"GieKSa" zbudowana przed derbami. Ale... ma swoje problemy

19.10.2017
- Wreszcie mogę się uśmiechnąć po domowym spotkaniu - odetchnął z ulgą trener Piotr Mandrysz po tym, jak jego piłkarze nie zostawili złudzeń rywalom ze Stomilu Olsztyn. To dopiero drugie zwycięstwo "GieKSy" przy Bukowej w tym sezonie. W Katowicach nie kryją, że w derbach z Ruchem bardzo chcieliby sięgnąć po kolejne.
Rafał Rusek/Press Focus
- Spodziewaliśmy się takiej a nie innej gry w wykonaniu Stomilu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że otwarcie wyniku spowoduje zmianę podejścia do gry u przeciwnika. Uczulałem zawodników w przerwie, by nie powtórzyła się nam sytuacja z Siedlcami, czy Niepołomicami gdy nie umieliśmy dowieźć wygranej do końca. Tym razem zagraliśmy spokojniej. Dobrze wykonany stały fragment i udane wejście w pole karne Lukasa Klemenza dało nam trzeciego, zamykającego mecz gola. A przecież mieliśmy jeszcze kolejne sytuacje - komentował trener Piotr Mandrysz.

Jednym z bohaterów spotkania był Andreja Prokić. Serb w drugiej połowie zdobył gola na 2:0 dla "GieKSy", a trafienie zawdzięcza swojemu sprytowi i nieustępliwości. Ruszył na zagraną "na uwolnienie" piłkę przez jednego z partnerów z drużyny, wykorzystał zawahanie obrońców i bramkarza Stomilu, po czym precyzyjnym lobem umieścił futbolówkę w siatce. - Wydawało się, że stoperzy nie do końca wiedzieli, czy bramkarz wyjdzie do piłki. Z tej perspektywy to błąd przeciwnika, ale z drugiej strony bramki nie strzelają się same, trzeba na nie popracować, więc przyznaję że miałem w tym swoją zasługę - oceniał Prokić.

"GieKSa" przy dwubramkowym prowadzeniu straciła gola z rzutu karnego po tym jak sędzia słusznie odgwizdał zagranie ręką Tomasza Midzierskiego. O ile jednak w poprzednich domowych meczach takie zdarzenia wprowadzały w poczynania ekipy z Bukowej sporą nerwowość, tym razem katowiczanie w żaden sposób nie dali wybić się z rytmu. - To jest cechą dobrej drużyny. Wierzyliśmy, że nic złego nam się nie przydarzy, a sami zaraz przypieczętujemy wygraną - mówił po meczu jeden z najlepszych graczy na boisku, Adrian Frańczak.

Katowiczanie dzięki trzem zwycięstwom z rzędu w dobrych nastrojach przystąpią do niedzielnych derbów z chorzowskim Ruchem. - Znamy ciężar gatunkowy tego spotkania i mamy świadomość jak ważny to dla wszystkich kibiców mecz. Chcemy podtrzymać swoją passę - zapowiada prawy obrońca GKS-u. - Powtarzaliśmy od początku, że mamy nowy zespół, trzeba nam czasu. Zaczęliśmy wygrywać, ale trzeba o tym zapomnieć i dalej robić swoje. Szykujemy się do derbów. Wiem co one oznaczają, trzy razy byłem na derbach Belgradu. Wiem, że w niedzielę nie będzie u nas kibiców gości, a mówi się, że później na nasz mecz w Tychach nie pojadą z kolei nasi fani. Dla mnie to trochę chore. Nasz stadion może faktycznie nie jest przygotowany na takie imprezy, ale w Tychach jest przecież nowy obiekt. Po co, żeby przyjeżdżali na niego kibice Puszczy Niepołomice? - pyta retorycznie Prokić.

"GieKSa" mimo trzech kolejnych zwycięstw ma jednak swoje problemy. Mowa o kontuzjach które eliminują kolejnych graczy z meczów o stawkę. Nie wiadomo, czy wykurować zdąży się nieobecny w środę Adrian Błąd. Na poważną wygląda kontuzja Petera Sulka. Wciąż oszczędzany jest wchodzący pomału do gry Tomasz Foszmańczyk. - Mam nadzieję, że za cztery dni będziemy zregenerowani i w dobrych nastrojach przystąpimy do derbowego spotkania, bo wiemy jaki ma ono ciężar gatunkowy. W końcu przesunęliśmy się wyżej w tabeli, a to kolejny plusik który powinien podnieść morale zespołu. Jak sobie radzimy z kontuzjami? Musimy sobie radzić. Ci, którzy wchodzą na boisko nie zawodzą - uspokaja trener Piotr Mandrysz.

Derbowy mecz GKS-u z chorzowskim Ruchem odbędzie się w najbliższą niedzielę. Jego początek zaplanowano na godzinę 17:45. Będzie to pierwsze ligowe spotkanie obu drużyn od przeszło 14 lat!
autor: ŁM

Przeczytaj również