Katowice - Pruszków 51-65

10.12.2008
Katowiczanki przegrały na własnym parkiecie różnicą aż 14 punktów i awans do kolejnej rundy znacznie się od nich oddalił. Co gorsza, kontuzji kolana doznała ich liderka, Olga Niezgoda.
- Praca z kobietami do łatwych nie należy - przyznał trener ekipy z Pruszkowa. Dobra obrona katowiczanek sprawiła, że jego zawodniczki miały spore problemy ze zdobywaniem punktów. Efektem tego, w siódmej minucie pierwszej kwarty "akademiczki" prowadziły aż 14-2. Skutecznie pod koszem prezentowała się Olga Niezgoda. Końcówka pierwszej odsłony należała jednak do przyjezdnych. Udało im się zniwelować część strat.

Na początku kolejnej odsłony kontuzji kolana doznała liderka AZS-u, Niezgoda. W tym momencie podopieczne Jacka Rybczyńskiego poczuły, że mogą powalczyć z gospodyniami. Punkty zaczęła zdobywać, dotąd skutecznie kryta przez Niezgodę, Iwona Zagrobelna. Po przerwie w błyskawicznym tempie koszykarki z Pruszkowa najpierw doprowadziły do remisu, a następnie wysforowały się na siedmiopunktowe prowadzenie. Katowiczanki zdołały jeszcze wyrównać, lecz przez pozostałą cześć kwarty zdobyły tylko dwa punkty i to pozwoliło drużynie z Pruszkowa ponownie odskoczyć.

Mirela Półtorak skutecznymi rzutami zarówno zza linii 6,25 m, jak i rzutów wolnych, utrzymywała bezpieczną przewagę. W końcowej fazie potyczki "akademiczki" próbowały kryć na całym boisku by zniwelować straty, ale ta taktyka obróciła się przeciwko nim i pruszkowianki powiększyły rozmiary zwycięstwa.

Pod szatnią

[b]Katarzyna Kosczielny[/b] (rozgrywająca AZS-u): Niestety, Olga Niezgoda jest naszą kluczową zawodniczką. Jedną z trzech wysokich jakie posiadamy. Bez niej gra nam się posypała. Mam nadzieję, że to nie będzie zbyt poważny uraz. Do pewnego momentu szło nam bardzo dobrze, ale znowu czegoś zabrakło. Przegrałyśmy zdecydowanie za wysoko. Musimy się teraz zebrać w sobie, odbudować się i dać z siebie 200% w Pruszkowie, by jeszcze powalczyć o awans.

Głos trenerów

[b]Adam Kubaszczyk[/b] (trener AZS-u): Kontuzja Olgi Niezgody pokrzyżowała nam szyki. Mieliśmy sporo problemów w ataku w drugiej połowie. Pruszków to solidny i doświadczony zespół. Wykorzystali naszą słabość. Przegrana jest jednak zbyt duża, nie zasłużyliśmy na porażkę w takich rozmiarach, ale wzięło się to z tego, że próbowaliśmy odrobić straty w końcówce. Bez Olgi Niezgody będzie bardzo ciężko odrobić straty w Pruszkowie, ale pojedziemy tam powalczyć.

[b]Jacek Rybczyńsk[/b]i (trener PTS-u): Mój zespół zaczął spotkanie mocno rozkojarzony. Może było to wynikiem długiej podróży. Więc zanim moje zawodniczki rozprostowały te piękne nogi i zaczęły grać, to wynik był bardzo niekorzystny. Gdyby moje podopieczne realizowały choć w 70% to, czego od nich oczekuje, to wygrywalibyśmy każde spotkanie 20-oma punktami. Takie mecze jak ten, potwierdzają, że praca z kobietami do łatwych nie należy.
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również