GKS Tychy z Pucharem! Mistrz na deskach po raz piąty!

30.12.2016
W roli lekkiego faworyta do finałowego meczu o hokejowy Puchar Polski przystępowali zawodnicy GKS-u Tychy. Tyszanie już czterokrotnie znajdowali sposób na pokonanie Comarch Cracovii. W piątek w Nowym Targu ograli mistrzów po raz piąty i na zakończenie roku sięgnęli po cenne trofeum!
Łukasz Sobala/PressFocus
We wczorajszych spotkaniach jedni i drudzy wygrali różnicą przynajmniej dwóch bramek, ale nie były to łatwe spotkania. GKS co prawda pokonał Tempish Polonię Bytom 4:1, ale wynik wcale nie mówi o tym co działo się na lodzie. Stefan Zigardy, bramkarz tyskiego klubu, obronił 39 z 40 strzałów i jego skuteczność wyniosła 97,5%. Z kolei krakowianom wysoko poprzeczkę postawili nowotarżanie.
 
W dzisiejszym finale od pierwszej minuty w bramce GKS-u wystąpił Kamil Kosowski, który zastąpił przeziębionego Zigardego. Jednak bramkarz wicemistrza Polski miał o wiele mniej pracy niż jego konkurent po drugiej stronie, Rafał Radziszewski. 31-latek musiał w 1. tercji aż 17-krotnie ratować swój zespół przed utratą gola. Co ciekawe oba zespoły grające z przewagą jednego zawodnika nie pokazały wiele akcji strzeleckich, a w dodatku Kogut oraz Kristek mieli okazje do objęcia prowadzenia przy grze w osłabieniu.
 
Z początku drugiej części spotkania znacznie aktywniejsi byli krakowianie, a szczególnie dwójka Wróbel i Dziubiński. To głównie po ich strzałach miał najwięcej problemów Kosowski. Jednak wynik spotkania otworzyli tyszanie, a konkretnie uczynił to Patryk Kogut. Niewykorzystane sytuacje się mszczą nie tylko w piłce nożnej, ale i w hokeju na lodzie, o czym przekonali się podopieczni Rudolfa Rohacka. Hokeiści mistrza Polski mieli doskonałą okazję do szybkiego wyrównania, a zamiast tego Radziszewski został po raz drugi w meczu pokonany. Gola w 34. minucie zdobył Filip Komorski. Po wykluczeniu Jakuba Witeckiego Cracovia znowu odżyła, ale Kosowski za każdym razem stał na posterunku, zachowując wciąż czyste konto.
 
Na początku trzeciej tercji podopieczni Jiri'ego Sejby postawili kropkę nad i. Podczas gry w przewadze Bepierszcz wystawił krążek Semoradowi, a ten pokonał Radziszewskiego i tyszanie prowadzili od 45. minuty już 3:0. Po strzale Jenczika sędziowie sprawdzili na wideo czy krążek nie wyleciał z bramki, ale ostatecznie okazało się, że to poprzeczka stała na jego przeszkodzie. Tyszanie kontrolowali dalsze losy spotkania i zasłużenie sięgnęli po 7. w historii klubu Puchar Polski.
 
Comarch Cracovia - GKS Tychy 0:3 (0:0, 0:2, 0:1)
0:1 - Kogut (Semorad) 32'
0:2 - Komorski (Jeziorski, Vitek) 34'
0:3 - Semorad (Bepierszcz) 45'

Cracovia: Radziszewski - Noworyta, Novajovsky, Sinagl, Switana, Drzewiecki - Romkowski, Kolarz, Urbanowicz, Dziubiński, Kapica - Macjejewski, Wajda, Jencik, Słaboń, Kalus - Dąbkowski, Dutka, Wróbel, Chovan, Domagała. Trener: Rudolf Rohacek.

GKS Tychy: Kosowski - Kubos, Ciura, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zatko, Kotlorz, Bepierszcz, Semorad, Kogut - Bryk, Górny, Vozdecky, Kristek, Kolusz - Pociecha, Gazda, Witecki, Rzeszutko, Bagiński. Trener: Jiri Sejba.
autor: Andrzej Poncza

Przeczytaj również