Pazio się obraził? Ruch jedzie upokorzyć "Górali"

22.08.2017
Chorzowski Ruch zagra we wtorek w Bielsku z tamtejszym Podbeskidziem. Jeśli wygra, zepchnie "Górali" na ostatnie miejsce w stawce wymierzając kolejny policzek coraz bardziej poirytowanej publiczności przy Rychlińskiego. Ekipie trenera Krzysztofa Warzychy na pewno nie pomogą Jakub Arak i Adam Pazio, których trener Krzysztof Warzycha nie wziął do autokaru wiozącego drużynę na starcie z bielszczanami.
Rafał Rusek/PressFocus
Jeszcze kilka dni temu pisalibyśmy pewnie bez wahania, że oto nadchodzi idealny moment na przełamanie bielskiego Podbeskidzia. Na Rychlińskiego przyjeżdża przecież drużyna klecona latem w dość desperacki sposób, która wciąż plasuje się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli, w dodatku z minusowym stanem punktowym.

Rzecz w tym, że początek sezonu to na "Górali", a nie Ruch wskazuje jako najsłabszą ekipę w lidze. Pewnie spora w tym zasługa dobrze znanego przy Cichej Jana Kociana - trenera, który tuż przed startem sezonu uciekł z Podbeskidzia, za oficjalny powód podając nieuregulowane wobec niego należności. Nieoficjalnie mówi się, że doświadczony szkoleniowiec wiedział co się święci i był świadom, że nie przygotował latem zespołu gotowego na walkę o awans do Ekstraklasy. Zespół dowodzony z ławki przez dwójkę szkoleniowców również mocno związanych z Chorzowem - Dariusza Fornalaka i Karola Michalskiego - w 3 pierwszych meczach sezonu ugrał raptem punkt, a sprowadzony z III-ligowego BKS-u Bielsko-Biała w roli strażaka Adam Nocoń póki co pożaru nie ugasił, na "dzień dobry" przyjmując czwórkę od Chojniczanki.

W sumie Podbeskidzie straciło w lidze już 10 goli, czyli dwa razy więcej od grającej w młodzieżowym składzie defensywy Ruchu. Ta ostatnia w pierwszych dwóch meczach była wspierana przez Adama Pazio, który przy Rychlińskiego z pewnością nie zagra. Jak donosi "Katowicki Sport" powodem odsunięcia 24-latka od składu miało być głośno wyrażane niezadowolenie z utraty miejsca w wyjściowej jedenastce. O ile jednak sam Pazio (były piłkarz Podbeskidzia) zdziwił się faktem, że Krzysztof Warzycha woli stawiać na nieopierzonego Mateusza Hołownię, o tyle fani przy Cichej nie widzą w tym niczego niestosownego. Pochodzący z Wołomina lewy obrońca przy Cichej zapisał się póki co głównie precyzyjnym ciosem wymierzonym w policzek Artura Jędrzejczyka, za to samą grą raczej nikogo na trybunach nie uwiódł.
 

Fakt, że jako jeden z niewielu zawodników "ekstraklasowego" Ruchu postanowił zostać w Chorzowie, a dziś nie ma w nim pewnego placu na boisku jest pewnie nieco upokarzający, ale na pewno nie pozbawiony podstaw. Zwłaszcza, że w wygranym meczu ze Stomilem Olsztyn Mateusz Hołownia zaprezentował się naprawdę obiecująco. Podobnie jak inni zgłoszeni do rozgrywek po zdjęciu z "niebieskich" transferowego zakazu. Vilim Posinković przywitał się z Ruchem trafieniem, solidnie - dopóki nie opuścił boiska z dwoma "żółtkami" na koncie - wyglądał Mateusz Zawal. Jeśli kolejni zakontraktowani latem piłkarze okażą się równie mocnymi narzędziami w walce o szybką ucieczkę ze strefy spadkowej, to "Górale" mają się czego obawiać. Przy Rychlińskiego szansę na debiut dostaną przecież choćby Brazylijczyk Mello, Argentyńczyk Santiago Vilafane, a na ławce rezerwowych usiądzie zapewne bułgarski bramkarz - Nikołaj Bankow.

O ile Ruch jedzie do Bielska z kilkoma powodami do optymizmu, o tyle u "Górali" atmosfera gęstnieje z tygodnia na tydzień. Nieporozumienia z Kocianem, koszmarne wyniki na początku sezonu, odważna decyzja o zatrudnieniu niedoświadczonego na wyższych szczeblach rozgrywek Adama Noconia - te sprawy coraz mocniej irytują kibiców, którzy na internetowych forach najwięcej żali wylewają w kierunku prezesa Tomasza Mikołajko. Ewentualna porażka z Ruchem byłaby kolejny policzkiem wymierzonym przez piłkarzy fanom z Rychlińskiego - "niebiescy" jeśli wygrają zepchną Podbeskidzie na ostatnie miejsce w tabeli. Podbeskidzie, które na papierze wciąż wygląda przecież na naprawdę mocne.
autor: ŁM

Przeczytaj również