Pogoń mocna tylko u siebie

06.01.2009
W czasach, gdy rudzka Pogoń występowała jeszcze w ekstraklasie, mało kto wyjeżdżał z Nowego Bytomia z kompletem punktów. Dziś zespół występuje zaledwie w drugiej lidze, ale młodzież skutecznie przypomina o tamtym okresie.

Po pierwszej rundzie rozgrywek Pogoń Ruda Śląska zanotowała na swoim koncie sześć zwycięstw i siedem porażek. I nie byłoby w tym fakcie nic dziwnego, gdyby nie to, że wszystkie wygrane rudzianie odnieśli na własnym parkiecie. Tę najcenniejszą, w ostatnią sobotę, kiedy pokonali dotychczasowego wicelidera rozgrywek, Basket Kraków. Z drugiej strony martwi to, że na wyjazdach drużyna sporo traci ze swej wartości i nie potrafi się przeciwstawić rywalom.

Z pewnością wiele osób zastanawia się, na czym może polegać ten fenomen. Przyczyny takiego stanu rzeczy stara się wyjaśnić opiekun rudzkiej ekipy, Ryszard Poznański. - W mojej drużynie, na 12 zawodników, aż 11 jest w wieku nie większym niż 23 lata. Dla nich, spotkania wyjazdowe to bardzo ciężkie przeprawy. Ich przyzwyczajenie do własnej hali powoduje, że potrafią rozegrać u siebie wspaniałe zawody. Z drugiej strony, mecze wyjazdowe to dla nich wciąż spore obciążenie psychiczne - wyjaśnia szkoleniowiec Pogoni. - Na obcych obiektach liczą się też w głównej mierze warunki fizyczne. Skuteczność zawsze jest w takich potyczkach niższa, niż gdy się gra u siebie i stąd konieczność walki na tablicach. Moi podopieczni, właśnie z racji wieku, w wielu przypadkach ustępują rywalom wzrostem i siłą - dopowiada opiekun Pogonii. Trudno nie przyznać racji szkoleniowcowi ekipy z Nowego Bytomia (dzielnica Rudy Śląskiej - przyp. red.), gdyż po spojrzeniu w statystyki, okazuje się, że jego drużyna jest jedną z najgorszych ekip, jeśli chodzi o zbiórki.

Co najważniejsze, kibice zgromadzeni na obiekcie przy ulicy gen. Hallera zawsze mogą liczyć na dobre zawody w wykonaniu swoich ulubieńców. Pogoń wygrała wszystkie mecze we własnej hali, w tym nie tylko z wiceliderem, ale także dwa derbowe (z Żorami i Jaworznem). Spora w tym zasługa żywiołowo reagujących fanów. Na meczach nie pojawia się ich zbyt wielu, ale ci, którzy przychodzą, potrafią stworzyć doskonałą atmosferę. - Na mecze chodzę od początku lat 90-tych, kiedy to jeszcze hala wypełniała się w całości. Wówczas Pogoń grała w ekstraklasie i na swoim parkiecie zawsze była groźna dla najlepszych - wspomina jeden z kibiców rudzkiego zespołu. - Z przyzwyczajenia na mecze chodzę do dziś i muszę przyznać, że serce ponownie się raduje, gdy moja drużyna wygrywa u siebie. Ci chłopcy mają talent! - kończy wierny kibic.
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również