Dobra passa dobiegła końca. "GieKSa" ukarana za brak skuteczności

17.11.2019

Brak odpowiedniego wykończenia akcji oraz dwa błędy w defensywie spowodowały, że piłkarze GKS-u Katowice przegrali pierwsze ligowe spotkanie od 25 sierpnia. Podopieczni Rafała Góraka ulegli w Pruszkowie miejscowego Zniczowi 1:2, a jedyną bramkę dla katowiczan zdobył dopiero w doliczonym czasie gry Adrian Błąd. 

Adam Starszyński/PressFocus

Już przed swoim meczem w ramach 18. kolejki, piłkarze GKS-u Katowice wiedzieli, że w razie ewentualnego zwycięstwa i tak nie zdołają awansować do dającej bezpośredni awans strefy. W sobotę swoje spotkania wygrały bowiem Górnik Łęczna i Resovia Rzeszów, natomiast na inaugurację tej serii gier efektowne zwycięstwo odniósł również łódzki Widzew. Mimo tego podopieczni Rafała Góraka i tak mieli o co walczyć - „GieKSa” chciała bowiem odkuć się po pechowo zremisowanym meczu w Rzeszowie oraz przy okazji zrewanżować się Zniczowi Pruszków za porażkę w końcówce lipca. 

Biorąc pod uwagę formę obu zespołów w ostatnich tygodniach, to katowiczanie byli uznawani za zdecydowanych faworytów niedzielnej rywalizacji. Ich rywal po mocnym początku sezonu wyraźnie spuścił z tonu, a w ostatnich czterech meczach nie zdobył choćby punktu. Dodatkowo pruszkowianie w minionej kolejce ulegli u siebie Widzewowi Łódź aż 0:6. Mimo to piłkarze GKS-u starali się nie podchodzić do spotkania z nadmierną pewnością siebie. - Na pewno to nie będzie lekki mecz, bo właściwie żadnego meczu nie można za taki uznać. Ale pojedziemy do Pruszkowa i będziemy chcieli na pokazać na boisku wszystko to, co mamy najlepsze - przyznawał przed pierwszym gwizdkiem pomocnik „GieKSy”, Michał Gałecki. 

Pierwsza połowa potwierdzała jednak, kto w ostatnim czasie znajdował się w lepszej dyspozycji i dlaczego GKS ma nad swoim rywalem aż trzynaście punktów przewagi. Podopieczni Rafała Góraka znacznie częściej przebywali na połowie przeciwnika, imponowali swoją organizacją gry i starali się wykorzystywać sporo wolnej przestrzeni, którą pozostawiali zawodnicy Znicza. 

Katowiczanie mieli jednak problem z odpowiednim wykończeniem tworzonych przez siebie akcji. Goście szukali swoich szans na otwarcie wyniku niemal z każdej pozycji, od uderzeń z dystansu po próby wykańczania szybkich wrzutek w pole karne. Aktywni w ofensywie byli m.in. Maciej Stefanowicz i Kacper Michalski, ale z ich próbami zza pola karnego zdołał poradzić sobie Piotr Misztal. Blisko pokonania bramkarza był również Radek Dejmek, który w 33. minucie najlepiej odnalazł się w polu karnym i był bliski wykorzystania dobrego dośrodkowania ze stałego fragmentu. Uderzenie głową doświadczonego obrońcy zatrzymało się tylko na poprzeczce.

Dominacja gości nie podlegała dyskusji, ale mimo to podopieczni Piotra Mosóra byli w stanie odgryzać się rywalowi pojedynczymi kontrami. Jedna z nich mogła zostać zwieńczona bardzo efektownym golem - w 40. minucie piłkę na linii pola karnego otrzymał Paweł Tarnowski i bez wahania zdecydował się oddać mocny strzał w stronę bramki Szymona Frankowskiego. Golkipera, który w Pruszkowie zastępował powołanego do kadry U-20 Bartosza Mrozka, uratował słupek.

Druga połowa przy ul. Bohaterów Warszawy zwiastowała spore emocje, gdyż „GieKSa” nie chciała zadowolić się tylko jednym punktem i zamierzała w końcu wykazać się lepszą skutecznością. Niespodziewanie dla wielu to gospodarze weszli w drugą część gry znacznie lepiej, wykazując się znacznie większą odwagą w ofensywnych poczynaniach. Ich starania bardzo szybko przyniosły wymierny skutek. W 53. minucie Paweł Moskwik wykorzystał dalekie podanie Marcina Rackiewicza z własnej połowy i popisał się celnym strzałem głową. Zadanie skrzydłowemu ułatwiło jednak nieporozumienie pomiędzy Arkadiuszem Jędrychem a wychodzącym z bramki Szymonem Frankowskim. 

Stracona bramka wyraźnie wytrąciła katowiczan z równowagi, natomiast Znicz miał szanse błyskawicznie podwyższyć swoje prowadzenie za sprawą Karola Noiszewskiego. Młody pomocnik w 56. minucie zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, które z trudem sparował bramkarz GKS-u. Zespół Piotra Mosóra prezentował się znacznie lepiej niż w pierwszej połowie, a swoich szans na zmianę wyniku szukał przede wszystkim w grze z kontry. Gdy wydawało się jednak, że goście są bliscy powrotu na odpowiednie tory i zaczynają powoli zyskiwać przewagę, Znicz zdobył drugiego gola. Po szybkiej i składnej akcji w polu karnym przeciwnika odnalazł się Arkadiusz Pyrka. Co prawda jego pierwsze uderzenie zostało jeszcze zablokowane, ale wobec dobitki obrona „GieKSy” była już bezradna. 

Od tego momentu sytuacja na placu gry zmieniła się o 180 stopni. To Znicz spokojnie kontrolował przebieg rywalizacji, natomiast podopieczni Rafała Góraka wyglądali jak zespół, niemający pomysłu na choć częściowe odrobienie strat. W końcówce katowiczanie postawili wszystko na jedną kartę i udało im się złapać kontakt, ale dopiero w doliczonym czasie gry. W 92. minucie do wybitej z pola karnego piłki dopadł Adrian Błąd i pokonał Misztala mocnym strzałem po ziemi. Tuż przed ostatnim gwizdkiem piłkę meczową na swojej nodze miał jeszcze Arkadiusz Woźniak, ale jego uderzenie ze skraju pola karnego zostało wybite z linii bramkowej. 

Ostatecznie GKS przegrał pierwsze ligowe spotkanie od 25 sierpnia i w tej serii gier nie poprawi swojej sytuacji w tabeli. Z powodu porażki strata katowiczan do czołowej dwójki wzrosła do czterech punktów. 

Znicz Pruszków - GKS Katowice 2:1 (0:0)

1:0 - Paweł Moskwik 53’

2:0 - Arkadiusz Pyrka 69’

2:1 - Adrian Błąd 90+2'

Składy:

Znicz: Misztal – Drobnak, Rybak, Baran, Rackiewicz - Moskwik, Tarnowski (70’ Suchanek), Machalski, Noiszewski, Pyrka (86' Wrześniewski) - Zjawiński (90' Falkowski). Trener: Piotr Mosór

GKS: Frankowski - Rogala, Dejmek, Jędrych, Michalski (86' Wojciechowski) - Woźniak, Błąd, Stefanowicz, Gałecki (79’ Kompanicki), Wroński (81’ Tabiś) - Rogalski (70’ Urynowicz). Trener: Rafał Górak

Sędzia: Szymon Lizak (Poznań)

Żółte kartki: Machalski, Rackiewicz, Noiszewski, Rybak (Znicz) - Dejmek (GKS)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również