Asystent, obrońca jedenastek, katowiczanin. Bartosz Mrozek pomoże w walce o awans?

01.12.2020

Może uchodzić za jednego z pewniaków w zespole GKS Katowice. Złośliwi mogą uznawać go nawet za ulubieńca trenera Rafała Góraka. 20-letni Bartosz Mrozek potwierdza jednak, że swoimi dobrymi interwencjami w bramce może pomóc katowiczanom w walce o pierwszą ligę, a czasami może być skuteczny nawet w ofensywie.

Łukasz Sobala/ PressFocus

Mowa w tym wypadku o ostatnim meczu ligowym z Motorem Lublin. Przy stanie 0:0 po dalekim wybiciu piłki przez Mrozka i niepewnej interwencji defensorów Motoru w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Krystian Sanocki, który strzałem w długi róg dał prowadzenie katowiczanom. Mrozek zaliczył tym samym asystę.

Wypożyczony do rodzinnego miasta

- Świetnie się w tej sytuacji Bartek zachował. To są rzeczy przez nas trenowane na zajęciach, wydaje się, że mamy ludzi, którzy po dobrym przechwycie bramkarza są w stanie bardzo dobrze pobiec do przodu. Tak też się stało. Bartek świetnie kopnął nogą do przodu, a Krystian Sanocki zachował się jak rasowy napastnik. Wielki szacunek, bo to jest sprawa przez nas zakładana. Bardzo cieszy, że w sposób przez nas trenowany jesteśmy w stanie strzelić gola – oceniał po meczu trener katowiczan, który w tym sezonie nie ma wątpliwości, jeżeli chodzi o obsadę bramki.

Założenie katowiczan już przed rokiem było takie, że między słupkami będzie stał młodzieżowiec. Wtedy to miejsce wywalczył sobie Bartosz Mrozek. W tym sezonie jest podobnie – tylko w pierwszym meczu, w ramach Pucharu Polski, przegranym na wyjeździe z Garbarnią Kraków, w podstawowym składzie katowiczan wyszedł o rok młodszy od Mrozka Szymon Frankowski.

W ubiegłym sezonie to pucharowe zmagania przedstawiły szerszej publiczności Mrozka. W Pucharze Polski nasz bohater obronił dwie jedenastki, do tego dołożył dwa karne obronione w meczach ligowych. – Uważam, że nie ma karnych źle wykonanych. Zależy to w dużej mierze od gry psychologicznej na linii strzelec - bramkarz. Jak zawodnik ją wytrzyma, to ma większe szanse – mówi Mrozek, który w meczu reprezentacji Polski U-17 z Grecją obronił dwa karne. - To był turniej eliminacyjny. Mieliśmy małe szanse na awans, ale podjęliśmy walkę. Wygraliśmy 3:0, ale jednej bramki zabrakło nam do awansu. Ja z racji tych karnych oceniam pozytywnie to spotkanie – wspomina mecz sprzed trzech lat Mrozek.

Dzisiaj Mrozek chociaż ma 20 lat, to jest najstarszym z golkiperów w kadrze GKS Katowice. Zresztą paradoksów w jego obecnej sytuacji jest więcej. Pochodzi z Katowic, gra w klubie, któremu za dziecka kibicował, ale de facto jest piłkarzem Lecha Poznań. – Za młodu wielu moich znajomych chodziło na Bukową, więc ja też byłem zaznajomiony z tym, co się dzieje wokół klubu. Gdy w środowisku piłkarskim miałem więcej kolegów, to GKS momentalnie budził większą uwagę, czasem chodziłem również na mecze, z tatą również jeździłem na mecze Górnika, jeszcze na stary stadion – mówi pochodzący z Katowic bramkarz, który w wieku czternastu lat przeniósł się z GKS Tychy do Poznania. - Oferty były także z Zagłębia Lubin i Legii Warszawa. Poznań jest najdalej, ale otoczka poznańskiego klubu, trenerzy, baza, to najbardziej mnie przekonało – argumentuje.

Pomóc GKS

Oferty z czołowych polskich klubów, to nie jedyne jakie pojawiały się w kontekście bramkarza GKS Katowice, a przynajmniej o jakich się mówiło. – Sam chciałbym wiedzieć na ile propozycja była konkretna – mówi Bartek pytany o ofertę transferową z Anglii. Mrozek był z wizytą w Manchesterze United oraz w Crystal Palace. – W United byłem zobaczyć, jak wygląda klub zachodni, jak to wszystko funkcjonuje. W Crystal Palace byłem natomiast na testach – opowiada.

Ostatecznie niewiele ze wstępnego zainteresowania sprzed czterech lat wyniknęło. Z Lechem Mrozek związany jest kontraktem do 2022 roku, ale do tej pory w seniorskiej piłce zaistniał wyłącznie na wypożyczeniach – najpierw w Elanie Toruń, a teraz drugi sezon w GKS Katowice. W Toruniu Mrozek zaliczył dwanaście występów ligowych, ale pierwsze seniorskie szlify nie poszły na marne. Na północy Polski młody golkiper zyskał zaufanie najważniejszej osoby w zespole, trenera Rafała Góraka. To właśnie ambitny szkoleniowiec po przeprowadzce do Katowic pamiętał o blondwłosym bramkarzu. – Trochę z chłopakami w szatni GKS-u się śmialiśmy, że jestem taki syn trenera Góraka – uśmiecha się Mrozek. – Myślę jednak, że najbardziej sam zapracowałem na swoją szansę. W Toruniu dużo się nauczyłem pod względem seniorskiego grania, zwłaszcza, że byłem w zupełnie nowym otoczeniu, miałem inną pozycję, wtedy inaczej na ciebie patrzą – mówi o tym okresie.

Do Katowic został początkowo wypożyczony na rok, latem jednak przedłużono ten okres o kolejnych dwanaście miesięcy. - Obyłem się z seniorską szatnią, z zespołem, który gromadzi duże zainteresowanie kibiców, a to jest bardzo ważne. Opanowałem to, w głowie poukładałem, jestem o pewne doświadczenia bogatszy – opowiada Mrozek, który przyznaje, że dzisiaj jest innym bramkarzem aniżeli jeszcze kilka miesięcy temu. – Zarówno mentalnie, jak i sportowo. Teraz z perspektywy kilku miesięcy mogę powiedzieć, że pierwszy cel osiągnąłem, dużo się w Katowicach nauczyłem – dodaje. A kolejne cele? – GKS to marka, presji żadnej sobie nie narzucam. Chciałbym po prostu pomóc klubowi – uśmiecha się enigmatycznie bramkarz, który na Bukową wypożyczony jest do czerwca.

 

Przeczytaj również