W Tychach posypią się kary?

07.09.2009
- Nie mogę karać zawodników za walkę, ale za bezsensowne "łapanie" żółtych kartek - owszem - mówi Mirosław Smyła, trener GKS-u Tychy.
W meczach ligowych tyszanie ujrzeli już 24 żółte kartoniki. - Większość z nich "złapali" pomocnicy. Jest to wynikiem walki i nie mogę mieć pretensji. Denerwuje mnie jednak, jak zawodnicy otrzymują "żółtka" za głupotę. W takim przypadku nie obejdzie się bez kar - mówi szkoleniowiec tyszan. - Borykamy się z kontuzjami, które znacznie uszczupliły naszą kadrę. Dlatego nie mogę się godzić na pauzy zawodników, których można przecież uniknąć - dodaje.

W tunelu świeci jednak światełko, które może być oznaką końca personalnych problemów GKS-u. - Po rozmowie z lekarzem, wiem już, że lada dzień w pełni gotowi do gry będą: Marcin Suchański, Maciej Mańka, Mateusz Kruk i Robert Wojsyk. Na powrót Łukasza Weseckiego trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać. Musi przejść konkretne badania, gdyż są podejrzenia, że ma poważniejsze uszkodzenia więzadeł w kolanie - tłumaczy Smyła. Dobrze się składa, że "chorzy" wskoczą do składu, gdyż Damian Furczyk i Krystian Odrobiński w kolejnym meczu pauzują za kartki, a Krzysztof Bizacki musi zagrać "na czysto" (ma już trzy "żółtka"), aby uniknąć kary przymusowego odpoczynku.
autor: MAR

Przeczytaj również