Falstart "GieKSy" przy Bukowej. Już prawie rok bez wygranej u siebie!

28.07.2019

Rozczarowanie przy Bukowej. GKS Katowice wysoko przegrał u siebie ze Zniczem Pruszków, choć jego gra długimi fragmentami wyglądała całkiem obiecująco. Cóż jednak z tego, jeśli to goście okazali się ekipą zdecydowanie konkretniejszą, jeszcze przed przerwą punktując podopiecznych trenera Rafała Góraka.

Łukasz Sobala/PressFocus

Katowiczanie, którzy w ostatnim sparingu z Rekordem Bielsko-Biała wyglądali wyjątkowo mizernie, od początku niedzielnego boju o punkty sprawiali wrażenie, jakby ich zamiarem było wyjść na boisko i rządzic niepodzielnie. Pierwszy kwadrans to dominacja podopiecznych trenera Rafała Góraka, którzy ostrzeliwali bramkę swojego przeciwniika. Tylko Adrian Błąd trzykrotnie próbował w tym okresie celować między słupki Bartłomieja Gradeckiego, ale raz został zablokowany, w innym przypadku nieznacznie chybił z rzutu wolnego, zaś golkiper Znicza wykazał się po kolejnym jego uderzeniu, poprzedzonym jeszcze groźną próbą Grzegorza Rogali.

Tempo ataków gospodarzy spadło, ale "GieKSa" wciąż zdawała się mieć pełną kontrolę nad spotkaniem. Tymczasem zupełnie niespodziewanie do głosu zaczęli dochodzić gracze z Pruszkowa. W 25. minucie wyszli na prowadzenie. Piłkarze w żółtych koszulkach mieli sporo czasu na rozegranie akcji, którą słabym uderzeniem kończył Kacper Noiszewski, ale tor lotu piłki przytomnie zmienił Paweł Moskwik i ta wtoczyła się za linię bramkową Katowic.

Bartosz Mrozek, który już wcześniej musiał się wykazać interwencją po groźnych uderzeniach Marcina Bochenka kilka minut po stracie pierwszego gola ratował zespół przed przyjęciem kolejnych ciosów, parując na rzuty rożne strzały Macieja Machalskiego. Po drugim ze wspomnianych kornerów Radek Dejmek sfaulował w swoim polu karnym Bochenka i arbiter pewnym gestem wskazał na "jedenastkę". Machalski karnego wykorzystał i sytuacja ekipy z Bukowej zrobiła się naprawdę trudna.

"GieKSa" jeszcze przed stratą drugiego gola mogła wyrównać. Obrońcom przeciwnika uciekł Daniel Rumin, ale przegrał pojedynek z Gradeckim. Zdołał jeszcze dojść do piłki i poczekać z nią na kolegów, po czym wyłożył futbolówkę Łukaszowi Wrońskiemu, ale ten kompletnie popsuł swoje uderzenie. Już przy dwubramkowej stracie do pruszkowian golkiper Znicza poradził sobie z uderzeniem Błąda z ostrego kąta. Pomylił się za to w 40 minucie, nie łapiąc piłki po miękkiej wrzutce Grzegorza Rogali. Defensorzy w porę uprzedzili próbującego skorzystać z prezentu Rumina.

Końcówka pierwszej odsłony znowu należała do pruszkowian. Bartosz Mrozek poradził sobie z uderzeniem Patryka Czarnowskiego, ale w 44. minucie nie miał nic do powiedzenia przy uderzeniu pod poprzeczkę autorstwa tego samego zawodnika. Akcja poprzedzająca tego gola toczyła się przy biernej postawie defensywy ekipy Góraka.

Szkoleniowiec Katowic w przerwie dokonał jednej korekty. Za Michała Gałeckiego do środka pola wpuścił Jakuba Habustę. Początkowo to jednak goście znowu byli zespołem sporo konkretniejszym. W 51. minucie świetną piłkę z prawej strony boiska dostał Moskwik i mimo asysty dwóch obrońców zdołał oddać strzał, obroniony przez Mrozka. Pruszkowianie mieli jeszcze rzut rożny, po którym znakomitą szansę głową popsuł Karol Noiszewski.

"GieKSa" nie rezygnowała jednak z gry o poprawę wyniku. W ciągu pierwszego kwadransa drugiej części gry miała swoje szanse na pokonanie Gradeckiego. Aktywny z prawej strony był Kacper Michalski, po którego dośrodkowaniu niecelny strzał głową oddał Rumin. Z kolei po wrzutce Rumina woleja próbował Błąd, ale został zablokowany. Wreszcie w 64. minucie po rzucie rożnym Adriana Błąda piłkę głową przed bramkę Znicza zgrał Rumin, skąd do siatki wbił ją Arkadiusz Jędrych.

Po chwili okazję do odpowiedzi miał Marcin Rackiejwicz, ale jego strzał obronił Mrozek. Po drugiej stronie przed polem karnym Martin Baran wyciął Grzegorza Rogalę. Z rzutu wolnego minimalnie chybił wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Marcin Urynowicz. W 74. minucie jeden z defensorów Znicza w ostatniej chwili przeciął podanie do Rumina, który stał dwa metry od pustej bramki rywala. Napastnik "GieKSy" do siatki mógł trafić  kilkadziesiąt sekund później, gdy chybił głową po wrzutce Błąda. W samej końcówce błąd popełnił Gradecki, podając piłkę prosto pod nogi Dawida Rogalskiego. Rezerwowy napastnik "GieKSy" przegrał jednak pojedynek z bramkarzem Znicza, który poradził sobie również z dobitką Urynowicza. w doliczonym czasie Gradecki w kapitalnym stylu obronił jeszcze uderzenie Rogalskiego, po czym sędzia Albert Różycki zagwizdał po raz ostatni.

GKS Katowice przegrał na inaugurację 1:3, choć - paradoksalnie - zwłaszcza w pierwszej, przegranej różnicą trzech goli połowie zostawił po sobie niezłe wrażenie. Sezon zaczyna się jednak od zimnego prysznica, który jasno dowodzi, że droga do powrotu na zaplecze Ekstraklasy z pewnością nie będzie spokojnym spacerem. Tymczasem jak wyliczył jeden z kibiców miejscowych, Piotr Koszecki, od ostatniej wygranej "GieKSy" przy Bukowej minęło w niedzielę 344 dni!

GKS Katowice - Znicz Pruszków 1:3 (0:3)

0:1 - Paweł Moskwik 26'
0:2 - Maciej Machalski 36'-k
0:3 - Patryk Czarnowski 43'
1:3 - Arkadiusz Jędrych 64'

GKS: Mrozek - Michalski, Jędrych, Dejmek, Rogala - Kiebzak (60' Urynowicz), Gałecki (46' Habusta), Stefanowicz, Błąd, Wroński (79' Grychtolik) - Rumin (76' Rogalski). Trener: Rafał Górak.

Znicz: Gradecki – Czarnowski, Bochenek, Rybak, Noiszewski (69' Obst), Zjawiński, Machalski, Moskwik (66' Tarnowski), Drobnak, Baran, Rackewicz (78' Szymański). Trener: Andrzej Prawda.

Sędzia: Albert Różycki (Łódź)
Żółte kartki: Dejmek, Michalski (GKS), Baran, Machalski (Znicz)

autor: ŁM

Przeczytaj również