"GieKSa" charakterna. Katowice pną się w górę!

28.09.2019

GKS Katowice długo szukał w sobotę sposobu na grające w młodzieżowym składzie rezerwy Lecha Poznań. Katowiczanie przeważali, ale pod bramką rywala byli kompletnie bezproduktywni. Szalę wygranej na swoją korzyść przechylili dopiero wtedy, gdy ich sytuacja na boisku zdawała się mocno komplikować.

Norbert Barczyk/PressFocus

Ekipa z Bukowej trzy dni przed ligowym starciem z rezerwami poznaniaków "wybiegała" 120 minut pucharowej potyczki z I-ligową Wartą. Zdecydowana większość graczy, którzy w środę wywalczyli wygraną z liderem zaplecza Ekstraklasy pojawiła się w składzie na mecz z Lechitami. Miejsce w "jedenastce" szykowanej do gry o trzecią z rzędu domową wygraną  w lidze wywalczyli sobie jednak również Grzegorz Rogala i Michał Gałecki. W związku z rozgrywanym tego samego dnia meczem "pierwszego" Lecha z Górnikiem w Zabrzu rywale "GieKSy" zagrali tymczasem składem w stu procentach młodzieżowym.

Katowiczanie zaczęli od - dosłownie i w przenośni - mocnego uderzenia. Jedna z pierwszych akcji spotkania zakończyła się zagraniem Grzegorza Rogali w pole karne "Kolejorza" w kierunku Adriana Błąda. Kapitan "GieKSy" uderzył mocno, ale piłce drogę do bramki ofiarnie blokował Jakub Niewiadomski. Dziesięć minut później bliski zdobycia gola był Arkadiusz Woźniak, ale jego uderzenie głową znakomicie bronił Karol Szymański. Podopieczni trenera Rafała Góraka przeważali, ale długo brakowało im koncepcji kiedy już przedostali się w okolice "szesnastki" przeciwnika. Kolejne próby kończyły się najczęściej nieudanym dośrodkowaniami i skutecznymi interwencjami defensorów z Poznania.  W ekipie "Kolejorza" solidnie pracował zwłaszcza duet nastoletnich stoperów - Kacper Andrzejewski i Jakub Niewiadomski - który raz za razem "czyścił" kolejne piłki posyłane przed bramkę Szymańskiego. Dopiero w 37. minucie Adrian Błąd ułożył sobie piłkę do strzału i z 17. metrów uderzył pół metra nad poprzeczką. Minutę później z nieco większej odległości swoich sił próbował Szymon Kiebzak, ale i on kopnął niecelnie. 

Obraz gry nie ulegał zmianie również po przerwie. Katowiczanie utrzymywali się przy piłce na połowie rywala, ale za każdym razem gdy przenosili grę na skrzydło ich natarcia kończyły się bezproduktywnymi dośrodkowaniami. Dopiero w 57. minucie na inne rozwiąanie zdecydował się Rogala, który wycofał piłkę do Dawida Rogalskiego. Jego uderzenie zostało jednnak zablokowane, do siatki nie trafił rownież poprawiający ten strzał Kacper Michalski.

Goście, którzy dotychczas z rzadka wydostawali się z piłką w okolice pola karnego GKS-u, w końcu postawili na nieco odważniejszą grę. W ich szeregach wyróżniał się Tymoteusz Klupś, który mógł nawet otworzyć rezultat. W 59. minucie z dość ostrego kąta trafił w boczną siatkę bramki Bartosza Mrozka, 120 sekund później przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później w ślad za nim poszedł Karol Smajdor, ale i on uderzył niecelnie.

W 68. minucie katowiczanie popełnili kuriozalny błąd, który kosztował ich grę w osłabieniu. Do długiej piłki ruszył Paweł Tupaj, który wygrał walkę o pozycję z Kacprem Michalskim. Boczny obrońca GKS-u faulował, a sędzia momentalnie wyrzucił go z boiska. Inna sprawa, że decyzja Damiana Gawęckiego była dość kontrowersyjna - całe zdarzenie miało miejsce około 40 metrów od bramki GKS-u, a za akcją próbowali nadążyć jeszcze pozostali defensorzy gospodarzy.

Podopieczni trenera Rafała Góraka na komplikacje zareagowali w najlepszy możliwy sposób. Najpierw zaatakowali lewą stroną, ale Rogala trafił prosto w ręce Szymańskiego. W 75. minucie lewym skrzydłem po podaniu od Adriana Błąda urwał się z kolei Szymon Kiebzak. Wycofał piłkę do Arkadiusza Woźniaka, a ten mimo asysty obrońcy rywala uderzył tuż przy słupku otwierając wynik spotkania. Trzy minuty później zdobywca bramki przy zgotowanej mu owacji opuścił boisko, ustępując miejsca Zbigniewowi Wojciechowskiemu.

Po chwili brawa zbierał już inny rezerwowy, Marcin Urynowicz. W 81. minucie wychowanek Gwarka Zabrze dostał piłkę przed polem karnym i kąśliwym uderzeniem w niemal dokładnie to samo miejsce, w które wcześniej trafił Woźniak podwyższył i zarazem ustalił rezultat.

Drużyna trenera Rafała Góraka mocno pracuje na zaufanie trybun przy Bukowej. Katowiczanie w pięciu ostatnich meczach wywalczyli aż 13 punktów, eliminując w dodatku po drodze  z Pucharu Polski lidera I ligi, Wartę Poznań. "GieKSa" wdrapała się już do ścisłej czołówki II-ligowej tabeli i na dobre zapomniała o klątwie własnego boiska, wygrywając na nim po raz trzeci z rzędu.

GKS Katowice - Lech II Poznań 2:0 (0:0)

1:0 - Arkadiusz Woźniak 75'
2:0 - Marcin Urynowicz 81'

GKS Katowice: Mrozek - Michalski, Jędrych, Dejmek, Rogala - Woźniak (78' Wojciechowski), Gałecki, Stefanowicz, Błąd (79' Tabiś), Kiebzak (90' Grychtolik) - Rogalski (63' Urynowicz). Trener: Rafał Górak.

Lech II: Szymański - Smajdor (69' Kaczmarek), Andrzejewski, Niewiadomski, Pawlicki (83' Janiak) - Klupś (86' Karbownik), Białczyk, Kryg, Jacenko (73' Bartkowiak), Tupaj - Szymczak. Trener: Rafał Ulatowski.

Sędzia: Damian Gawęcki (Kielce)
Żółte kartki: Tabiś (GKS) Bartkowiak (Lech II)
Czerwona kartka: Kacper Michalski 68' (GKS, za faul)

autor: ŁM

Przeczytaj również