Jeszcze nie gra, już pomaga. Kasprzik zmotywował bramkarza Ruchu

11.03.2019

- Wycisnęliśmy z tego meczu 200 procent. To bardzo ważny punkt. Trzy czwarte tej zdobyczy to zasługa Dawida Stambuły. Wybronił wiele sytuacji i dziś jest naszym bohaterem - chwalił swojego golkipera trener Ruchu Radzionków po bezbramkowym remisie z rezerwami Miedzi w Legnicy.

Zygmunt Taul/Ruch Radzionków

- Nie sugerowałem się wynikami sparingów. Przed awansem do III ligi też nie wygraliśmy ani jednego meczu kontrolnego. Mierzyliśmy się zimą z bardzo mocnymi rywalami, sięgnęliśmy po naukę i na inaugurację ligi nie tracimy bramki - mówił trener Ruchu, choć fani "żółto-czarnych" przed pierwszym wiosennym meczem mogli mieć powody do obaw. Przez całą zimę radzionkowianie tracili w sparingach mnóstwo goli. Bramkarze "Cidrów" w ośmiu spotkaniach aż 25 razy wyciągali piłki z siatki, niejednokrotnie to zresztą oni byli tymi, którzy swoimi błędami za wspomniane straty ponosili odpowiedzialność.

Tymczasem w sobotnie popołudnie żaden z legniczan nie znalazł patentu na świetnie dysponowanego Dawida Stambułę. W pierwszej fazie meczu bramka 27-latka była ostrzeliwana z każdej strony, ale golkiper, który wygrał w ostatnich tygodniach rywalizację z Rafałem Strzelczykiem bronił wszystko, co leciało w jego stronę. - Cały zespół zapracował na ten ważny punkt. Zagraliśmy "na zero" z tyłu, udało się więc zrobić to, co nie udawało się w sparingach. Każdy dołożył do tego cegiełkę - starał się zachować skromność "Galata".

Bez cienia wątpliwości bramkarz Ruchu na miano bohatera zapracował. Miedź oddała w sobotę 17 strzałów, 2 z nich wylądowały na słupkach, 8 musiał bronić Stambuła. Stambuła, który wysłał wyraźny sygnał, że nawet przy ewentualnej rywalizacji z wciąż trenującym z "Cidrami" doświadczonym Grzegorzem Kasprzikiem, nie musi stać na straconej pozycji. - Przyjście Grzesia, który pomaga nam w treningach spowodowało, że poprawiliśmy z Rafałem koncentrację. Umiejętności mamy obaj, ale teraz dostaliśmy dodatkowy bodziec - przyznawał po meczu golkiper "żółto-czarnych".

Cenny punkt wywieziony z Legnicy radzionkowianie zawdzięczają więc przede wszystkim bramkarzowi i sporej dozie szczęścia. W kolejnych starciach mają jednak sporo do poprawy. Sami bowiem przez 90 minut tylko raz - w samej końcówce - sprawdzili debiutującego na polskich boiskach byłego reprezentanta Rosji, Sosłana Dżanajewa. - Ale ja mu tego bezrobocia nie zazdrościłem. W tej pogodzie i przy tych warunkach cieszę się, że miałem dużo roboty i mogłem się rozgrzać - uśmiechał się Stambuła.

Ruch, który pojechał do Legnicy zdziesiątkowany brakiem sześciu zawodników z podstawowego składu wycisnął w meczu z Miedzią wszystko, co było do wyciśnięcia. - Chciałem jakoś ułożyć skład tak, by w możliwie największym stopniu zbalansować w sobotę młodość z bardziej doświadczonymi zawodnikami, ale było widać, że w składzie mamy zawodników bez ogrania. Miedź w pierwszej połowie osiągnęła ogromną przewagę, a my nie potrafiliśmy stworzyć sobie nawet jednej sytuacji pod jej bramką. Zastanawiałem się w przerwie jak to zmienić, udało się zareagować wprowadzeniem na boisko Mateusza Hermasza. Zaczęliśmy momentami grać swoją piłkę, choć wciąż nie owocowało to okazjami na gola - przyznawał po spotkaniu trener Rakoczy. Teraz jego podopieczni będą mieli czas na to, by dojść do zdrowia i poprawić wszelkie mankamenty. Z powodu problemów z odbiorem nowego boiska w Radzionkowie, w kolejny weekend piłkarze Ruchu zaliczą bowiem w lidze przymusową pauzę.

autor: ŁM

Przeczytaj również