Podwójna rola „Szyszki”

20.08.2008
Czołowa szczypiornistka Ruchu Chorzów, Natalia Szyszkiewicz w ostatnich miesiącach zamiast występować na ligowych parkietach, odwiedza gabinety lekarskie. W styczniu doznała kontuzji zerwania więzadeł i wszystko wskazuje na to, że jeszcze przez jakiś czas występy koleżanek będzie oglądać z trybun.
- Rehabilitacja przebiega bardzo dobrze, wręcz książkowo – uspokaja wszystkich kibiców Ruchu Chorzów, za naszym pośrednictwem pochodząca z Gubina zawodniczka. Natalia Szyszkiewicz skomplikowanego urazu zerwania więzadła krzyżowego przedniego w stawie kolanowym doznała w styczniu w spotkaniu ligowym z Łączpolem Gdynia. Po zabiegu rozpoczęła rehabilitację odbudowując sprawność i siłę w kontuzjowanej nodze. – Na razie wszystko przebiega dobrze. Może aż za dobrze – boi się zapeszyć sympatyczna zawodniczka, która nie chce podać daty ewentualnego powrotu na ligowe boiska. – Jeżeli wszystko będzie nadal przebiegać tak jak do tej pory, za trzy miesiące może już wrócę do normalnych treningów – dodaje nieśmiało była zawodniczka Vive Kielce.

Na razie rozgrywająca Ruchu na przemian, co drugi dzień, raz poddaje się zabiegom rehabilitacyjnym, a raz ćwiczy z koleżankami na hali, oczywiście z mniejszymi obciążeniami. Gry jednak to nie zastąpi. – Oj brakuje mi już piłki ręcznej. Śni mi się po nocach – dodaje z uśmiechem.

Dowodem na to może być stuprocentowa frekwencja pani Natalii, na sparingach rozgrywanych przez chorzowianki we własnej hali. Ambitna zawodniczka również w czasie kontuzji stara się pomagać drużynie. Dopinguje koleżanki, trzyma za nie kciuki, ale nie tylko... Na prośbę sztabu szkoleniowego prowadzi szczegółowe statystyki dotyczące swoich koleżanek, co nieraz nie jest sprawą łatwą zważywszy na to, że na tablicy w hali nie jest wyświetlany nawet wynik. – Oskara za to dostaniesz – dziękował swojej zawodniczce po ostatnim spotkaniu trener Ruchu, Adam Michalski.
autor: DAN

Przeczytaj również