania ponownie prowadzenie Znicza wynosiło 11 punktów różnicy, gospodarze przypuścili ostatni szturm by zmienić losy tego pojedynku. Przez kolejne cztery minuty udało się katowiczanom zdobyć osiem punktów z rzędu, w większości z rzutów osobistych. Na niecałą minutę przed końcową syreną straty wynosiły zaledwie trzy punkty. W ostatnich sekundach dwukrotnie rzutami za trzy punkty "akademicy" próbowali zniwelować tę przewagę. Jednak szczęście, na które liczyli koszykarze z Katowic, nie sprzyjało i oba rzuty nie znalazły drogi do celu.
Jak się jednak okazało, to nie Ecka był katem katowiczan. To dwójka: Tomasz Briegmann i Jakub Dłoniak zadecydowała o tym, że pruszkowianie wygrali. Już od samego początku goście nadawali ton wydarzeniom na boisku. Jednak ambitni podopieczni Mirosława Stawowskiego próbowali gonić wynik. Dobrze radził sobie pod koszem Mariusz Piotrkowski, który zdobył w całej potyczce 21 punktów i zebrał 10 piłek. Gdy na niespełna pięć minut przed końcem spotkania ponownie prowadzenie Znicza wynosiło 11 punktów różnicy, gospodarze przypuścili ostatni szturm by zmienić losy tego pojedynku. Przez kolejne cztery minuty udało się katowiczanom zdobyć osiem punktów z rzędu, w większości z rzutów osobistych. Na niecałą minutę przed końcową syreną straty wynosiły zaledwie trzy punkty. W ostatnich sekundach dwukrotnie rzutami za trzy punkty "akademicy" próbowali zniwelować tę przewagę. Jednak szczęście, na które liczyli koszykarze z Katowic, nie sprzyjało i oba rzuty nie znalazły drogi do celu.
Polecane
Koszykówka
Przeczytaj również
24.07.2022
24.07.2022
"GieKSa" w szoku przy pustym Blaszoku