Chorzów - Lublin 16-29

11.10.2008
Gdyby mecz piłki ręcznej trwał tylko 25 minut chorzowianki sprawiłyby ogromną niespodziankę. Trwa jednak zdecydowanie dłużej i ostatecznie mistrz Polski z Lublina pewnie pokonał "siódemkę" Ruchu.
Pierwsze minuty sobotniego spotkania pozytywnie zaskoczyły mniejszą niż zwykle publiczność zgromadzoną w chorzowskiej hali. Gospodynie z wielkim animuszem zaatakowały aktualne mistrzynie Polski. Bramki Aleksandry Maroń i Karoliny Radoszewskiej sprawiły, że Ruch szybko objął prowadzenie. Lublinianki chyba zaskoczone takim scenariuszem, w pierwszych minutach starały się również odpowiedzieć szybką i zdecydowaną grą w ataku, jednak były nieskuteczne pod bramką Krystyny Wasiuk. Pierwszego gola z rzutu karnego strzeliły w 5 minucie, a z gry dopiero siedem minut później. Walkę z chorzowiankami, które w pierwszym kwadransie nawet na moment nie oddały rywalkom prowadzenia, próbowała podjąć jedynie Dorota Malczewska. Pierwsze cztery bramki były jej autorstwa. - Początek meczu w naszym wykonaniu był bardzo słaby. Fatalnie grałyśmy zwłaszcza w ataku - przyznała zawodniczka SPR, która zdobyła najwięcej bramek w tym spotkaniu.

Ambitnie grające chorzowianki najwyższe prowadzenie objęły w 18 minucie. Wtedy odskoczyły rywalkom na trzy bramki, jednak na sześć minut przed końcem pierwszej połowy był już remis. Z gospodyń uszło w tym momencie chyba powietrze, bo w końcówce zdobyły jedną bramkę, natomiast rywalki sześć. - Nie mam pojęcia dlaczego w pewnym momencie przestajemy skutecznie grać. Trochę nas pewnie to podłamało, gdy rywalki w końcówce pierwszej połowy nas dogoniły, jednak wpływ na słabszą dyspozycję miało także zmęczenie. Mamy obecnie krótka ławkę i niestety daje się to we znaki - wyjaśniała Natalia Lanuszny, która zdobyła w tym spotkaniu pięć bramek. Najwięcej w chorzowskiej ekipie. Ze swej gry nie była jednak zadowolona. - Za dużo błędów popełniłam w obronie - oceniła. W drugiej połowie dominowały na parkiecie już bezwzględnie lublinianki, zagadką były jedynie tylko rozmiary zwycięstwa. - Zagraliśmy dobre dwadzieścia minut. To było jednak za mało na takiego rywala. Później już tylko czekaliśmy jak się przeciwnik rozbuja. Dziewczyny ponadto nie podjęły walki wręcz w defensywie. Z takim przeciwnikiem nie można tak grać - ocenił Adam Michalski, trener Ruchu.

[b]Ruch Chorzów - SPR Asseco Lublin BS 16-29 (9-14)[/b]
[b]
Ruch[/b]: Wasiuk, Wąż - Rol 1, Radoszewska 3, Samsel, Lanuszny 5, Lesik 2, Wawrzyńczyk, Maroń 2, Grudka 3, Rzeszutek.
Trener Adam Michalski

[b]SPR[/b]: Chemicz - Edyta Malczewska 1, Dorota Malczewska 6, Damięcka 2, Rola 4, Majerek 1, Marzec 2, Wolska 1, Łabul 5, Duran, Repelewska 2, Rukaite 2, Puchacz 3
Trener Edward Jankowski
[b]


[/b]
autor: DAN

Przeczytaj również