1974 to nie tylko "mecz na wodzie" z Niemcami...

25.12.2009
Miała tańczyć i śpiewać w zespole "Mazowsze". Całe życie oddała dla sportu. Za poświęcenie Irena Półtorak, żywa legenda piłki kobiecej, odebrała Diamentową Odznakę PZPN.
Dla większości kibiców, rok 1974 kojarzy się przede wszystkim z pojedynkiem Polaków z RFN o finał Mistrzostw Świata. Przed spotkaniem nad Frankurtem przeszła ulewa. Z boiska zrobiło się wielkie bajoro. Rywalizację, która przeszła do historii jako "mecz na wodzie", wygrali nasi rywale. Na tym Mundialu "Biało-Czerwoni" zajęli ostatecznie trzecie miejsce. Oprócz największego sukcesu "Orłów Górskiego", w tym czasie zrodziło się coś jeszcze...

- Do redakcji "Wiadomości Zagłębia" (gazeta wydawana wówczas w Sosnowcu - przyp. red.) napływały listy od kobiet chcących grać w piłkę. Zdecydowaliśmy się na zorganizowanie spotkania w tej sprawie w naszym klubie - wspomina Irena Półtorak, opiekunka i zawodniczka w tamtych latach sekcji tenisa stołowego GKS-u Czarnych Sosnowiec. - Proszę spojrzeć, przyszły 84 panie - pokazuje listę obecności z zebrania odbytego 20 września 1974 roku.

To właśnie ten dzień miał wielkie znaczenie dla piłki kobiecej w Polsce. Irena Półtorak została kierownikiem sosnowiczanek (pełniła tę funkcję do 1991), a pierwszym trenerem, który podjął się niełatwego zadania, był Tadeusz Maślak. Wprawdzie już wcześniej na Pomorzu powstawały kluby z Checzą Gdynia na czele, a pierwsze wzmianki w kronikach o meczach płci pięknej datuje się na lata 20-te XX wieku, ale to dopiero w latach70-tych zaczął się rozkwit tej dyscypliny.

Z roku na rok przybywało klubów, które toczyły nieformalne rozgrywki. W 1980 roku powstała w Sosnowcu Komisja ds. Piłki Nożnej Kobiet (którą później włączono w struktury PZPN i do dziś jako Wydział Piłkarstwa Kobiecego zawiaduje rozgrywkami) i udało się zorganizować oficjalne zawody, które miały rozstrzygnąć o tytule mistrza Polski.

Rywalizowano wówczas w dwóch grupach (Północna i Południowa). Ich zwycięzcy (odpowiednio Checz Gdynia i Czarni Sosnowiec) mieli spotkać się w finale, który zaplanowano przed meczem mężczyzn Polska - Algieria (19.11.1980). Gdynianki nie dotarły do Warszawy i zaproponowano, że najlepszą drużynę kraju wyłoni... losowanie.

- Nie zgodziłam się na "rzut monetą". Historyczna chwila nie może być w ten sposób rozstrzygana - mówi Półtorak. 3 maja 1981 w Częstochowie doszło wreszcie do pojedynku, w którym sosnowiczanki wygrały 4-2. Tak zrodziła się wielka potęga Czarnych, które do dziś zdobyły w sumie tytuł 12 razy.

- Po tym spotkaniu wyłoniono drużynę narodową, która w czerwcu pod wodzą Tadka Maślaka, zmierzyła się na Sycylii z Włoszkami. To był nasz pierwszy mecz, a rywalek numer 75. - opowiada Półtorak, która została kierowniczką kadry seniorek i była z nią związana przez prawie 20 lat. Później zajmowała się młodzieżowymi reprezentacjami, a w U-15 jest do dziś. Podobnie jak członkiem Wydziału Piłkarstwa Kobiecego PZPN i szefową tej komórki w Śląskim ZPN.

Pani Irena poświęciła życie futbolowi kobiecemu. - Całe szczęście, że mąż również był zakochany w sporcie i wybaczał mi to, co się działo w domu kosztem wyrzeczeń na rzecz mojej działalności - cieszy się "Babcia", jak pieszczotliwie nazywają ją pokolenia zawodniczek, którymi się opiekowała bądź opiekuje.

Kilka dni temu, w 90. rocznicę powstania PZPN-u, doczekała się uhonorowania swojego oddania. Jako jedyna w Polsce kobieta odebrała najwyższe odznaczenie piłkarskiej centrali - Diamentową Odznakę. I pomyśleć, że wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej, bo...

Pochodząca z Lipna pani Irena miała wstąpić do Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze. - Od dzieciństwa kochałam śpiew i taniec. Przeszłam "kwalifikacje" do "Mazowsza", ale w ostatnim momencie zrezygnowałam. To były ciężkie czasy. Miałam 15 lat. Gdy zobaczyłam łzy w oczach matki, którą musiałbym opuścić, to sama się wzruszyłam - wspomina.

- Po latach z powodów edukacyjnych trafiłam na południe kraju i tak zaczęła się przygoda z piłką kobiecą - uśmiecha się Irena Półtorak, która ma jeszcze jedno marzenie. Móc kiedyś zaśpiewać ze swoją imienniczką Ireną Santor, wieloletnią solistką "Mazowsza".
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również