Słynna ręka na szkoleniach. "Boczny powiedział, że nie widział dotknięcia"

18.07.2017
- Nie rozgrzeszam nas. Popełniliśmy bardzo duży błąd i biję się w pierś - przyznaje Tomasz Musiał. Arbiter w końcówce ubiegłego sezonu w meczu chorzowskiego Ruchu z Arką w Gdyni uznał bramkę zdobytą po ewidentnym zagraniu ręką Rafała Siemaszki. Tamto trafienie definitywnie przesądziło o spadku "niebieskich" z ligi.
Łukasz Laskowski/PressFocus
Na tydzień przed startem nowych rozgrywek Ekstraklasy Musiał poprowadził szkolenie dla piłkarzy kieleckiej Korony. Mówił w nim o zmianach w przepisach jakie nastąpiły po zakończeniu poprzedniego sezonu, ale nie mógł uciec od pytań dotyczących skandalicznego błędu w Gdyni. - Przebiegłem koło strzelca, popatrzyłem mu głęboko w oczy, a on dwa razy powtórzył: "nie dotknąłem piłki ręką" - wspomina arbiter z Krakowa. - Z drugiej strony, kto z Was by się przyznał? Przedostatnia kolejka, walczycie o utrzymanie, mecz o wszystko, strzelasz bramkę i mówisz "Panie sędzio dotknąłem ręką". Jak tych dwudziestu dwóch ludzi będzie na Ciebie patrzyło jeśli spadniecie z ligi? - starał się zrozumieć sposób myślenia Rafała Siemaszko 36-letni sędzia.

Wciąż za to trudno pojąć samą decyzję arbitra, który ewidentnej ręki nie widział. Musiał wyjaśnia, że był niefortunnie ustawiony, a w pierwszej chwili myślał nawet, że protesty piłkarzy Ruchu dotyczą rzekomego faulu na bramkarzu, a nie zagrania ręką. - Stałem za plecami zawodnika, który zagrał piłkę. Gdyby ręka nieco bardziej poszerzała obrys ciała, byłoby inaczej. Ale on miał ją przed sobą. Od razu uznałem bramkę.  Sędzia boczny powiedział mi, że widział ruch ręki do piłki, ale nie widział kontaktu - opowiadał o całej sytuacji arbiter feralnego meczu (na filmie od 6:20).
 


Przypomnijmy, że gol Rafała Siemaszko był trafieniem wyrównującym stan meczu Arki z Ruchem. "Niebiescy" w przypadku wygranej w Gdyni mieli jeszcze szanse na pozostanie w elicie, remis oznaczał dla nich spadek bez względu na rozstrzygnięcia w ostatniej serii spotkań. Od obecnego sezonu na boiskach Ekstraklasy wprowadzany jest system VAR, pozwalający sędziemu na dodatkową analizę video kluczowych sytuacji w meczu. Gdyby funkcjonował już wiosną, gol Siemaszki nie zostałby uznany...
źródło: SportSlaski.pl/youtube.com - KoronaTV
autor: ŁM

Przeczytaj również