Ruch - Elbląg 30-28
03.01.2009
Rozgrywająca Ruchu zdobyła 10 bramek, w tym trzy z rzutów karnych. I to właśnie ten element w dużej mierze zadecydował o wyniku spotkania. Na linii siedmiu metrów bardzo dobrze zachowywała się również Edyta Grudka. - Do karnych podchodziły zawodniczki, które najlepiej egzekwują je na treningach. Było to dzisiaj widać - mówił trener Adam Michalski, podkreślając jednocześnie bardzo dobrą postawę Krystyny Wasiuk. Doświadczona bramkarka Ruchu wybroniła cztery rzuty karne, w kilku innych sytuacjach wykazując kunszt godny reprezentantki Polski.
W pierwszej połowie obie ekipy toczyły równorzędną grę. W ostatnich minutach przed przerwą to jednak gospodynie "zaskoczyły". Zdobyły sześć bramek z rzędu i zeszły do szatni z niespodziewanie wysokim prowadzeniem. Inna sprawa, że ostatniej bramki mogło wcale nie być. Zdobywczyni gola nr 15, Karolina Radoszewska, chwilę wcześniej powinna bowiem powędrować na ławkę kar. Jednak zamiast niej sędziowie ukarali Natalię Lanuszny. - Tak to już w piłce ręcznej jest, gdy sędziowie się mylą. Czasem ja siadałam za koleżanki, czasem koleżanki za mnie. Trzeba mieć szczęście - przyznała po meczu bohaterka spotkania.
Inna sprawa, że sędziowie mylili się w obie strony. - Właściwie przez cały czas raz ja, a raz trener gości podnosił się ze wściekłości. Jedynie obserwator Czochra zachowywał stoicki spokój - podsumował Michalski. Jego zawodniczki po przerwie już nie oddały prowadzenia ani na sekundę, sprawiając kibicom noworoczny prezent. - Dziewczyny podniosły się po przegranej ze Słupskiem. Gramy dalej - dodał uradowany opiekun Ruchu.
W pierwszej połowie obie ekipy toczyły równorzędną grę. W ostatnich minutach przed przerwą to jednak gospodynie "zaskoczyły". Zdobyły sześć bramek z rzędu i zeszły do szatni z niespodziewanie wysokim prowadzeniem. Inna sprawa, że ostatniej bramki mogło wcale nie być. Zdobywczyni gola nr 15, Karolina Radoszewska, chwilę wcześniej powinna bowiem powędrować na ławkę kar. Jednak zamiast niej sędziowie ukarali Natalię Lanuszny. - Tak to już w piłce ręcznej jest, gdy sędziowie się mylą. Czasem ja siadałam za koleżanki, czasem koleżanki za mnie. Trzeba mieć szczęście - przyznała po meczu bohaterka spotkania.
Inna sprawa, że sędziowie mylili się w obie strony. - Właściwie przez cały czas raz ja, a raz trener gości podnosił się ze wściekłości. Jedynie obserwator Czochra zachowywał stoicki spokój - podsumował Michalski. Jego zawodniczki po przerwie już nie oddały prowadzenia ani na sekundę, sprawiając kibicom noworoczny prezent. - Dziewczyny podniosły się po przegranej ze Słupskiem. Gramy dalej - dodał uradowany opiekun Ruchu.
Polecane
Piłka ręczna
Przeczytaj również
03.12.2014
03.12.2014
Silesia Cup z udziałem KPR Ruch
26.11.2014
26.11.2014
Monika Migała wśród wyróżnionych