Trudne wybory prowadzą na szczyt... Marcin Kozina i jego decyzje

04.08.2021

Jeszcze rok temu zastanawiał się co robić dalej ze swoją przygodą piłkarską, a w weekend debiutował na zapleczu ekstraklasy, w drużynie aspirującej do awansu. 20-letni Marcin Kozina, bo o nim mowa, w barwach GKS-u Tychy chce się piąć po szczeblach piłkarskiej hierarchii, a w ostatnim czasie udowadnia, że droga do tego wiedzie przez odważne, nieraz nieszablonowe, decyzje.

Łukasz Sobala/ PressFocus

Tak należy bowiem traktować decyzje, którą podjął rok temu. – Czasem warto może zrobić taki krok, by potem spotkała Cię nagroda – młodzieniec waży słowa, tak by nie powiedzieć „krok w tył”. Przejście rok temu z Rekordu Bielsko-Biała do LKS-u Goczałkowice z pewnością nie było cofnięciem się w rozwoju, ale wiele osób jednak mogło zastanawiać się nad sensem tej decyzji.

Młody zawodnik w Rekordzie spędził łącznie sześć lat. W Cygańskim Lesie nie mógł narzekać na swoją pozycję, ale postanowił coś zmienić. Najpierw udał się na testy do Wrocławia, gdzie trenował z rezerwami Śląska. – Chciałem po prostu grać na szczeblu centralnym, to był mój cel. Ale we Wrocławiu mieli dużo swoich chłopaków, ostatecznie nie udało mi się przebić – przyznaje. Znajomość rozgrywek trzecioligowych zaprowadziła go do Goczałkowic. – Klub blisko, z perspektywami. Zdecydowałem się zadzwonić do trenera, potrzebowali młodzieżowca na „dziewiątce”. Przyjechałem na sparing, trenerzy powiedzieli bym został tydzień lub dwa – mówi skrzydłowy, który dzisiaj przyznaje, że decyzja sprzed roku może była trochę ryzykowna. Zmieniał bowiem stabilny klub trzecioligowy na klub, który do tego miana dopiero aspirował. – Wiedziałem, że przy tym projekcie jest Łukasz Piszczek, że będzie to ciekawe przedsięwzięcie. Wiedziałem, jak chce grać zespół z Goczałkowic. Baza treningowa, boisko, to wszystko mnie przekonało – argumentuje.

Osoba Łukasza Piszczka w ostatnich miesiącach ma niebagatelny wpływ na osobę Marcina Koziny. Rok temu przychodził do trzecioligowego klubu jako nominalny napastnik, a szybko zaczął grać na boku pomocy. – To była po części decyzja Łukasza Piszczka – przyznaje nowy zawodnik GKS Tychy. – Po raz pierwszy na boku zagrałem w meczu ze Ślęzą Wrocław, gdy wszedłem na ostatnie minuty. Zagrałem na prawej pomocy, dość dobrze się tam pokazałem. Później już byłem najczęściej wystawiany na skrzydle. Na pewno musiałem się skupić bardziej na taktyce, mocniej w defensywie pracować, czasem się zapominało o własnych zadaniach, ale jednak wyglądało to z każdym meczem coraz lepiej.

To także jeden z symboli Borussii Dortmund oceniał przydatność młodego zawodnika do nowej drużyny. – Łukasz od razu zobaczył we mnie szybkość i łatwość w pojedynkach „jeden na jeden”, zarówno w gierkach, jak i w meczach. Przekonał się do mnie, zaufał mi – opowiada Kozina, który nie ukrywał, że trzecioligowy klub ma być jedynie dla niego przystankiem. – Jestem młodym zawodnikiem, dla mnie to miała być szansa pójścia w górę i zapowiadałem, że będę chciał z niej skorzystać.

Kozina debiut w trzeciej lidze zaliczał jeszcze jako 17-latek, niespełna rok później miał już pierwszy hat-trick, w wygranym meczu z Agroplonem Głuszyna (4:1). Sprawił tym samym sobie najlepszy prezent urodzinowy z okazji „osiemnastki”. – Liczby zawsze przemawiały na moją korzyść, od momentu gdy trafiłem do Rekordu. Byłem podstawowym zawodnikiem, miałem bramki, asysty. Ale inni byli jednak w pierwszym szeregu – wspomina swoje pierwsze lata w Cygańskim Lesie młody zawodnik, który w pierwszym pełnym sezonie w seniorskiej drużynie Rekordu zaliczył 29 występów i strzelił siedem goli.

Teraz ma za sobą już pierwsze minuty na zapleczu ekstraklasy. Pojawił się na boisku w drugiej połowie meczu GKS Tychy z ŁKS-em Łódź. Ze śląskim klubem podpisał on umowę na trzy lata, ale najważniejsze dla niego będą najbliższe tygodnie i miesiące. – W zespole czuję się dobrze. Nie pokazałem jeszcze pełni siebie, z tygodnia na tydzień powinno być coraz lepiej – mówi na koniec gracz, który już nieraz swoimi decyzjami pokazał, że zna się na piłkarskim fachu.

autor: TD

Przeczytaj również