Historyczny wyczyn GKS-u. Tychy z wygraną w Lidze Mistrzów!

10.10.2018

W końcu jest! Hokejowy GKS Tychy wygrał przed własną publicznością mecz Ligi Mistrzów z włoskim HC Bolzano. Ekipa trenera Andrei Gusowa zanim sięgnęła po zwycięstwo aż trzy razy wychodziła w środę na prowadzenie.

Łukasz Sobala/PressFocus

Po raz pierwszy gospodarze trafili do bramki rywala w 7. minucie spotkania. Krążek przechwycił Andrij Michnow, rozegrał kontrę z Tomasem Sykorą po czym wpakował go do bramki Lelanda Irvinga.

Włosi, którzy w tej edycji rozgrywek wygrali trzy z czterech dotychczasowych gier, odpowiedzieli 8 minut później. Michael Kolarz stracił "gumę" na rzecz Antona Bernarda i po chwili reprezentant Włoch cieszył się z pokonania Johna Murraya.

Na dwie minuty przed końcem tercji wydawało się, że na pierwszą przerwę gospodarze zjadą z prowadzeniem. Niestety - minutę po tym, jak Michael Cichy w kapitalnym stylu wygrał pojedynek z Irvingiem, precyzyjnym strzałem odpowiedział Marco Insam.

Minutę po powrocie na lód tyszanie wypracowali trzecie w tym meczu trafienie. Tym razem "robotę" zrobił Cichy który zabrał krążek Irvingowi, wyłożył go Glebowi Klimience, a Rosjanin tylko dopełnił formalności. Tym razem radość na trybunach Stadionu Zimowego trwała prawie do końca drugiej odsłony. Prawie, bo choć obie drużyny stworzyły sobie naprawdę sporo dobrych okazji na zmianę wyniku, rezultat 3:2 dla GKS-u utrzymywał się aż do 39. minuty. Wtedy Włosi trzeci raz w tym starciu doprowadzili do remisu, tym razem za sprawą płaskiego uderzenia Andrew Crescanziego. Tyszanie grali wtedy z przewagą jednego zawodnika po tym, jak na ławce kar wylądował Brett Findlay.
Ekipa trenera Gusowa czuła, że tego dnia jest w stanie sięgnąć po pierwszą wygraną w Hokejowej Lidze Mistrzów. Decydującą partię z większym animuszem zaczęli co prawda goście, ale później coraz odważniej radzili sobie tyszanie. Szanse mieli Jarosław Rzeszutko, Radosław Galant, czy Jakub Witecki, aż wreszcie na 5 minut przed końcem potężną bombę na bramkę Irvinga posłał Cichy.
Teraz Włosi musieli rzucić się do ataku, ale nie znajdowali recepty na skuteczną defensywę GKS-u i stającego na wysokości zadania Murraya. Wszystko stało się jasne, gdy zegar wskazywał na 59 minutę i 29 sekundę meczu. Krążek na środku lodu przejął Bartłomiej Jeziorski, po czym skierował go do pustej bramki rywala, pieczętując zwycięstwo tyszan w europejskich rozgrywkach! To pierwszy, historyczny triumf polskiej drużyny w elitarnej Champions Hockey League!


W tabeli grupy C tyszanie z trzema punktami pozostają na ostatnim, czwartym miejscu. Bolzano jest drugie i ma tyle samo punktów co fiński IFK Helsinki. Pewni wygrania grupy są Szwedzi z AIK Skelleftea.


GKS Tychy - HC Bolzano 5:3 (2:2, 1:1, 2:0)
1:0 - Andrij Michnow (Tomas Sykora) 6:14' 4/5
1:1 - Anton Bernard 14:22'
2:1 - Michael Cichy (Alexander Szczechura) 17:45'
2:2 - Marco Insam (Andrew Crescenzi) 18:03'
3:2 - Gleb Klimienko (Alexander Szczechura - Michael Cichy) 21:54'
3:3 - Andrew Crescenzi (Michael Blunden) 38:21' 4/5
4:3 - Michael Cichy (Filip Komorski) 53:45'
5:3 - Bartłomiej Jeziorski (Radosław Galant, Michał Kotlorz) 59:25'

GKS Tychy: Murray - Pociecha, Ciura, Sykora, Komorski, Michnow - Bryk, Bizacki, Kogut, Rzeszutko, Bagiński - Kotlorz, Novajovsky, Klimienko, Cichy, Szczechura - Gościński, Kolarz, Jeziorski, Witecki, Galant. Trener: Andrei Gusov.
Bolzano: Irving - Nordlund, Glira, Petan, Finlday, Blunden - Geiger, Campbell, Miceli, Crescanzi, Insam - Marchetti, McKenzie, Deluca, Kuparinen, Carozza - Brighenti, Schweizer, Bernard, Frank. Trener: Kai Suikkanen
 

autor: ŁM

Przeczytaj również