Zabrze ma za mało hal!

24.10.2008
Cel został jasno określony, zarówno zabrzańscy piłkarze ręczni jak i koszykarze mają w tym sezonie wywalczyć awans. Na razie stykają się jednak z problemem, gdzie grać i trenować.
Piłkarze ręczni NMC Powen Zabrze (kiedyś Pogoni) od zawsze grali i trenowali w hali przy ulicy Wolności 406. Jakież więc było zdziwienie, gdy okazało się, że spotkanie derbowe z Olimpią Piekary Śląskie muszą rozegrać w Bielszowicach. Powód? Mistrzostwa Polski Juniorów i Weteranów w kulturystyce, które miały trwać aż dwa dni. - To trochę niepoważne. W końcu można było załatwić to jakoś inaczej. Poczekać aż będzie znany terminarz rozgrywek i wtedy dać odpowiedź, czy mogą odbyć się w hali inne zawody. Bo w tym okresie to właśnie piłkarze ręczni zawsze ją zajmowali - irytuje się trener Robert Nowakowski.

- O tym, że nie będziemy mogli rozegrać spotkania na własnej hali dowiedzieliśmy się na niecałe dwa tygodnie przed spotkaniem, od zarządcy obiektu. Dotychczas żadnych problemów nie było, mieliśmy zapewnienie od kierownika hali, że mamy pierwszeństwo. Cała sytuacja dobrze się skończyła, lecz mamy nadzieję, że w przyszłości nie będzie dochodzić do podobnych sytuacji - zastrzega grający menedżer Powenu Michał Szolc. Kierownik hali Pogoni, Łukasz Pach, pozostaje niestety nieuchwytny.

Jak się okazało, przypadek "szczypiornistów" nie był jedyną tego typu sytuacją w miniony weekend. Również zabrzańscy koszykarze mieli problem z korzystaniem z własnego obiektu. Mecz rozegrali dopiero w niedzielę, bowiem w sobotę w hali MOSiR-u odbywała się gala boksu zawodowego. - Wygraliśmy ważne spotkanie z Cracovią. Zadowolony jestem tym bardziej, że nie mogliśmy trenować przed tym meczem na naszym boisku z powodu gali - z wyraźną ulgą stwierdził po spotkaniu trener Mariusz Niedbalski.

- Rozumiem potrzeby koszykarzy, jednak jako szef całego obiektu muszę dbać o wszystkich sportowców, którzy uprawiają dyscypliny znajdujące się w tzw. koszyku sportów wspieranych przez miasto Zabrze - wyjaśnia prezes MOSiR-u, Zdzisław Iwański. - Boks jest również bardzo popularną dyscypliną, a nie często gości w naszym mieście. Na uwadze miałem również to, że przy okazji gali bokserskiej trybuny wypełniają się prawie po brzegi, natomiast frekwencja na spotkaniach koszykarskich jest zdecydowanie niższa – dodaje szef zabrzańskiego obiektu. - Problemu by nie było, gdyby miasto Zabrze dysponowało większą liczbą aren sportowych, o co usilnie się staramy - nadmienia prezes zabrzańskiej Rady Sportu.
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również