Jastrzębie zakończyło serię Podbeskidzia. Kolejny piękny gol przy Rychlińskiego

19.10.2019

GKS Jastrzębie wygrał w Bielsku - Białej z drużyną Podbeskidzia, a drugie wyjazdowe zwycięstwo gościom zapewniły niesamowite trafienie Michała Bojdysa oraz gol Jakuba Wróbla. Mecz zakończył najdłużej trwającą na szczeblu centralnym passę "Górali", którzy ostatnie stracie na własnym stadionie przegrali ponad siedem miesięcy temu. 

Rafał Rusek/PressFocus

Spotkanie pomiędzy Podbeskidziem Bielsko – Biała a GKS-em Jastrzębie już przed pierwszym gwizdkiem arbitra nabrało dodatkowego znaczenia, niż wyłącznie rywalizacji dwóch śląskich drużyn. Ewentualna wygrana mogła przynieść wymierne korzyści zarówno gościom, jak i gospodarzom, bowiem - przy odpowiednich wynikach na innych pierwszoligowych boiskach - podopieczni Jarosława Skrobacza mieli okazję wypracować sobie przy Rychlińskiego miejsce premiowane grą w barażach o PKO BP Ekstraklasę, natomiast „Górale” stanęli przed szansą objęcia fotela lidera.

To, że kibice obejrzą bramki na Stadionie Miejskim, wydawało się oczywiste. Przemawiała za tym statystyka, która pokazuje, iż od początku imponującej serii Podbeskidzia, w Bielsku – Białej pada średnio 3,8 gola, a sami „Górale” zdobywają co najmniej dwa trafienia. Nic więc dziwnego, że gospodarze mogą pochwalić się obecnością w swoich szeregach piłkarzy, którzy zajmują trzecią oraz czwartą lokatę w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Fortuny 1 Ligi, czyli odpowiednio Karola Danielaka i Marko Roginicia.

Trafienia po drugiej stronie barykady zapewnić miał Kamil Adamek. Najlepszy strzelec jastrzębian z ubiegłych rozgrywek w sezonie 2011/12 przez rok reprezentował barwy Podbeskidzia, ówcześnie występującego w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przeciwko swojej byłej drużynie miał on okazję mierzyć się dwukrotnie i w każdym z tych starć popisywał się golem, a od startu bieżącego sezonu ta sztuka udało mu się już trzy razy.

Zdecydowanym faworytem pojedynku byli piłkarze Krzysztofa Brede, którzy na własnym stadionie nie przegrali od 2 marca bieżącego roku, a ich passa jest obecnie najdłużej utrzymującą się serią na szczeblu centralnym. Ponadto, na korzyść bielszczan przemawiała także nie najlepsza dyspozycja GKS-u na wyjazdach (w ośmiu konfrontacjach zdobyli zaledwie siedem punktów, tylko raz zgarniając komplet oczek), a w szczególności w ostatnich dwóch meczach, z których dwukrotnie wracali pokonani stosunkiem 3:1. W zestawieniu z rezultatami, jakie w tych kolejkach osiągnęli gospodarze (tj. wygrana 4:0 z GKS-em Bełchatów i zwycięstwo 3:1 w Radomiu) obraz spotkania wydawał się nakreślony jeszcze przed startem zmagań.

Jednak jak wiadomo, pojedynków piłkarskich nie rozgrywa się na papierze, a przedmeczowe statystyki często nie pokrywają się z przebiegiem spotkania. Tak było i tym razem, gdyż o jednostronnym widowisku mowy być nie mogło. Już od samego początku rywalizacja stała na wysokim poziomie intensywności, jak również waleczności. Widać było gołym okiem, że piłkarze obu zespołów - świadomi rangi starcia - łatwo nie odpuszczą przeciwnikowi zwycięstwa, a gra przenosiła się z jednego pod drugie pole karne.

Częściej do sytuacji strzeleckich dochodzili jednak gospodarze. Druga najskuteczniejsza ofensywa ligi kilkukrotnie próbowała pokonać Mariusza Pawełka, lecz rekordzista wśród bramkarzy pod kątem występów w Ekstraklasie był tego wieczoru świetnie dysponowany. Dobra forma wynikała nie tylko z udanych interwencji na linii bramkowej, ale także zaskakująco celnej gry nogami.

Worek z golami rozwiązał w 39. minucie meczu środkowy obrońca GKS-u, Michał Bojdys. Uderzenie piłkarza urodzonego w Bielsku – Białej śmiało można nazwać kandydatem do nagrody za najładniejsze trafienie sezonu, bowiem mierzący 195 centymetrów defensor przebiegł z piłką dystans ok. 60 metrów, przy okazji mijając dryblingiem trzech „Górali”, po czym silnym strzałem zza pola karnego umieścił futbolówkę pod samą poprzeczką bramki strzeżonej przez Martina Polačka.

Okazję do wyrównania „Górale” mieli zaraz po rozpoczęciu drugiej odsłony, kiedy dośrodkowanie posłane przez Bartosza Jarocha znalazło w polu karnym Karola Danielaka. Strzał głową filigranowego skrzydłowego został jednak zatrzymany przez jednego ze stoperów gości, który zdaniem trybun uczynił to ręką. Sędzia był natomiast odmiennego zdania, przez co kibice przy Rychlińskiego zamiast cieszyć się z remisu „poczęstowali” arbitra salwą gorzkich słów.

W drugiej połowie tempo spotkania nieco spadło, przez co ta cześć meczu nie obfitowała w tak dużą liczbę sytuacji strzeleckich, jak poprzednia. Większym posiadaniem piłki mogli pochwalić się gospodarze, którzy upragnionego gola na wagę remisu szukali głównie w ataku pozycyjnym. Kiedy wydawało się, że to właśnie „Górale” są bliżsi wyrównania, goście podwyższyli prowadzenie za sprawą akcji w 80. minucie meczu. Celną centrą z bocznego sektora boiska popisał się kapitan GKS-u Kamil Jadach, a do piłki w polu karnym najwyżej wyskoczył Jakub Wróbel. Pierwszy strzał napastnika jastrzębian okazał się jednak nieskuteczny, lecz za sprawą „pawełka”, jaki przydarzył się Polačkowi, snajper stanął przed szansą dobitki, której nie zmarnował.

Starcie zakończyło się dwubramkowym zwycięstwem GKS-u Jastrzębie. Mecz zakończył imponującą serię "Górali" przed własną publicznością, a także przełamał zasadę, według której dotychczas w pojedynkach pomiędzy tymi drużynami zawsze padały co najmniej trzy bramki. Warta odnotowania jest także frekwencja przy Rychlińskiego, bowiem ponad pięciotysięczna publiczność zgromadzona w sobotni wieczór na Stadionie Miejskim jest dotychczas najliczniejszą widownią bieżącej edycji Fortuny 1. Ligi.
 

TS Podbeskidzie Bielsko - Biała – GKS 1962 Jastrzębie 0:2 (0:1)

0:1 – Michał Bojdys 39’
0:2 – Jakub Wróbel 80’

TSP: Polaček – Jaroch, Baszłaj, Osyra, Modelski – Sieracki (59’ Sopoćko), Figiel – Danielak (80’ Martín), Rakowski (69’ Hilbrycht), Sierpina –  Roginić.
Trener: Krzysztof Brede.

GKS: Pawełek – Kulawiak, Jaroszek, Bojdys, Gojny – Ali (89’ Szczęch), Norkowski, Tront, Mróz, Jadach (94’ Liszka)– Wróbel (83’ Żak).
Trener: Jarosław Skrobacz.

Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).
Żółte kartki: Kornel Osyra (TSP) - Marek Mróz, Damian Tront (GKS).

Widzów: 5064.

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również