Energetyk ROW - Zdzieszowice 1-3. "Robili z nami, co chcieli"

31.10.2009
- Piłka nożna to gra błędów. My je wykorzystaliśmy i cieszymy się z trzech punktów - mówił zadowolony trener Ruchu Zdzieszowice, Ryszard Remień, po zwycięstwie w Rybniku.
Na stadion będącego w czołówce tabeli ROW-u przyjechał lider III ligi Ruch Zdzieszowice. Dość niespodziewanie goście łatwo sięgnęli w Rybniku po trzy punkty. - Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy, ale bramka bardzo ułatwiła nam grę - stwierdził strzelec pierwszego gola, Łukasz Damrat. Pomocnik Ruchu wykorzystał dobre podanie Belli i pewnym strzałem z kilkunastu metrów posłał piłkę obok golkipera Energetyka.

Miejscowi nie byli w stanie w żaden sposób zagrozić bramce Fecia. - Od pewnego czasu mamy ogromny problem ze stwarzaniem sobie dogodnych okazji strzeleckich - przyznał trener rybniczan, Dariusz Widawski. Po przerwie jego podopieczni zaczęli się rozkręcać i… stracili drugiego gola. Fatalny błąd popełnił Krzysztoporski, który we własnym polu karnym, zamiast w piłkę trafił, w powietrze. Sytuację z zimną krwią wykorzystał Kieszkowski. - Piłka nożna to gra błędów. My je wykorzystaliśmy i cieszymy się z trzech punktów - nie krył zadowolenia szkoleniowiec Ruchu, Ryszard Remień.

Drużyna ze Zdzieszowic widząc nieporadność w poczynaniach gospodarzy w defensywie, zwietrzyła szanse na kolejne bramki. Wynik po rzucie rożnym podwyższył Bella strzelając gola głową. Chwilę wcześniej ROW uratował Skrocki, który sparował piłkę końcami palców na korner po strzale T. Damrata. - Mogliśmy wygrać wyżej, ale zwycięstwo na trudnym terenie, z tak dobrym przeciwnikiem bardzo mocno cieszy - radował się trener Zdzieszowic. Najbliższy kolejnego gola był Buchała. Napastnik Ruchu przegrał jednak pojedynek sam na sam z golkiperem gospodarzy.

Zawodnicy Energetyka dopiero w ostatnim kwadransie pokusili się o honorowe trafienie. Strzał zza pola karnego Dzięgielowskiego z najwyższym trudem obronił jeszcze Feć, ale przy rzucie karnym nie miał już nic do powiedzenia. Skutecznym egzekutorem był Szatkowski. - Cieszę się, że moi podopieczni walczyli do końca i strzeliliśmy tę jedną bramkę. Przy 0-3 zaczęło to bowiem wyglądać fatalnie. Goście robili z nami, co chcieli, ale udało nam się jakoś pozbierać. Rywal obnażył nasze błędy. Liczyliśmy na znacznie więcej - podsumował trener ROW-u.
autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również