GieKSa walczyła, ale nic to nie dało. Tychy o krok od złota!

25.03.2018
To był zdecydowanie najlepszy jak na razie mecz finałów PHL! Tauron KH GKS Katowice w końcu nawiązał walkę z GKS-em Tychy, ale i tak przegrał. Jeśli sytuacja powtórzy się jutro - tyszanie zdobędą mistrzostwo Polski!
Łukasz Sobala/Press Focus
124 minuty - tyle trzeba było czekać na pierwsze trafienie Taurona KH GKS-u Katowice w rywalizacji o złoty medal mistrzostw Polski. Tomasz Malasiński ruszył prawą stroną i zagrał przed bramkę, gdzie obrońcę uprzedził Bartosz Fraszko, który skierował krążek pod poprzeczkę. Gospodarze jednak długo nie cieszyli się z prowadzenia, bo niecałe dwie minuty później tyszanie wyrównali. "Gumę" długo holował Filip Komorski, ale w końcu oddał strzał, a skuteczną dobitką popisał się Bartłomiej Jeziorski.

GieKSa grała ambitnie, walecznie i taka postawa zaowocowała drugim trafieniem - zza bramki Fraszko zagrywał do nadjeżdżającego Patryka Wronki, który pokonał Johna Murraya. W drugiej tercji więcej od efektownych akcji było twardych starć - i kar. O ile w pierwszej części katowiczanie ani razu nie otrzymali dwuminutowej kary, tak w drugiej czterokrotnie sędzia odsyłał zawodnika gospodarzy na ławkę. W 25. minucie Martin Vozdecky otrzymał karę 2+10, a chwilę później przewinienie złapał także Malasiński. Tyszanie gry w przewadze nie wykorzystali, choć mieli ku temu wyborną sytuację - Gleb Klimienko miał odsłoniętą bramkę, ale źle przymierzył i trafił w Shane'a Owena.

Kilka minut później krążek jednak wpadł do katowickiej bramki. W dużym zamieszaniu najlepiej odnalazł się... Klimienko, który zrehabilitował się za wcześniejszą sytuację. Tyszanie doprowadzili do wyrównania i w trzeciej tercji przeszli do ataku. Na początku decydującej części goście przeprowadzili ładną, dwójkową akcję. Jakub Witecki zagrał do Radosława Galanta, który odegrał krążek do napastnika, który ładnym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Tyszanie jeszcze podwyższyli prowadzenie - ładną, indywidualną akcją popisał się Alex Szczechura, który nie dał szans Owenowi mocnym uderzeniem pod poprzeczkę. Mimo dwóch bramek straty, katowiczanie nie podali się. W końcówce dwuminutową karę otrzymał Michael Kolarz, a trener gospodarzy wprowadził za bramkarza kolejnego gracza z pola - i właśnie w takiej sytuacji Malasiński zdobył kontaktowego gola. Dzięki temu emocje były do ostatnich sekund!

Mimo ambitnej postawy, zespół z Katowic nie zdołał doprowadzić do wyrównania. Pokazał jednak, że jest w stanie postawić się tyszanom i wcale nie jest przesądzone, że nowego mistrza Polski poznamy już jutro. Jeśli jednak GKS Tychy wygra - w "Satelicie" dojdzie do koronacji.

Tauron KH GKS Katowice - GKS Tychy 3:4 (2:1, 0:1, 1:2)
1:0 - Fraszko - Malasiński, Cakajik, 3:42
1:1 - Jeziorski - Komorski, 5:23
2:1 - Wronka - Fraszko, Malasiński, 8:33
2:2 - Klimienko - Szczechura, 32:25 (5/4)
2:3 - Witecki - Galant, 43:23
2:4 - Szczechura - Huovinen, 53:10
3:4 - Malasiński - Vozdecky, 57:45 (5/4)

Katowice: Owen - Wanacki, Cakajik, Strzyżowski, Rohtla, Łopuski - Devecka, Martinka, Malasiński, Wronka, Fraszko - Krawczyk, Grof, Vozdecky, Krężołek, Themar oraz Majoch, Skokan, Dalidowicz, Michał Rybak

Tychy: Murray - Pociecha, Ciura, Galant, Kalinowski, Witecki - Bryk, Górny, Gościński, Rzeszutko, Kogut - Kotlorz, Mentsiuk, Huovinen, Cichy, Szczechura - Kolarz, Jachym, Klimenko, Komorski, Jeziorski.

Kary: 18' - 12'.

Stan rywalizacji: 3:0 dla Tychów.
Następny mecz: 26 marca, 18:00 (w Katowicach).
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również