Z młodzieżowcem czy bez? Analiza nowego przepisu w śląskim wydaniu

14.11.2019

Jako, że w miniony weekend wszystkie ligi na szczeblu centralnym (PKO BP Ekstraklasa, Fortuna 1. Liga, 2. Liga) osiągnęły półmetek sezonu zasadniczego, postanowiliśmy dokonać już pierwszych podsumowań. Zanim zaczniemy emocjonować się kilkoma rewanżowymi kolejkami, które ze względu na zmiany w systemach rozgrywek odbędą się jeszcze przed przerwą świąteczną i pożegnają nas z piłkarską rywalizacją w bieżącym roku, chcielibyśmy spojrzeć analitycznym okiem na nowy, budzący kontrowersje przepis, a właściwie jego beneficjentów. Mowa oczywiście o młodzieżowcach, którym PZPN po raz pierwszy w tej rundzie dał gwarancję występów, poprzez wymogi dostosowane do poszczególnych poziomów. W najwyższej klasie przez pełne 90 minut meczu na boisku przebywać musiał co najmniej jeden Polak urodzony w roku 1998 lub późniejszym. Na zapleczu Ekstraklasy dopuszczani byli zawodnicy o rok młodsi, natomiast w 2. Lidze dodatkowo dodano zapis o konieczności gry dwóch takich piłkarzy. Skoro regulaminowe zawiłości nie kryją przed nami już żadnych tajemnic, czas zatem przejść do analiz i podjąć próbę odpowiedzi na dźwięczne pytanie Agnieszki Chylińskiej zadane jeszcze przed narodzinami podbijających polskie murawy młodzieżowców: Czy warto było szaleć tak… Panie Prezesie, Zbigniewie Bońku?

Adam Starszyński/PressFocus

PKO BP EKSTRAKLASA:

Piast Gliwice

Gdyby przepis o młodzieżowcach obowiązywał już w poprzednim sezonie, Piast byłby prawdopodobnie najspokojniejszym zespołem w Ekstraklasie. W ich szeregach bowiem występował najlepszy młody zawodnik ligi, Patryk Dziczek. Latem 21-latek opuścił jednak stadion przy Okrzei i przeniósł się do włoskiego Lazio Rzym, skąd z kolei został wypożyczony do US Salernitany występującej w Serie B. Mało kto przypuszczał wtedy, że kariera Dziczka dosłownie stanie w miejscu, a utalentowany pomocnik nie rozegra ani minuty na Półwyspie Apenińskim, natomiast gliwiczanie z łatwością wypełnią lukę w drugiej linii. Ratunkiem dla mistrzów Polski oraz obecnych wiceliderów PKO BP Ekstraklasy okazał się Sebastian Milewski, który po transferze z Zagłębia Sosnowiec błyskawicznie wkomponował się do zespołu Waldemara Fornalika i już w połowie rozgrywek może pochwalić się taką samą ilością asyst, jak w całym poprzednim sezonie.

Sebastian Milewski (21 lat, pozycja: ŚP) – 1027 minut; 2 asysty
Dominik Steczyk (20 lat, pozycja: ŚN) – 153 minuty
Remigiusz Borkała (20 lat, pozycja: ŚP) – 12 minut

Raków Częstochowa

Przed startem sezonu zdecydowanie większym zmartwieniem Marka Papszuna był brak spełniającego ekstraklasowe standardy stadionu i konieczność gry w oddalonym o 70 kilometrów Bełchatowie, niż nieprzygotowanie związane z wymogiem wprowadzenia młodzieżowca do podstawowej „jedenastki”. Beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej już rok temu przygotował się do zmiany w przepisach i cały poprzedni sezon sukcesywnie stawiał na Miłosza Szczepańskiego pozyskanego z rezerw stołecznej Legii. Jak się później okazało, ruch ten był zasadny nie tylko z racji młodego wieku nowosądeczanina, ale także umiejętności jakie prezentował na poziomie Fortuny 1. Ligi. W blisko 30 meczach 21-latek zdobył siedem goli oraz zaliczył jedną asystę, grając na pozycji jednego z dwóch cofniętych napastników. Co prawda, w bieżących rozgrywkach Szczepański nie zdołał jeszcze ani razu wpisać się na listę strzelców, lecz w stosunku do ubiegłego sezonu zanotował już cztery razy więcej ostatnich podań. Warto podkreślić, że Raków jest drużyną, w której młodzieżowcy mieli największy udział w akcjach bramkowych spośród trzech śląskich zespołów występujących w PKO Ekstraklasie. Łącznie zawodnicy urodzeni przed 1997 rokiem przyczynili się do prawie połowy goli swojego zespołu i choć żadnego z nich nie strzelili, to ośmiokrotnie umożliwiali tę sztukę starszym partnerom celnymi dograniami.

Miłosz Szczepański (21 lat, pozycja: ŚN) – 1044 minuty; 4 asysty
Michał Skóraś (19 lat, pozycja: ŚN) – 451 minut; 3 asysty i 1 bramka sam.
Kamil Piątkowski (19 lat, pozycja: PO) – 344 minuty; 1 asysta
Jakub Apolinarski (20 lat, pozycja: PP) – 268 minut

Górnik Zabrze

Od powrotu na najwyższy poziom w Polsce, Górnik jest jedną z najchętniej stawiających na młodych zawodników drużyn w całej Ekstraklasie, natomiast Marcin Brosz zdążył już zapisać się na kartach historii ligi, decydując się w poprzednim sezonie na wystawienie najmłodszej „jedenastki” w dziejach rozgrywek. Średnia wieku składu desygnowanego przez 46-letniego szkoleniowca wynosiła zaledwie 20,8 roku. Mimo ubiegłorocznego wyczynu, w zakończonej w miniony weekend rundzie na boiska w trójkolorowych barwach wybiegło jedynie trzech zawodników, cieszących się statusem polskiego młodzieżowca. Mało tego, dla dwóch z nich były to pierwsze występy na tym szczeblu. Choć ilość młodych piłkarzy nie szokuje, to i tak zabrzański Górnik jest zespołem, w którym młodzieżowcy łącznie otrzymali największą liczbę minut spośród śląskich ekstraklasowiczów, a Przemysław Wiśniewskim jako jedyny był obecny na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra we wszystkich możliwych spotkaniach. 21-letni środkowy obrońca bez wątpienia miał od kogo uczyć się gry na swojej pozycji, gdyż ojcem Przemka jest dobrze znany przy Roosevelta, Jacek Wiśniewski. Mamy tylko nadzieję, że bezpardonowy defensor, który rozegrał 189 meczów na najwyższym poziomie w Polsce, a swój debiut w Ekstraklasie zanotował właśnie w barwach Górnika, wyszkolił syna jedynie w sztuce bronienia dostępu do bramki, pomijając edukację wypowiadania się przed kamerami (jeżeli ktoś jeszcze nie widział legendarnego wywiadu pomeczowego ówczesnego stopera GKS-u Jastrzębie, to gorąco polecamy kliknąć tutaj).

Przemysław Wiśniewski (21 lat, pozycja: ŚO) – 1350 minut; 1 bramka i 1 bramka sam.
Daniel Ściślak (19 lat, pozycja: ŚP) – 659 minut
David Kopacz (20 lat, pozycja: ŚN) – 565 minut


                                        fot. Adam Starszyński/PressFocus

FORTUNA 1. LIGA:

Podbeskidzie Bielsko – Biała

W Bielsku – Białej hierarchia młodzieżowców ustalona została już podczas pierwszej kolejki, w której imponujący debiut na Stadionie Ludowym w Sosnowcu zaliczył Konrad Sieracki. 19-latek jeszcze w poprzednim sezonie był zawodnikiem drużyny rezerw, występującej na poziomie Haiz IV Ligi, a treningi z pierwszym zespołem rozpoczął dopiero w tegorocznym, letnim okresie przygotowawczym. Nikt z kibiców nie ukrywał zatem zdziwienia, kiedy pierwszym wyborem Krzysztofa Brede okazał się właśnie środkowy pomocnik, lecz solidny młodzieżowiec szybko stał się jedną z głównych twarzy odmienionego zespołu „Górali”. Wychowanek klubu błyskawicznie zaskarbił sobie serca sympatyków TSP, a sztab szkoleniowy, jak i doświadczeni koledzy z zespołu, wypowiadają się o nim w samych superlatywach. Dobra postawa nie zamydliła jednak oczu działaczom spod Klimczoka, którzy mimo to, postanowili zadbać o alternatywę dla Sierackiego. Pod koniec okna transferowego sprowadzili oni na zasadzie wypożyczenia Mateusza Sopoćko. Choć 20-latek może pochwalić się przeszłością w ekstraklasowej drużynie Lechii Gdańsk, to w Podbeskidziu ma on jedynie rolę zmiennika. Warto jednak wspomnieć, że nieduża ilość minut nie przeszkodziła filigranowemu piłkarzowi w przywitaniu się z bielską publicznością efektowną bramką strzeloną przewrotką (link do skrótu starcia „Górali” z GKS-em Bełchatów - tutaj).  

Konrad Sieracki (19 lat, pozycja: ŚP) – 1196 minut; 1 bramka
Mateusz Sopoćko (20 lat, pozycja: ŚPO) – 138 minut; 1 bramka
Jakub Bieroński (16 lat, pozycja: ŚP) – 67 minut
Filip Laskowski (18 lat, pozycja: N) – 37 minut

GKS 1962 Jastrzębie

Gdyby nie odpowiednie ruchy transferowe poczynione latem, jastrzębski GKS miałby nie lada problem z obsadzeniem pozycji młodzieżowca w zakończonej przed kilkoma dniami rundzie. W lipcu władze klubu podjęły jednak decyzję o definitywnym wykupieniu Marka Mroza, który wiosnę spędził przy Harcerskiej jako zawodnik wypożyczony z drugiej drużyny Lecha Poznań. Zdecydowano się również na pozyskanie dwójki innych utalentowanych młodych zawodników, lecz Daniel Liszka oraz Łukasz Norkowski w Jastrzębiu – Zdroju pozostaną wyłącznie do końca trwającego sezonu, natomiast w czerwcu powrócą do swoich macierzystych klubów. Dobra forma wypożyczonych piłkarzy zdaje się jednak odciągać uwagę Jarosława Skrobacza od przedwczesnych poszukiwań ich zastępstwa, a jego zadowolenie z postawy młodych zawodników najlepiej wyraża fakt, iż otrzymali najwięcej szans pokazania swoich umiejętności ze wszystkich pierwszoligowych klubów w województwie śląskim. Wydaje się, że również sami zawodnicy nie narzekają na obecną sytuację, gdyż nierzadko da się zaobserwować ich na pierwszym planie publikowanych przez klubową telewizję filmów, prezentujących radość piłkarzy w szatni po wygranych spotkaniach.

Łukasz Norkowski (19 lat, pozycja: ŚP) – 1161 minut; 2 asysty
Marek Mróz (20 lat, pozycja: ŚPO) – 865 minut
Daniel Liszka (19 lat, pozycja: LP) – 300 minut
Łukasz Gajda (16 lat, pozycja: ŚP) – 1 minuta
 

źródło: GKS TV/YouTube

GKS Tychy

W przypadku tyskiej młodzieży, statystyką, która już na wstępie przykuwa wzrok, jest ilość zdobytych bramek. Aż pięć trafień z dorobku najskuteczniejszej ofensywy Fortuny 1. Ligi zdobyli 19-letni zawodnicy. Innym powodem do dumy dla drużyny Ryszarda Tarasiewicza może być fakt, że wszyscy młodzieżowcy, występujący w pierwszym zespole, trafili do niego z akademii GKS-u. Interesująca jest również niesprecyzowana hierarchia przy Edukacji, gdzie w odróżnieniu od wyżej analizowanych klubów, żaden z zawodników nie zdołał przekonać do siebie szkoleniowca na tyle, by ten zagwarantował mu ponad 1000 minut. Sytuacja ta nie wynika jednak ze słabej postawy skrzydłowych, a wręcz przeciwnie. O miejsce w wyjściowej „jedenastce” rywalizują głównie Dominik Połap oraz Kacper Piątek, czyli dwaj piłkarze z taką samą liczbą zdobytych goli, podobną ilością czasu spędzonego na boisku, jak również jednakowym przywiązaniem do barw klubowych.

Dominik Połap (19 lat, pozycja: PP) – 726 minut; 2 bramki
Kacper Piątek (19 lat, pozycja: PP) – 680 minut; 2 bramki
Aleksander Biegański (19 lat, pozycja: PP) – 112 minut
Michał Staniucha (18 lat, pozycja: N) – 90 minut
Dawid Kasprzyk (19 lat, pozycja: PP) – 46 minut; 1 bramka i 1 asysta

Zagłębie Sosnowiec

W Zagłębiu – tak samo jak w Tychach – żaden z młodzieżowców nie zdołał przełamać bariery tysiąca, przez co trudno jest wskazać jednego wyróżniającego się zawodnika. Najwięcej szans od zmienionego we wrześniu Radosława Mroczkowskiego oraz obecnego szkoleniowca Dariusza Dudka otrzymał 18-letni Kacper Radkowski, który w Sosnowcu przebywa na wypożyczeniu z MKS-u Varsovia Warszawa. O niespełna 100 minut mniejszym dorobkiem pochwalić może się Jakub Sinior pozyskany w lipcu z juniorskiej drużyny Hellasu Verona, do której z kolei trafił z angielskiego FC Middlesbrough. Co ciekawe, obaj defensywni środkowi pomocnicy obejrzeli w rozegranej rundzie po jednym czerwonym kartoniku. Wydaje się, że największe nadzieje klub rozgrywający swoje mecze na Stadionie Ludowym pokładał w byłym królu strzelców grupy wschodniej Centralnej Ligi Juniorów oraz napastniku, który w ubiegłym sezonie zdobył pięć goli dla pierwszoligowego Stomilu Olsztyn, lecz dalekosiężne plany związane z Michałem Góralem pokrzyżowało… zerwanie więzadeł krzyżowych w czwartej kolejce. Mimo, iż z racji holenderskiego obywatelstwa nie jest to zawodnik objęty przepisem, grzechem byłoby nie wspomnieć o sprowadzeniu do Zagłębia Quentina Seedorfa, bratanka legendy AC Milanu, Clarence’a. 19-letni lewy obrońca nie zdołał jednak wywalczyć sobie stałego miejsca w wyjściowym składzie sosnowiczan, lecz przyjściem doprowadził do abstrakcyjnej sytuacji, w której utytułowany piłkarz dodał na swoim koncie instagramowym zdjęcie z siedziby polskiego pierwszoligowca.

Kacper Radkowski (18 lat, pozycja: ŚPD) – 746 minut
Jakub Sinior (19 lat, pozycja: ŚPD) – 648 minut
Mateusz Szwed (19 lat, pozycja: PP) – 325 minut; 1 bramka i 1 asysta
Michał Góral (20 lat, pozycja: N) – 76 minut; 1 bramka
Michał Kieca (20 lat, pozycja: ŚP) – 16 minut


                                  fot. @clarenceseedorf/Instagram

2. LIGA:

GKS Katowice

To co wyróżnia młodzieżowców „GieKSy” na tle innych drużyn, to nie tylko największa łączna liczba minut spośród wszystkich śląskich zespołów występujących na szczeblu centralnym (spowodowana głównie koniecznością gry na poziomie 2. Ligi dwóch objętych przepisem piłkarzy), ale także defensywne pozycje zajmowane przez parę zawodników, dla których Rafał Górak znalazł miejsce w podstawowym składzie swojej drużyny. Zarówno Kacper Michalski, jak i Bartosz Mrozek, na Bukową trafili w lipcu bieżącego roku. Boczny obrońca zasilił jednak szeregi katowiczan na zasadzie transferu definitywnego z Górnika Zabrze, natomiast mierzący 191 centymetrów golkiper pozostanie w drużynie z południowej części Polski jedynie do końca trwającego sezonu, po zakończeniu którego wróci do poznańskiego Lecha. 19-latek strzegący dostępu do bramki GKS-u jest zdecydowanym numerem „jeden” w swoim zespole, gdyż opuścił wyłącznie mecz rozegrany podczas przerwy reprezentacyjnej, kiedy wyjechał na zgrupowanie kadry U-20 prowadzonej przez Jacka Magierę. Ciekawym nazwiskiem wśród młodych piłkarzy katowickiego klubu jest także Bartosz Marchewka. 18-latek nie otrzymał jednak żadnej szansy pokazania swoich umiejętności w żółto-zielono-czarnych barwach na poziomie 2. Ligi i nic nie wskazuje, aby w najbliższym czasie jego sytuacja miała ulec zmianie. Napastnik, niegdyś uchodzący za wielki talent polskiej piłki, a swego czasu potrafiący nawet odmówić selekcjonerowi młodzieżowej reprezentacji narodowej, już w wieku 15 lat zadebiutował w trzeciej klasie rozgrywkowej, grając dla przeciwnika zza miedzy, Rozwoju Katowice. Teraz natomiast zanotował dotkliwy regres, gdyż w obliczu braku zainteresowania ze strony trenera, jak i dyrektora sportowego GKS-u, otwarcie mówiącego o braku miejsca w pierwszym zespole dla Marchewki, zmuszony jest tułać się z drużyną rezerw po A-klasowych boiskach.

Bartosz Mrozek (19 lat, pozycja: BR) – 1440 minut; 4 czyste konta
Kacper Michalski (19 lat, pozycja: PO) – 1327 minut; 1 bramka
Patryk Grychtolik (19 lat, pozycja: ŚP) – 250 minut
Zbigniew Wojciechowski (19 lat, pozycja: PO) – 204 minuty
Kacper Tabiś (19 lat, pozycja: N) – 170 minut; 1 asysta
Szymon Frankowski (18 lat, pozycja: BR) – 90 minut; 1 czyste konto
Mateusz Broda (19 lat, pozycja: ŚO) – 44 minuty
Patryk Szwedzik (17 lat, pozycja: N) – 5 minut

Skra Częstochowa

Częstochowska Skra, tak jak wszystkie pozostałe śląskie drużyny (za wyjątkiem GKS-u Tychy), również zdecydowała się na wariant pozyskania do zespołu młodzieżowców na zasadzie wypożyczenia. W taki sposób pod Jasną Górę z Legii Warszawa trafił Mateusz Bondarenko, a także o kilka ulic przeniósł się Danin Pavlas, którego macierzystym klubem jest Raków. Rosły stoper ze stołecznego zespołu od pierwszej kolejki stał się ważną postacią bloku defensywnego i podobnie, jak Mrozek w GKS-ie Katowice, jego absencje w wyjściowej „jedenastce” były powodowane wyłącznie powołaniami do narodowej reprezentacji U-20. Napastnik urodzony w Magnitogorsku tylko raz zapisał się w meczowych statystykach, jako zawodnik, który ostatni dotknął piłki przed strzelcem bramki. Choć często mówi się, że liczby nie odzwierciedlają gry zespołu, to w tym przypadku niezadowalające statystyki pokrywają się ze słabą grą drużyny, bowiem Skra na półmetku rozgrywek zajmuje 16. miejsce w ligowej tabeli „premiowane” spadkiem do niższej klasy.

Mateusz Bondarenko (20 lat, pozycja: ŚO) – 1260 minut
Danian Pavlas (19 lat, pozycja: N) – 853 minuty; 1 asysta
Mikołaj Biegański (17 lat, pozycja: BR) – 720 minut; 1 czyste konto
Aleksander Jelonek (20 lat, pozycja: ŚO) – 94 minuty
Radosław Gołębiowski (17 lat, pozycja: N) – 55 minut
Maciej Borycka (19 lat, pozycja: ŚP) – 37 minut
Sebastian Rogala (19 lat, pozycja: ŚP) – 20 minut


                                  fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Jak się okazuje, kierunek analizy wyznaczyła nie tylko kolejność klas rozgrywkowych, ale także łączna ilość minut spędzonych przez młodzieżowców na poszczególnych poziomach szczebla centralnego. Niechętne rotowanie młodymi zawodnikami przez ekstraklasowych trenerów oraz stawianie głównie na piłkarzy urodzonych w roku 1998 wynikać może z presji powodowanej przez medialną „otoczkę”, z jaką w tych rozgrywkach muszą mierzyć się szkoleniowcy wraz z zatrudniającymi ich prezesami klubów. Z pewnością, zaufania do śląskiej młodzieży nie buduje również brutalna statystyka, według której w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego najwyższej klasy beneficjenci wymogu częściej trafiali do własnej bramki, aniżeli siatki przeciwnika. Gdy spojrzymy jednak na obie niższe ligi zauważymy tam wielu 19-letnich, a nawet i młodszych zawodników, którzy nierzadko odgrywali znaczące role w swoich zespołach. Napędzali ataki drużyny, bądź kierowali defensywą… nie zaskakując kiksami o bolesnych skutkach.

Pomimo kilku błędów, które już przed wprowadzeniem przepisu były oczywistą kwestią w przypadku młodych ludzi rzucanych z marszu na głęboką wodę, wprowadzeni zawodnicy nie obniżyli poziomu gry zespołów, a niejednokrotnie nawet przerastali bardziej doświadczonych kolegów. Tak więc, po zaledwie kliku miesiącach stwierdzić można, że kontrowersyjny przepis dobrze wpłynął na ligową piłkę. Dzięki zmianie dowiedzieliśmy się o wielu wcześniej nieodkrytych talentach, pozwalających z większym spokojem patrzeć w przyszłość nie tylko śląskiego, ale i polskiego futbolu. Choć przywołana na wstępie piosenka zespołu O.N.A. nie emanuje przesadnym optymizmem – aby nie powiedzieć, że wprawia w dość pesymistyczny nastrój – nasza odpowiedź jest jak najbardziej pozytywna i zamyka się w wyłącznie dwóch słowach: Było warto.

źródło: https://www.transfermarkt.pl/
autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również