"Dycha to numer za ciężki. Wolę, by go tu na razie nie było"

21.07.2019

W sobotę piłkarze GKS-u Katowice przy okazji oficjalnej prezentacji zespołu przedstawili się sympatykom przy Bukowej. Kwadrans później rozpoczęli ostatnie sparingowe starcie tego lata. - To nie była żadna próba generalna - zastrzegał trener Rafał Górak, zdając sobie zapewne sprawę z faktu, że na tydzień przed inauguracją ligi jego zespół ma jeszcze sporo do poprawy.

Norbert Barczyk/PressFocus

Zdaje się, że zespół w kształcie w jakim wyszedł na próbę generalną przeciwko III-ligowemu Rekordowi trochę pana zawiódł?
To absolutnie nie była żadna próba generalna. Jak będzie jakaś próba generalna, to to ogłoszę. Tak będę mógł powiedzieć, gdy zespół będzie już na tyle gotowy by móc jego mecz tak nazwać. Chciałbym, żeby w mojej drużynie panowały już takie międzyludzkie, wzajemne relacje i znajomości. Choćby jak w Rekordzie, który od lat gra z sobą w podobnym składzie, co było widać na boisku. Tego się nie oszuka. Czas nas bardzo piekli. Za tydzień gramy, ale żadnej próby generalnej nie było. To był po prostu kolejny etap przygotowań do ligi.

Przez 40 minut sparingu z III-ligowcem mogliście pewnie zazdrościć zgrania Rekordowi. Wam ewidentnie go brakuje.
Jasne, że brakuje. Poprzez wspólną pracę i w oparciu o schematy można to wykuwać, ale zespół zgrywają przede wszystkim rozegrane mecze. My tych meczów jako nowa drużyna mamy przecież za sobą bardzo mało. Nie oszukujmy się i nie mówmy sobie, że mamy dziś zawodników którzy weszliby do jakiegokolwiek składu i od razu grali. Trzeba się najnormalniej w świecie przygotowywać i zgrywać.

Zwróciłem uwagę, że pierwsze zmiany w sobotnim meczu dotknęły zawodników ze środka pola. Tą formację wymienił pan jako pierwszą jeszcze w przerwie i zdaje się, że właśnie tam mieliście w pierwszej połowie największe kłopoty.
Ale trzeba też sobie jasno powiedzieć, że my wyszliśmy na ten mecz w składzie, w którym postawiliśmy na czwórkę młodzieżowców. Nie wiem o ile trzeba by się cofnąć, by znaleźć tutaj taki przypadek. Ci młodzi ludzie też się muszą uczyć. Mają prawo się mylić, mogą jeszcze nie grać wystarczająco dynamicznie tym bardziej, że dopadł ich taki, a nie inny okres przygotowawczy. Nie będę mówił o sobie że jestem jakimś "katem", albo trenerem nie wiadomo jak wymagającym, ale moje zajęcia zazwyczaj są intensywne i przyszedł moment, w którym ci gracze muszą odzyskać trochę świeżości. Myślę, że to przed nami.

Na tydzień przed inauguracją ligi ma pan w głowie dużą liczbę "pewniaków" do wyjściowego składu na mecz o punkty?
Ekipę na pierwszy mecz ze Zniczem mam dzisiaj i gdybym miał grać o te punkty jutro, to wcale bym się nie martwił. Wiem, że wtedy wychodzimy i gramy, nie mam wątpliwości bo znam swój skład. Ale nie wiem na przykład w jakiej formie fizycznej będą choćby Urynowicz czy Wroński, którzy z Rekordem nie zagrali. Mam nadzieję, że będą do mojej dyspozycji, co pewnego rodzaju rozwiązania zmienia.

GKS zaprezentował drużynę, a wśród numerów na koszulkach zabrakło m.in. "9" i "10". Ten drugi numer jest po prostu "za ciężki" dla obecnych graczy Katowic, czy można się spodziewać jeszcze ruchów transferowych, po których zostanie zagospodarowany?
Jeśli chodzi o numer "dziewięć" przy Bukowej to zawsze będę miał absolutny szacunek do Jasia Furtoka. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć, by ktoś tutaj ten numer dostał, chyba że przeszedłby podobną karierę. Natomiast "dycha" to rzeczywiście numer za ciężki w głowach dla niektórych, dlatego wolę by go tu na razie nie było. Podobnie jak różnych dziwacznych numerów, typu 69, 49, 83 i tak dalej. U mnie jest raczej wszystko poukładane, najlepiej gdyby zawodnicy grali po prostu od 1 do 11. A czy kadra jest zamknięta? Gdyby spojrzeć na te numery, to poza "9" i "10" jakieś wyrwy jeszcze są. Tak naprawdę nie chcemy jednak kolejnymi elementami zaburzać tego co udało się ułożyć. Zaburzyła nam to na pewno kontuzja Dominika Bronisławskiego. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia o zerwanym więzadle, w tym półroczu nie będziemy go mieli. Jak znam naszego dyrektora sportowego powiedziałby, że kadra jest bardzo mocno przymknięta, ale nigdy nie powie że zamknięta definitywnie. 

Nie bałby się pan grać o punkty nawet jutro, ale gdyby miał różdżkę dzięki której od ręki mógł coś poprawić w swoim zespole, co by to było?
Właśnie to, by ci ludzie w szatni wiedzieli o sobie więcej. Choćby to gdzie kto się urodził, z jakiego jest rocznika. To naprawdę niekiedy ważne sprawy w budowaniu relacji w zespole. Dużo łatwiej się gra piłkarzom, którzy więcej o sobie wiedzą. Spędzamy ze sobą coraz więcej czasu, poznajemy się nawzajem. Czarodziejską różdżką chciałbym zrobić tak, byśmy byli już trzy miesiące później, a wciąż przed ligową inauguracją. Ale to tylko koncert życzeń, a moment do którego zmierzamy i tak kiedyś nastąpi.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również