Bez stylu, pomysłu i dobrego rezultatu. Zimny prysznic dla biało-czerwonych

06.09.2019

Nie na taki przebieg meczu w słoweńskiej Lublanie liczyli kibice oraz zawodnicy reprezentacji Polski. W piątkowy wieczór podopieczni Jerzego Brzęczka zaprezentowali się na tle swojego rywala bardzo słabo i zasłużenie ulegli mu 0:2. Tym samym biało-czerwoni stracili pierwsze bramki oraz punkty w eliminacjach do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. 

Rafał Rusek/PressFocus

Przed rozpoczęciem piątej serii spotkań eliminacyjnych do Mistrzostw Europy, reprezentacja Polski była jedyną drużyną w całej stawce, która do tej pory nie straciła jeszcze choćby jednego gola. Podopieczni Jerzego Brzęczka zamierzali podtrzymać dobrą dyspozycję w wyjazdowym spotkaniu w Słowenii - gdyby bowiem udało im się odnieść zwycięstwo w Lublanie, Polacy powiększyliby przewagę nad aktualnie drugim w tabeli Izraelem do siedmiu punktów. Kadra do piątkowego spotkania przystępowała jednak w nieco odmienionym składzie - decyzją selekcjonera podstawowym bramkarzem w jesiennych meczach został Łukasz Fabiański, który zastąpił w „11” Wojciecha Szczęsnego. 

W zespole Polski zabrakło za to miejsca dla jednego z reprezentantów naszego regionu, Kamila Glika, który na zgrupowaniu pojawił się z kontuzją stawu skokowego. Uraz zawodnika AS Monaco okazał się na tyle groźny, że stoper musiał usiąść na trybunach stadionu w stolicy Słowenii, a w jego miejsce na placu gry pojawił się Michał Pazdan. Były obrońca zabrzańskiego Górnika, podobnie jak jego koledzy z reprezentacji, nie mogli jednak zapisać pierwszej połowy do udanych. Polacy w Lublanie prezentowali się bowiem bardzo apatycznie, ich gra była szarpana, a dodatkowo mieli oni problem z wypracowywaniem ofensywnych akcji. Choć biało-czerwoni często, szczególnie w pierwszych fragmentach spotkania, pojawiali się na połowie przeciwnika, ale z ich nieco większego posiadania piłki niewiele wynikało. Dość powiedzieć, że zawodnicy trenera Brzęczka nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę Jana Oblaka.

Słoweńcy z kolei byli w swoich poczynaniach znacznie bardziej efektywni, a pierwszą groźną okazję stworzyli sobie już w 11. minucie. Wówczas kombinacyjną i szybką akcję gospodarzy mógł wykończyć strzałem z dystansu Josip Ilicić, ale Łukasz Fabiański zdołał odbić uderzoną piłkę w boczny sektor pola karnego. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Słoweńcom dopisało jednak szczęście, bo podopieczni Matjaza Keka wyszli na zasłużone prowadzenie. Po wykonanym rzucie rożnym polscy zawodnicy popełnili błąd w kryciu, co skrzętnie wykorzystał obrońca Aljaz Struna. Gracz amerykańskiego Houston Dynamo odnalazł się w polu karnym i po przedłużeniu toru lotu piłki przez Andraża Sporara, oddał mocny strzał z około piątego metra.

Polacy stracili tym samym pierwszą bramkę w eliminacjach do ME 2020 i po raz pierwszy musieli  gonić wynik. Do oznajmiającego przerwę gwizdka to Słoweńcy wykazywali się jednak większym animuszem w swoich poczynaniach, a po zmianie stron obraz gry nie ulegał zmianie. To gospodarze starali się bowiem prowadzić grę, a w 52. minucie byli oni blisko podwyższenia swojego prowadzenia. Przed dogodną szansą stanął bardzo aktywny Josip Ilicić, ale jego uderzenie po ziemi zza pola karnego minęło słupek bramki o kilka centymetrów. Słoweńcy nie rezygnowali jednak z zamiaru zdobycia drugiego gola i sztuka ta udała im się za sprawą Andraza Sporara. Napastnik wykorzystał świetne prostopadłe podanie Ilicicia, następnie bez większych problemów wyprzedził próbującego interweniować Michała Pazdana, a całą akcję zwieńczył mocnym uderzeniem z ostrego kąta. 

Sytuacja Polaków zrobiła się wówczas bardzo zła, chociaż chwilę po stracie drugiej bramki zdołali oni błyskawicznie umieścić piłkę w siatce. Do zgranej głową futbolówki przez Lewandowskiego dopadł Kamil Grosicki i od razu oddał celny strzał przy lewym słupku. Sędzia Siergiej Karasiew nie uznał jednak kontaktowego trafienia, gdyż dopatrzył się faulu kapitana reprezentacji w momencie wyskoku do piłki. 

Polacy co prawda starali się zmniejszyć rozmiary porażki (groźne uderzenia oddawali m.in. Grzegorz Krychowiak czy wprowadzony z ławki Krystian Bielik), ale dwubramkowe prowadzenie Słoweńców utrzymało się do samego końca. W końcówce spotkania gospodarze ograniczyli się przede wszystkim do twardej gry defensywnej, stawiania wysokiego pressingu oraz zmuszania Polaków do powolnego rozgrywania piłki. Ostatecznie czytelnie oraz zbyt zachowawczo grający podopieczni Jerzego Brzęczka ponieśli pierwszą porażkę w el. do przyszłorocznych Mistrzostw Europy i choć udało im się zachować pozycję lidera w swojej grupie, ich przewaga nad drugą w tabeli drużyną zmalała do trzech punktów.

Biało-czerwoni będą mieli szanse do rehabilitacji już w najbliższy poniedziałek - na Stadionie Narodowym nasza reprezentacja zmierzy się z Austrią. 

Słowenia - Polska 2:0 (1:0)

1:0 - Aljaz Struna 35’

2:0 - Andraz Sporar 65’

Składy:

Słowenia: Oblak - Balkovec, Mevlja, Struna, Stojanović - Verbić (62’ Crnigoj, 90+1’ Berić), Kurtić, Krhin, Ilicić - Sporar (85’ Popović), Bezjak. Trener: Matjaz Kek

Polska: Fabiański - Bereszyński, Bednarek, Pazdan, Kędziora - Grosicki (70’ Błaszczykowski), Klich (70’ Bielik), Krychowiak, Zieliński - Piątek (76’ Kownacki), Lewandowski. Trener: Jerzy Brzęczek

Sędzia: Siergiej Karasiow (Rosja)

Żółte kartki: Struna, Stojanović (Słowenia) - Klich, Krychowiak (Polska)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również