#11 Spłacone długi "Górali", a do Ruchu wleciał nowy trener

01.01.2019

Na samym początku listopada doszło do zmiany szkoleniowca w chorzowskim Ruchu, a do roszady trenerskiej doszło również w ROW-ie 1964 Rybnik. Rada Miejska i jeden z głównych sponsorów musiały dokapitalizować bankrutujące Podbeskidzie, a do Bielska ponownie wróciła kadra do lat 20. W Wiśle z kolei zainaugurowano nowy sezon narciarskiego Pucharu Świata. 

Marcin Bulanda/PressFocus

Listopad w Chorzowie rozpoczął się od naprawdę mocnego uderzenia. Mimo początkowych zapewnień o chęci długofalowej współpracy z trenerem Fornalakiem, dotychczasowy opiekun Ruchu został zastąpiony Markiem Wleciałowskim. Można powiedzieć, że tym samym szkoleniowiec wrócił na „stare śmieci”, bo to w Chorzowie zagrał blisko 250 spotkań na poziomie Ekstraklasy, a dodatkowo przy Cichej rozpoczął pracę w charakterze trenera. 

W pierwszym meczu pod wodzą Wleciałowskiego Ruch pokonał Pogoń Siedlce 2:1, choć o zwycięstwie zadecydował przede wszystkim… nos trenera. Decydujące bramki zdobyli Artur Balicki i Jakub Kowalski, którzy na plac gry weszli w drugiej połowie spotkania. 

Spore zamieszanie miało również miejsce w Rybniku. Niemal od razu po przegranych derbach z katowickim Rozwojem, działacze ROW-u 1964 postanowili odwołać cały sztab szkoleniowy na czele z Dariuszem Sieklińskim i Rolandem Buchałą. Zarząd klubu długo powstrzymywał się od dalszych konkretnych decyzji. Choć ROW informował na swojej stronie internetowej, że: „Decyzja o dalszych ruchach w sztabie szkoleniowym zostanie podjęta w najbliższych dniach”, do meczu ze Zniczem nie było znane nazwisko trenera, który zastąpi wspomniany duet. - Sztab został chwilowo zawieszony, a nie całkowicie odwołany w swoich obowiązkach. Jedynie kontrakt z trenerem Sieklińskim został rozwiązany za porozumieniem stron. Z zespołem cały czas pracuje Mateusz Kurc oraz Daniel Pawłowski i to oni poprowadzą klub w najbliższym meczu ze Zniczem. Wszystko wskazuje na to, że moja praca tutaj, która trwa już blisko 4 lata, będzie dalej kontynuowana – przyznawał w rozmowie z nami Roland Buchała.

Ostatecznie Buchała pozostał na stanowisku asystenta, a na stanowisku pierwszego trenera został zatrudniony Jacek Trzeciak. Znany w naszym regionie 47-latek rozpoczął swoją pracę od remisu w Boguchwale ze Stalą Stalowa Wola. W listopadzie śląskim drużynom wiodło się dość różnie – można powiedzieć, że w porównaniu do zeszłego sezonu Górnik z Piastem zamieniły się pozycjami w Ekstraklasie. Podczas gdy Piast cały czas walczył o wskoczenie na ligowe podium, zabrzanie po wysokiej porażce w Warszawie ponownie spadli do strefy spadkowej. Nad katowickimi klubami w końcu zaświeciło się słońce – Rozwój na pewien czas wyszedł z „czerwonej strefy”, natomiast GieKSa zaliczyła przełamanie, odnosząc zwycięstwo na trudnym terenie w Bielsku-Białej.

W Podbeskidziu z kolei cały czas walczono o wyjście z problemów finansowych. Według informacji, zawartych w artykule portalu bielsko.biala.pl, w pierwszoligowcu doszło do audytu, sfinansowanego przez tymczasowego prezesa "Górali", Edwarda Łukosza. Oficjalna kontrola spółki przyniosła sporo nieprawidłowości, dlatego wspomniany Łukosz (będący mniejszościowym akcjonariuszem Podbeskidzia) zwrócił się do urzędującego prezydenta miasta o dokapitalizowanie spółki. Co ciekawe, wspomniany biznesmen, którego firma wędliniarska jest jednym z głównych sponsorów pierwszoligowca, w sierpniu z własnej kieszeni spłacił wszystkie długi klubu, wynoszące wówczas 2,5 miliona złotych.

Zobowiązania Podbeskidzia wciąż jednak rosły, dlatego dwaj główni akcjonariusze klubu - miasto Bielsko-Biała oraz firma "Łukosz" - przekazały ok. 5 milionów złotych na ratowanie spółki. Proporcjonalnie do posiadanych akcji w pierwszoligowcu, bielska gmina wpłaciła 65 procent, a Łukosz 35 procent kwoty. Bielscy kibice mieli jednak możliwość chwilowego zapomnienia o problemach finansowych drużyny – na stadionie przy Rychlińskiego swój mecz ponownie rozegrała kadra do lat 20. Podopieczni Jacka Magiery ograli w sparingu rówieśników z Ukrainy 2:1. 

Ich nieco starsi koledzy podejmowali za to Portugalię na stadionie w Zabrzu. Stawką dwumeczu barażowego był awans do Młodzieżowych Mistrzostw Europy i choć w pierwszym spotkaniu przy Roosevelta Polacy przegrali 0:1, w rewanżu odrobili straty z nawiązką.  

Kibice mogli się również emocjonować startem nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Biało-czerwoni nie rozczarowali zgromadzonych w Wiśle kibiców i w świetnym stylu wygrali zawody drużynowe. W następnym dniu aż trzech Polaków znalazło się w czołowej dziesiątce inauguracyjnego konkursu indywidualnego. Żaden z nich nie zajął jednak miejsca na podium, bo znakomitą formę w zawodach pokazali Jewgienij Klimow, Stephan Leyhe oraz Ryoyu Kobayashi. 

Niezłe wrażenie pozostawili również zawodnicy futsalowej sekcji Rekordu Bielsko-Biała. Samym sukcesem drużyny była już obecność w najlepszej szesnastce Ligi Mistrzów oraz możliwość rozegrania meczów na hali w Barcelonie. W Hiszpanii podopieczni Andrzeja Szłapy przegrali wszystkie 3 spotkania, choć np. w pojedynku z gospodarzami to oni objęli prowadzenie jako pierwsi. 

W listopadzie swoją znakomitą passę kontynuowali hokeiści GKS-u Katowice. Wicemistrzowie Polski powiększyli serię wygranych meczów z rzędu do 19 spotkań, a podopiecznym Toma Coolena udało się m.in. pomścić piłkarzy. W przeciwieństwie do piłkarskiej sekcji GieKSy, która została rozgromiona w śląskich derbach z GKS-em Tychy, hokeiści ograli mistrzów Polski i to na ich terenie. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również