Dwa oblicza GKS-u. Tychy nadal w grze o baraż

14.07.2020

Dwie różne połowy na boisku w Grodzisku Wielkopolskim sprawiły i podział punktów w starciu Warty Poznań z GKS-em Tychy. Dla jednych i drugich punkt w kontekście walki o Ekstraklasę nie jest pewnie satysfakcjonujący, choć w lepszych nastrojach spotkanie kończyli pewnie goście, którzy swoją zdobycz wypracowali rzutem na taśmę.

Łukasz Sobala/PressFocus

Fatalne zaczęło się spotkanie dla tyszan. W ciągu pierwszego kwadransa goście zdążyli stracić dwa gole. Najpierw po rzucie rożnym, gdy Bartosz Kieliba głową skierował piłkę do siatki. W 12. minucie prosty faul w polu karnym popełnił Dominik Połap, wycinając rywala w swojej "szesnastce". Rzut karny wykorzystał Mateusz Kupczak, choć strzelał w środek bramki i Konrad Jałocha omal nie obronił jego próby. Zabrakło centymetrów, bo bramkarz GKS-u odbił piłkę rękami, ale uderzenie było na tyle silne, że futbolówka i tak wpadła do siatki tuż przy spojeniu słupka z poprzeczką.

Przyjezdni grali słabo, mieli ogromne problemy z utrzymaniem piłki i niemal nie zagrażali bramce Adriana Lisa. Wyjątkiem była 31. minuta, kiedy okazję do wyrównania miał Wilson Kavamuaka. Kongijczyk z dobrej pozycji uderzył płasko na bramkę Adriana Lisa, który na swoje szczęście zdołał chwycić piłkę, bo na dobitkę czyhali już przed nim Szymon Lewicki i Łukasz Moneta. 

Trenerzy Jarosław Zadylak i Tomasz Horwat w przerwie zdecydowali się na dwie zmiany w zawodzącej ofensywie swojej ekipy. W miejsce bardziej doświadczonych Monety i Lewickiego pojawili się młodzieżowcy - Kacper Piątek i Dawid Kasprzyk. Kwadrans spędzony w szatni i wprowadzone do gry korekty odmieniły obraz meczu. Po zmianie stron na boisku dominowali tyszanie, choć na pierwszą szansę na wyrównanie miał właśnie musieli trochę poczekać. W 60, minucie dobrą piłkę od Grzeszczyka dostał Kasprzyk, ale nie trafił czysto w piłkę i Lis nie musiał nawet interweniować.

Na kwadrans przed końcem kapitalnego gola strzelił Jan Biegański. 17-latek z dużej odległości posłał piłkę tuż przy słupku bramki Lisa, dając kolegom nadzieję na punktową zdobycz. W 85. minucie utalentowany pomocnik przyczynił się do wywalczenia rzutu karnego dla swojego zespołu. Nastrzelił rękę Krzysztofa Danielewicza, a sędzia uznał, że zagranie piłkarza "Warty" w myśl przepisów kwalifikuje się do miana przewinienia. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sobie Łukasz Grzeszczyk, ale... wyrównania nie było. Lis obronił strzał kapitana tyszan, po chwili poradził sobie z jego dobitką. 

Tyszanie zasłużyli jednak we wtorek na punkt i punkt do domów przywieźli. W doliczonym czasie dośrodkowanie rezerwowego Wojciecha Szumilasa z rzutu wolnego głową na gola zamienił Łukasz Sołowiej, przełamując ręce interweniującego Lisa. Piłkę meczową mieli jeszcze co prawda poznaniacy, ale Danielewicz z wolnego kopnął minimalnie nad bramką.

GKS Tychy po remisie w Grodzisku Wielkopolskim wciąż zachowuje szansę na grę w barażach o Ekstraklasę. Po 32 rozegranych meczach ma tylko punkt mniej od szóstej w stawce Niecieczy. Drużyna z Małopolski swój mecz trwającej kolejki ma jednak dopiero przed sobą. Jeśli wygra z Radomiakiem, mocno zredukuje nadzieje drużyny z Edukacji na kontynuowanie walki o wymarzony awans.

Warta Poznań - GKS Tychy 2:2 (2:0)

1:0 - Bartosz Kieliba 6'
2:0 - Mateusz Kupczak 13'-k
2:1 - Jan Biegański 75'
2:2 - Łukasz Sołowiej 90'

Warta: Lis - Kuzdra, Kieliba, Ławniczak, Kiełb - Rybicki (63' Apolinarski), Kupczak, Trałka, Janicki (68' Danielewicz), Jakóbowski - Spławski (73' Szczepaniak). Trener: Piotr Tworek.

Tychy: Jałocha - Połap, Kristo, Sołowiej, Mańka - Steblecki (80' Szumilas), Mamavuaka, Grzeszczyk, Biegański, Moneta (46' K. Piątek) - Lewicki (46' Kasprzyk). Trener: Tomasz Horwat, Jarosław Zadylak.

Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)
Żółte kartki: Kuzdra, Kiełb, Trałka, Danielewicz (Warta), Mańka, Grzeszczyk (Tychy)

Przeczytaj również