Raków - GKS Tychy 1-2. Wielka metamorfoza tyszan

18.04.2009
GKS mimo niekorzystnego wyniku zdołał się podnieść i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Męska rozmowa w przerwie przyniosła efekt - cieszył się po spotkaniu Mirosław Smyła, trener tyszan.
Gospodarze od pierwszych minut rzucili się do ataku. Suchańskiego chcieli zaskoczyć Zachara oraz Bielecki. Ich strzały były jednak minimalnie niecelne. Odpowiedź rywali mogła być zabójcza. Skrzydłem pomknął Żyła i dośrodkował na jedenasty metr. Na piłkę nabiegał Wróbel i mocnym uderzeniem głową trafił w poprzeczkę. Podający w poprzedniej akcji lewy pomocnik tyszan sam również mógł zdobyć gola, ale jego próbę z szesnastki Pyskaty sparował na rzut rożny.

Tuż przed przerwą kibice miejscowych cieszyli się z prowadzenia. Gliński popisał się indywidualną akcją i z narożnika pola karnego umieścił piłkę w siatce. Bramka "do szatni” zwykle podłamuje przeciwnika. Tym razem tak się nie stało. - W przerwie odbyliśmy męską rozmowę. Zawodnicy wyszli na drugie 45 minut bardzo zmotywowani i pokazali charakter - tłumaczył metamorfozę swojego zespołu Smyła.

Nieudana pułapka ofsajdowa Rakowa zakończyła się tragicznie. Wbiegający z głębi pola Mańka stanął "oko w oko” z bramkarzem gospodarzy i nie miał problemów z jego pokonaniem. Boczny obrońca GKS-u stał się bohaterem spotkania. Wykazał się największą przytomnością w ogromnym zamieszaniu po rzucie rożnym i drugi raz wpisując się na listę strzelców zapewnił tyszanom komplet punktów. Wygrana mogła być jeszcze okazalsza. W końcówce ponownie Wróbel pechowo trafił w poprzeczkę.

Pod szatniami

[b]Krzysztof Pyskaty [/b](bramkarz Rakowa): Dobrze się ułożyło, ale niestety daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo. Błędy zespołu przy próbie złapania przeciwnika na spalonym oraz przy rzucie rożnym, a do tego słaba gra po przerwie zadecydowały o porażce.

[b]Maciej Mańka[/b] (obrońca GKS-u): Cieszymy się, że udało nam się odmienić losy spotkania. U mnie radość jest dodatkowa, bo strzeliłem dwie bramki, co się często nie zdarza. Wywieźliśmy z Częstochowy trzy bardzo ważne punkty.

Konferencja

[b]Leszek Ojrzyński[/b] (trener Rakowa): Zagraliśmy najsłabszy mecz w tym roku o ile nie w całej mojej kadencji w Częstochowie. Zawodnicy wyszli bez wiary w zwycięstwo. Zero walki, ambicji, charakteru. Tak jakby zupełnie inni ludzie niż w poprzednich meczach.

[b]Mirosław Smyła[/b] (trener GKS-u): Był to dla nas mecz przełomowy. Wiedzieliśmy, że Raków wystąpi bez piłkarzy stanowiących o jego sile. Chcieliśmy to wykorzystać i przyjechaliśmy z nastawieniem na zwycięstwo. Początkowo nie szło, ale później losy się odmieniły i możemy się cieszyć z trzech punktów.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również