Awans przypieczętowany strzeleckim show. "GieKSa" wraca do pierwszej ligi!

07.06.2021

Po dwóch sezonach, spędzonych na poziomie eWinner II Ligi, piłkarze katowickiego GKS-u są już pewni powrotu na drugi szczebel rozgrywkowy. Podopieczni Rafała Góraka przypieczętowali swój awans za sprawą efektownego zwycięstwa nad Stalą Rzeszów, a za głównego bohatera poniedziałkowej rywalizacji bezwzględnie należy uznać zdobywcę hat-tricka - Arkadiusza Woźniaka. 

Tomasz Kudala/PressFocus

Nadszedł dzień dzisiejszy - tak niegdyś Kamil Grosicki zapowiadał eliminacyjny mecz do ME 2016 ze Szkocją, ale podobnie brzmiąca zbitka słów mogła również dzisiaj zaszumieć w uszach kibicom katowickiego GKS-u. W końcu w poniedziałkowy wieczór „GieKSa” stanęła przed znakomitą szansą na przypieczętowanie swojego powrotu na zaplecze Ekstraklasy. Warunkiem koniecznym do zapewnienia sobie bezpośredniego awansu na kolejkę przed końcem sezonu - bez patrzenia na sytuację trzeciej Chojniczanki - było jednak pokonanie przy Bukowej Stali Rzeszów. 

W głowach fanów katowickiego II-ligowca zapewne zapalała się mała czerwona lampka, jak ich ulubieńcy zdołają wytrzymać presję w absolutnie kluczowym momencie sezonu. Przed kończącą się serią gier, wbrew wszelkim obawom, mogło się jednak wydawać, że GKS zdołał w odpowiednim momencie włączyć wyższy bieg i zachować odpowiedną koncentrację. Dobitnie świadczyło o tym ostatnie zwycięstwo w Chojnicach 3:0 i chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że zawodnicy trenera Góraka rozegrali wówczas jedno z najlepszych spotkań podczas swojego pobytu w eWinner II Lidze. 

Dodatkowo katowiczanie mieli ze swoim poniedziałkowym przeciwnikiem znaczący rachunek do wyrównania. W końcu w zeszłym sezonie to właśnie Stal zamknęła drogę „GieKSie” do wywalczenia awansu, wygrywając przy Bukowej półfinałowy mecz barażowy. Teraz rzeszowianie zapewne ponownie chcieli utrzeć nosa faworyzowanemu przeciwnikowi - tym bardziej, że końcówka sezonu również stanowi dla nich spory ciężar gatunkowy. Zespół z Podkarpacia wciąż bowiem liczy się w walce o zajęcie 6. miejsca, przedłużającego nadzieję na wywalczenie promocji o klasę wyżej. 

Mecz przy Bukowej zapowiadał się zatem niezwykle interesująco, a zainteresowanie nim było na tyle spore, że klub postanowił złożyć dziś w Urzędzie Miasta Chorzów wniosek o zgodę na organizację widowiska przy zwiększonej publiczności. Dodatkowe miejsca mogłyby jednak przysługiwać tylko osobom, zaszczepionym przeciwko wirusowi COVID-19. Ostatecznie wniosek ten został przyjęty na zaledwie kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem, ale dzięki temu na stadionie przy Bukowej mógł pojawić się właściwie nadkomplet widzów. 

Już od pierwszych minut na trybunie głównej można było usłyszeć przebijające się okrzyki „na nich”, a oczekiwania kibiców zostały poniekąd spełnione już w pierwszych minutach. Podopieczni Rafała Góraka, głównie za sprawą stosowanego ataku pozycyjnego i umiejętnej wymiany podań, bardzo szybko byli w stanie przedostawać się na połowę rywala. Efektem przejętej dominacji był zdobyty już w 6. minucie gol, a jego autorem został niezawodny Adrian Błąd. Pomocnik wykorzystał dobre zagranie Arkadiusza Woźniaka z niemal końcowej linii boiska oraz niepewne wyjście z bramki Gerarda Bieszczada, dzięki czemu wprawił liczną grupę fanów „GieKSy” w nielada radość. Co prawda powtórki telewizyjne mogły wskazywać na to, że Woźniak - ustawiony tego dnia na pozycji numer „9” - znajdował się na pozycji spalonej, jednak sędzia Karol Arys bez wahania wskazał na środek boiska.

Znakomite nastroje wśród kibiców gospodarzy trwały jednak wyjątkowo krótko, bo zamiast pójść za ciosem i spróbować powiększyć swoją zasłużoną przewagę, podopieczni Rafała Góraka nadziali się na znakomicie wykonany stały fragment gry. Efektownym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się najlepszy strzelec Stali w obecnym sezonie eWinner II Ligi - Wojciech Reiman. Taki przebieg samego początku meczu mógł zwiastować dalsze spore emocje, jednak jak pokazały kolejne minuty, poza sporą liczbą fauli i twardych starć o piłkę, nieco większą pewnością oraz spokojem w swoich poczynaniach zaczęli wykazywać się przyjezdni z Podkarpacia. Ponadto podopieczni Daniela Myśliwca mogli imponować wysoko stawianym pressingiem i gdy już mogło się wydawać, że to oni zejdą na przerwę w lepszych nastrojach, obraz spotkania zmienił się o 180 stopni. 

Choć za wiele na to nie wskazywało, bo „GieKSa” dość często traciła piłkę w dość prostych sytuacjach i zdarzało się jej nieopatrznie prokurować zagrożenie we własnej szesnastce, w 44. minucie katowiczanie zdołali przeprowadzić wręcz zabójczy kontratak. Najlepszy możliwy użytek z szybkiej akcji Daniana Pavlasa lewym skrzydłem zrobił Arkadiusz Woźniak, pokonując Bieszczada płaskim strzałem przy prawym słupku. 

I o ile po pierwszej połowie gospodarze postawili krok ku wyczekiwanej pierwszej lidze, drugą stopę dołożyli po zaledwie dziesięciu minutach drugiej części gry. Absolutnym bohaterem w szeregach śląskiego drugoligowca był jednak Arkadiusz Woźniak, którego skandowane nazwisko zapewne było słyszalne nawet na drugim końcu Katowic. Nic dziwnego, skoro doświadczony pomocnik zapisał na swoim koncie hat-tricka, najpierw wykorzystując złe ustawienie Bieszczada i wieńcząc solową akcję mocnym strzałem, a następnie najwyżej wyskakując do wrzutki Adriana Błąda z prawego skrzydła. 

Po tym trafieniu przy Bukowej rozpoczęła się już prawdziwa feta, a kibice mieli świadomość, że choć ostatnie lata w ich przypadku obfitowały w niemal same rozczarowania, a ich ulubieńcy mogliby obdzielić pechem kilka innych zespołów, taka przewaga nad Stalą była absolutnie nie do wypuszczenia. Co prawda rzeszowianie nie rezygnowali ze zdobycia choćby gola honorowego, ale ich ofiarne starania ostatecznie spełzły na niczym.

Tym samym poznaliśmy dziś pełen skład zespołów, które zapewniły sobie bezpośredni awans i w sezonie 2021/2022 będą występowały na zapleczu Ekstraklasy. Katowiczanie, którzy dołączyli do świętującego kilkanaście dni wcześniej Górnika Polkowice, opuścili trzeci szczebel rozgrywkowy po dwóch sezonach przerwy, a po końcowym gwizdku mogli odetchnąć z ulgą oraz absolutnie zasłużenie unieść ręce w geście triumfu. - Dziękuje za wyrozumiałość i wszystkie ciężkie słowa. Po prostu Was uwielbiam - wykrzykiwał w stosunku do kibiców trener Rafał Górak, który po końcowym gwizdku jeszcze długo świętował ze swoimi podopiecznymi wywalczoną promocję. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również