Pazio się obraził? Ruch jedzie upokorzyć "Górali"
22.08.2017
Jeszcze kilka dni temu pisalibyśmy pewnie bez wahania, że oto nadchodzi idealny moment na przełamanie bielskiego Podbeskidzia. Na Rychlińskiego przyjeżdża przecież drużyna klecona latem w dość desperacki sposób, która wciąż plasuje się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli, w dodatku z minusowym stanem punktowym.
Rzecz w tym, że początek sezonu to na "Górali", a nie Ruch wskazuje jako najsłabszą ekipę w lidze. Pewnie spora w tym zasługa dobrze znanego przy Cichej Jana Kociana - trenera, który tuż przed startem sezonu uciekł z Podbeskidzia, za oficjalny powód podając nieuregulowane wobec niego należności. Nieoficjalnie mówi się, że doświadczony szkoleniowiec wiedział co się święci i był świadom, że nie przygotował latem zespołu gotowego na walkę o awans do Ekstraklasy. Zespół dowodzony z ławki przez dwójkę szkoleniowców również mocno związanych z Chorzowem - Dariusza Fornalaka i Karola Michalskiego - w 3 pierwszych meczach sezonu ugrał raptem punkt, a sprowadzony z III-ligowego BKS-u Bielsko-Biała w roli strażaka Adam Nocoń póki co pożaru nie ugasił, na "dzień dobry" przyjmując czwórkę od Chojniczanki.
W sumie Podbeskidzie straciło w lidze już 10 goli, czyli dwa razy więcej od grającej w młodzieżowym składzie defensywy Ruchu. Ta ostatnia w pierwszych dwóch meczach była wspierana przez Adama Pazio, który przy Rychlińskiego z pewnością nie zagra. Jak donosi "Katowicki Sport" powodem odsunięcia 24-latka od składu miało być głośno wyrażane niezadowolenie z utraty miejsca w wyjściowej jedenastce. O ile jednak sam Pazio (były piłkarz Podbeskidzia) zdziwił się faktem, że Krzysztof Warzycha woli stawiać na nieopierzonego Mateusza Hołownię, o tyle fani przy Cichej nie widzą w tym niczego niestosownego. Pochodzący z Wołomina lewy obrońca przy Cichej zapisał się póki co głównie precyzyjnym ciosem wymierzonym w policzek Artura Jędrzejczyka, za to samą grą raczej nikogo na trybunach nie uwiódł.
Rzecz w tym, że początek sezonu to na "Górali", a nie Ruch wskazuje jako najsłabszą ekipę w lidze. Pewnie spora w tym zasługa dobrze znanego przy Cichej Jana Kociana - trenera, który tuż przed startem sezonu uciekł z Podbeskidzia, za oficjalny powód podając nieuregulowane wobec niego należności. Nieoficjalnie mówi się, że doświadczony szkoleniowiec wiedział co się święci i był świadom, że nie przygotował latem zespołu gotowego na walkę o awans do Ekstraklasy. Zespół dowodzony z ławki przez dwójkę szkoleniowców również mocno związanych z Chorzowem - Dariusza Fornalaka i Karola Michalskiego - w 3 pierwszych meczach sezonu ugrał raptem punkt, a sprowadzony z III-ligowego BKS-u Bielsko-Biała w roli strażaka Adam Nocoń póki co pożaru nie ugasił, na "dzień dobry" przyjmując czwórkę od Chojniczanki.
W sumie Podbeskidzie straciło w lidze już 10 goli, czyli dwa razy więcej od grającej w młodzieżowym składzie defensywy Ruchu. Ta ostatnia w pierwszych dwóch meczach była wspierana przez Adama Pazio, który przy Rychlińskiego z pewnością nie zagra. Jak donosi "Katowicki Sport" powodem odsunięcia 24-latka od składu miało być głośno wyrażane niezadowolenie z utraty miejsca w wyjściowej jedenastce. O ile jednak sam Pazio (były piłkarz Podbeskidzia) zdziwił się faktem, że Krzysztof Warzycha woli stawiać na nieopierzonego Mateusza Hołownię, o tyle fani przy Cichej nie widzą w tym niczego niestosownego. Pochodzący z Wołomina lewy obrońca przy Cichej zapisał się póki co głównie precyzyjnym ciosem wymierzonym w policzek Artura Jędrzejczyka, za to samą grą raczej nikogo na trybunach nie uwiódł.
Fakt, że jako jeden z niewielu zawodników "ekstraklasowego" Ruchu postanowił zostać w Chorzowie, a dziś nie ma w nim pewnego placu na boisku jest pewnie nieco upokarzający, ale na pewno nie pozbawiony podstaw. Zwłaszcza, że w wygranym meczu ze Stomilem Olsztyn Mateusz Hołownia zaprezentował się naprawdę obiecująco. Podobnie jak inni zgłoszeni do rozgrywek po zdjęciu z "niebieskich" transferowego zakazu. Vilim Posinković przywitał się z Ruchem trafieniem, solidnie - dopóki nie opuścił boiska z dwoma "żółtkami" na koncie - wyglądał Mateusz Zawal. Jeśli kolejni zakontraktowani latem piłkarze okażą się równie mocnymi narzędziami w walce o szybką ucieczkę ze strefy spadkowej, to "Górale" mają się czego obawiać. Przy Rychlińskiego szansę na debiut dostaną przecież choćby Brazylijczyk Mello, Argentyńczyk Santiago Vilafane, a na ławce rezerwowych usiądzie zapewne bułgarski bramkarz - Nikołaj Bankow.
O ile Ruch jedzie do Bielska z kilkoma powodami do optymizmu, o tyle u "Górali" atmosfera gęstnieje z tygodnia na tydzień. Nieporozumienia z Kocianem, koszmarne wyniki na początku sezonu, odważna decyzja o zatrudnieniu niedoświadczonego na wyższych szczeblach rozgrywek Adama Noconia - te sprawy coraz mocniej irytują kibiców, którzy na internetowych forach najwięcej żali wylewają w kierunku prezesa Tomasza Mikołajko. Ewentualna porażka z Ruchem byłaby kolejny policzkiem wymierzonym przez piłkarzy fanom z Rychlińskiego - "niebiescy" jeśli wygrają zepchną Podbeskidzie na ostatnie miejsce w tabeli. Podbeskidzie, które na papierze wciąż wygląda przecież na naprawdę mocne.
Polecane
I liga