Derby po robocie. Święto w cieniu... święta

10.09.2019

Podział punktów w zaległych derbach między Gwarkiem Tarnowskie Góry i Polonią Bytom. Stawiane w roli jednych z faworytów rozgrywek ekipy miały przed tym spotkaniem okazję na to, by zameldować się w okolicach podium III-ligowej stawki. Remis oznacza, że śląskie drużyny póki co okupują tylko środek tabeli.

Anna Szłapa/Polonia Bytom

Święto w cieniu święta

Początkowo mecz w Tarnowskich Górach miał zostać rozegrany w weekend, ale ze względu na "Gwarki" - największą, coroczna imprezę w mieście - spotkanie przełożono na środek tygodnia. Wtorkowe popołudnie nie było najlepszym terminem na organizowanie piłkarskiego święta, a przecież przy Wojska Polskiego meczu o ligową stawkę z tak utytułowanym rywalem jak Polonia jeszcze nie oglądali. Inna sprawa, że o "derbowej" atmosferze mowy być nie mogło również z innych przyczyn. Przede wszystkim dlatego, że w porozumieniu z policją spotkanie rozegrano bez udziału fanów gości, zaś w dniu meczu wejściówek nie sprzedawano wcale. - To tak naprawdę wina systemu - bronił tych decyzji trener Gwarka, Krzysztof Górecko. - Jestem jak najbardziej za tym, by fani innych drużyn mogli oglądać mecze w Tarnowskich Górach, bo gramy przecież dla kibiców. Ale wszyscy doskonale wiemy jak to wygląda na stadionach, gdy przyjezdni często je dewastują i wszczynają burdy. A kto za to płaci? Gospodarz. I to trzeba zmienić. Co z tego, że jeśli przyjedzie do nas kibic obojętnie jakiego klubu i zrobi bałagan, to jego klub dostanie karę w postaci rozegrania trzech meczów bez publiczności? To powinno wyglądać tak: przyjeżdżają kibice, dewastują stadion, my go remontujemy i wysyłamy fakturę do danego klubu. Chciałbym, by byli tu kibice gości, ale kto zagwarantuje spokój? Gdyby klub, którego kibice wyrządzą szkody na obiekcie rywala musiał za nie płacić pod groźbą utraty licencji, problem szybko by zniknął - wskazuje szkoleniowiec gospodarzy.

Jedni po śniadanku, drudzy po robocie

Z podobnych względów przełożono również starcie tarnogórzan z chorzowskim Ruchem. Kolejna okazja na wyjątkowe, piłkarskie wydarzenie w Tarnowskich Górach zatem przepada, a grać będzie trzeba znowu w środku tygodnia. Tracą na tym przede wszystkim miejscowi. - Trudno, takie są realia. Choć wydaje mi się, że gdybyśmy grali z Polonią w sobotę może byśmy wygrali, bo bylibyśmy bardziej wypoczęci - zauważa szkoleniowiec Gwarka. 

Gospodarze do meczu z Polonią przystąpili bowiem zaraz po powrocie z... pracy. - Rywale przyjechali do Tarnowskich Gór wypoczęci, wyspani. Zjedli śniadanko i mogą zawodowo grać w piłkę. U nas dwóch graczy przyszło po nocce, trzech spóźniło się na zbiórkę, bo nie byli w stanie zwolnić się wcześniej z pracy. Byli zmęczeni, ale zostawili na boisku sporo serca - mówił trener tarnogórzan po końcowym gwizdku. Jego słowa prostuje jednak szkoleniowiec bytomian. - Trzy czwarte mojej drużyny pracuje, większość jako trenerzy w akademii od 7:30 była na nogach. Niektórzy są trenerami w jednym roczniku, asystują w kolejnym, co oznacza dwa treningi dziennie, a później zajęcia z nami. To też wymaga wiele wysiłku i przygotowań. Na pewno nie jesteśmy w pełni profesjonalną drużyną. Nasi piłkarze też pracują - zaznacza Kamil Rakoczy.

Obie strony zafundowały 500-osobowej grupie kibiców niezłe - przynajmniej momentami - widowisko. Wynik w 11. minucie otworzył Sebastian Pączko, który latem rozważał ponoć przenosiny do Bytomia. Okazję na podwyższenie rezultatu miał Dawid Jarka, który wyprzedził jednego z defensorów Polonii, ale z linii pola karnego nie zdołał pokonać Dawida Gargasza. Nieco wcześniej szansę na wyrównanie miał Jarosław Czernysz. Swój indywidualny rajd zakończył uderzeniem z ostrego kąta, po którym piłka zatańczyła na linii bramkowej, ale zanim wtoczyła się do siatki wybił ją obrońca Gwarka. Przyjezdni przeważali, a do remisu w 34. minucie doprowadził Norbert Radkiewicz. Z rzutu wolnego dośrodkował Patryk Stefański, w polu karnym piłkę zgrał Dawid Krzemień, a stoper Polonii głową nie dał szans Andrzejowi Wiśniewskiemu. Niewiele nawet brakowało, a "Niebiesko-Czerwoni" schodziliby na przerwę z jednobramkową zaliczką. Uderzenie Marcina Lachowskiego z rzutu wolnego końcami palców nad poprzeczkę wybił jednak golkiper Gwarka. 

Rozkręcili karuzelę

Po przerwie jedni i drudzy długo mieli kłopot z wykończeniem kolejnych ataków. Po obu stronach gra wyglądała nieźle do momentu, w którym natarcia wymagały finalizacji. W 64. minucie strzał w zamieszaniu pod bramką Polonii udało się oddać Sławomirowi Pachowi, ale bramkarz gości stanął na wysokości zadania. 5 minut później po wrzutce Jakuba Czajkowskiego bez przyjęcia uderzał Czernysz, wtedy skuteczny między słupkami był z kolei Wiśniewski. Jedni i drudzy karuzelę rozkręcili w samej końcówce. Najpierw nacisnęła Polonia, która w 90. minucie powinna prowadzić. Lachowski dostał piłkę od Stefańskiego i stanął oko w oko z golkiperem miejscowych, ale przegrał ten pojedynek. Bytomianie najpierw żałowali, że nie udało się przechylić szali na swoją korzyść, chwilę później musieli drżeć o remis. W doliczonym czasie z trzech metrów po akcji Patryka Joachmia gola nie zdołał zdobyć Pączko, chwilę później w poprzeczkę trafił Kamil Bętkowski. Nic dziwnego, że po końcowym gwizdku jedni i drudzy czuli przede wszystkim niedosyt. - Dużo było sytuacji po obu stronach, ale w drugiej połowie to chyba my mieliśmy ich więcej. To, co miał na nodze Pączko trzeba trafić! To była piłka meczowa - żałował Krzysztof Górecko. - Też przyjechaliśmy po zwycięstwo, ale niestety się nie udało. Znowu zawiodła nas skuteczność. W ciągu 10 ostatnich minut mogliśmy myślałem, że zakończymy mecz decydującym golem. W samej końcówce bałem się z kolei, że to się odwróci i wrócimy bez choćby punktu. Dlatego trzeba ten remis szanować - analizował Kamil Rakoczy, choć nie był do końca zadowolony z gry podopiecznych. - Będę wymagał więcej od mojej drużyny. Potrafimy grać w piłkę, udowodniliśmy to w sparingu z wyżej notowaną Odrą. A dziś zawiodło nas to, że chłopaki nie chcieli podjąć większego ryzyka. W piłce trzeba ryzykować, wtedy przyjdą zwycięstwa - zapowiada trener Bytomian.

Kandydaci jedni z wielu

Przed sezonem w Tarnowskich Górach i Bytomiu kandydatów do awansu upatrywali przede wszystkim w... Gwarku i Polonii. Z tym, że tarnogórzan za faworytów uznawali "Niebiesko-Czerwoni", zaś 2-krotnych Mistrzów Polski w roli mocarzy widzieli... tarnogórzanie. Początek ligi zdaje się weryfikować obie prognozy, bo jedni i drudzy póki co kręcą się raczej w okolicach środka stawki. - O obu zespołach wciąż można mówić w kontekście gry o awans, ale to samo można stwierdzić o... kolejnych czternastu, a może i szesnastu drużynach. ROW Rybnik jest naszpikowany gwiazdami, rewelacyjnie wygląda Piast Żmigród, Stal Brzeg spisuje się bardzo dobrze, silne są rezerwy ekstraklasowiczów i gdy schodzi dużo graczy z ich pierwszych drużyn, to nie ma siły by się przeciwstawić. W sobotę widziałem Ruch Chorzów w Zabrzu. Myślałem, że "Niebiescy" to słaby zespół, że mają problemy. Ale zawodników mają takich, że... gdzie do trzeciej ligi? Powinni być po prostu wyżej. Tak samo jak Polonia. Ma nad większością taką przewagę, że jest klubem zawodowym. W świecie piłki od lat się mówi, że powinni zacząć od dołu i najpierw wyczyścić nieuregulowane sprawy. Ale to sprawa Polonii. Szanuję tych ludzi, znam ich wielu. Drużynie, zawodnikom i trenerom życzę wszystkiego najlepszego, natomiast doskonale wiem jak klub funkcjonował przez wiele lat, bo gdzieś odbijałem się od ściany prowadząc Szombierki Bytom. Widziałem jaka jest ogromna niesprawiedliwość w traktowaniu obu bytomskich klubów przez władze miasta. I wiem, jakie środki są wkładane w III-ligową Polonię. Gdybyśmy my z miasta dostawali takie pieniądze, to tu już jest I liga - twardo deklaruje Górecko.

W roli faworyta wcale nie widzą się za to w Bytomiu. - My się tej ligi jeszcze uczymy, ale z meczu na mecz wygląda to lepiej. Nie przegrywamy od czterech spotkań, choć to dla nas wciąż za mało. Chcemy za każdym razem grać o trzy punkty. Musimy na spokojnie zobaczyć wtorkowy mecz i coś będzie trzeba zmienić - zapowiada Kamil Rakoczy. Dziś jego drużyna z ośmioma punktami jest w tabeli 9., Gwarek, który ugrał "oczko" mniej, zajmuję miejsce 11. W najbliższą sobotę bytomianie podejmą rezerwy Miedzi Legnica, zaś podopieczni Krzysztofa Górecko pojadą do Zielonej Góry zmierzyć się z tamtejszą Lechią.

Gwarek Tarnowskie Góry - Polonia Bytom 1:1 (1:1)

1:0 - Sebastian Pączko 11'
1:1 - Norbert Radkiewicz 34'

Gwarek: Wiśniewski - Dyląg (90' Joachim), Cholerzyński, Polak, Pipia, Kowalczyk (46' Pach), Timochina, Oziębała (66' Mazurek), Kuliński, Pączko, Jarka (79' Bętkowski). Trener: Krzysztof Górecko.

Polonia: Gargasz - Budzik, Bedronka, Radkiewicz, Mróz (57' Belica), Czajkowski, Małecki (66' Makowski), Stefański, Krzemień (62' Mizgała), Czernysz (71' Pośpiech), Lachowski. Trener: Kamil Rakoczy.

Sędzia: Bartosz Owsiany (Opole)
Żółte kartki: Cholerzyński, Kowalczyk (Gwarek), Bedronka, Bielica (Polonia)
Widzów: ok. 500

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również