GKS Tychy wygrał w Krakowie. Złoto na wyciągnięcie ręki!

26.03.2017
To mogło być kluczowe popołudnie w pasjonującej serii gier o złoto hokejowych Mistrzostw Polski! Hokeiści GKS-u Tychy zdołali wygrać spotkanie w Krakowie co oznacza, że będą teraz mieli aż trzy szanse na zdobycie tytułu!
Łukasz Sobala/PressFocus
To było dobre, szybkie spotkanie na lodowisku im. Adama "Rocha" Kowalskiego w Krakowie. Genialnie rozpoczęli je tyszanie. W 17. sekundzie Petr Kubos z dystansu mocno wstrzelił krążek, a pod bramką Rafała Radziszewskiego strącił go Marcin Kolusz otwierając rezultat spotkania. Tyszanie mogli podwyższyć, bo częściej uderzali na bramkę przeciwnika, ale w 7. minucie to krakowianie cieszyli się z wyrównującego trafienia. Krążek stracił Kolusz, wygarnął mu go Andrew McPherson, którego podanie skutecznie zamknął Petr Kalus. Tyszanie, którzy dzień wcześniej w Krakowie wyraźnie przegrali tym razem byli jednak zdeterminowani by przywieźć z wyjazdu cenną wygraną. Efektem było trafienie niemal zamykające pierszą odsłonę - kawał roboty wykonał z lewej strony Andrej Makrov, który idealnie nagrał "gumę" Kubosowi, a ten dał prowadzenie podopiecznym Jiriego Sejby.
 
Druga tercja, rozpoczęta z małym opóźnieniem z powodu niezbyt dobrze zmrożonej tafli, mogła zacząć się kolejnym golem dla rozpędzonego GKS-u. Analiza video wykazała jednak, że krążek po uderzeniu Bartłomieja Pociechy został zatrzymany łyżwą przez Macieja Kruczka i nie minął linii bramkowej. W 23. minucie było już jedna 3:1 dla GKS-u. Jarosław Rzeszutko huknął z dalszej odległości, krążek odbił przed siebie Radziszewski, ale wobec dobitki Michała Woźnicy był już bezradny. "Obudzeni" gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Po błędzie Kubosa znakomitą okazję na bramkę miał McPherson, ale przestrzelił. Na pięć minut przed końcem w słupek trafił Lukas Zib. Krakowianie nie tylko nie zdołali zdobyć gola, ale też fatalnie zakończyli drugą odsłonę - kary dla Petra Sinagla i Patryka Wajdy sprawiły, że dwie pierwsze minuty ostatniej odsłony przyjezdni grali w podwójnej przewadze.

"Pasy" przetrwały oblężenie z początku trzeciej części, a później szukały gola kontaktowego. Tak naprawdę goście nie pozwolili jednak rywalowi na stworzenie sobie klarownej okazji pod bramką Stefana Zigardyego. Nerwowo zrobiło się w 49. minucie, gdy wydawało się, że tyski bramkarz nie będzie mógł kontynuować gry po uderzeniu kolanem w głowę przez Krystiana Dziubińskiego. Rozgrzewał się już nawet Kamil Kosowski, ale czeski bramkarz po krótkiej chwili dał sygnał, że będzie w stanie kontynuować spotkanie. Jego koledzy z pola wciąż sprawnie rozbijali ataki rywala, a sami powinni postawić kropkę nad "i" po którymś z kontrataków. Ani pędzący na bramkę Radziszewskiego duet Michał Woźnica - Filip Komorski, ani - już po chwili - osamotniony Woźnica, nie zdołali pokonać świetnie broniącego Radziszewskiego.

Tyle, że to dla GKS-u żadne zmartwienie. Po końcowej syrenie to oni cieszyli się z trzeciego w tych finałach zwycięstwa, co oznacza, że każda kolejna wygrana będzie oznaczać Mistrzostwo Polski dla GKS-u Tychy. Pierwsza okazja na sukces już w środę. O godzinie 18:00 drużyna trenera Sejby podejmie rywali na Stadionie Zimowym. Czy tego dnia będzie wielkie święto na hokejowym Śląsku?
 
Comarch Cracovia - GKS Tychy (1:2, 0:1, 0:0)
0:1 - Kolusz (Kubos), 0:17
1:1 - Kalus (McPherson, Urbanowicz), 6:29
1:2 - Kubos (Makrov), 19:22 (5/4)
1:3 - Woźnica (Rzeszutko, Horzelski), 22:36
 
Cracovia: Radziszewski - Novajovsky, Rompkowski, Sinagl, Dziubiński, Kapica - Kruczek, Wajda, Domogała, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Urbanowicz, McPherson, Kalus - Dutka, Noworyta, Paczkowski, Chovan, Kisielewski. Trener: Rudolf Rohacek.
 
GKS: Żigardy - Kubos, Pociecha, Makrov, Kolusz, Kogut - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kolarz, Ciura, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zat'ko, Horzelski, Woźnica, Rzeszutko, Górny. Trener: Jiri Sejba.
 
Stan rywalizacji: 3:1 dla GKS-u. Następny mecz: 29.03 w Tychach.
autor: ŁM

Przeczytaj również