Przełom w Jastrzębiu i "hardkorowy" mecz "GieKSy" - podsumowanie 24. kolejki 1. Ligi

23.03.2022

Dwudziesta czwarta runda Fortuna 1 Ligi znów przyniosła wiele emocji kibicom z Górnego Śląska. Zwariowany mecz w Gdyni, dwa bezpośrednie starcia ekip z regionu i bolesna strata punktów przez GKS Tychy – te wydarzenia poprzedniej kolejki podsumujemy w poniższym tekście.

Marcin Bulanda/PressFocus

Rozpocznijmy od spotkania w Głogowie, gdzie pojechała drużyna trenera Artura Derbina. Głogowianie posiadają ogromną, głównie psychologiczną, przewagę nad rywalami grając na swoim stadionie. Do tej pory stracili oni bowiem tylko jednego gola na własnym boisku, przegrywając jeden mecz – 0:1 przeciwko częstochowskiej Skrze. Golkiper Chrobrego, Rafał Leszczyński, przed meczem z tyszanami miał na koncie 585 minut bez straconej bramki. Trudno zatem grać w futbol mając świadomość, że defensywa rywala jest tak trudna do złamania.

GKS nie poradził sobie z presją, a jednokrotny reprezentant Polski dopisał sobie kolejne 90 minut bez straconej bramki. Gościom grało się o tyle trudno, że pierwszą bramkę stracili już po pięciu minutach gry, a drugą – po dwunastu. Ostatecznie defensywa Chrobrego okazała się nie być aż tak solidną, a o czystym koncie gospodarzy zdecydowała przede wszystkim nieskuteczność i niecelność uderzeń graczy GKS-u Tychy.

– Mamy czego żałować. Stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, ale skuteczność nas zawiodła. Okazało się, że kluczowym fragmentem tego meczu był pierwszy kwadrans, kiedy zagapiliśmy się dwukrotnie, ale pomimo tego w dalszym ciągu drużyna była zaangażowana w grę i chciała zmienić obliczę meczu. Niestety nie zdobyliśmy dzisiaj choćby jednego punktu, co nas martwi i boli – mówił po meczu trener Derbin. Wobec porażki w bardzo istotnym spotkaniu, "Trójkolorowi" wypadli poza strefę barażową, będąc wyprzedzonym przez ŁKS Łódź dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. 

GKS z Katowic zawitał natomiast do Gdyni, rozgrywając szalony mecz przeciwko Arce. Katowiczanie prowadzili jeszcze przed przerwą po bramce Filipa Szymczaka, a apogeum emocji nastąpiło w samej końcówce spotkania. W ostatnim kwadransie regulaminowego czasu gry gospodarze zdobyli dwie bramki i wyszli na prowadzenie, dwukrotnie po uderzeniu głową. Najważniejszym momentem meczu była jednak 97. minuta i ewidentny faul w polu karnym Arki. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł doświadczony Arkadiusz Jędrych i – zostając bohaterem zespołu z Katowic – wpakował piłkę do siatki.

– To było hardkorowe spotkanie, emocji co nie miara. Jestem zadowolony z naszej gry po pierwszej połowie, byliśmy lepszym zespołem. W drugiej połowie mieliśmy trudny moment, znaleźliśmy się w opałach. Jednak ogromny charakter mojej drużyny napędza mnie do tego, aby uznać to spotkanie za dobre. Jestem zadowolony z naszej postawy, ale na pewno będę miał wiele uwag – mówił po spotkaniu zadowolony trener GKS-u Rafał Górak. 

W Bielsku-Białej kolejne przeciętne spotkanie rozegrało Podbeskidzie, będące w dość sporej zadyszce od początku 2022 roku. Tym razem "Górale" bezbramkowo zremisowali z GKS-em Jastrzębie, mając problem z przełamaniem defensywy przeciwnika. Co prawda Kamilowi Bilińskiemu raz udała się ta sztuka, jednak gol ten nie został uznany z powodu pozycji spalonej. Tym samym sytuacja obu zespołów dość mocno się pogarsza: bielszczanie zajmują dziewiąte miejsce i do strefy barażowej tracą już dwa punkty, a jastrzębianie do strefy bezpiecznej aż siedem „oczek”. Mimo to przy Harcerskiej da się odnaleźć powody do umiarkowanego optymizmu, gdyż podopieczni Grzegorza Kurdziela zachowali czyste konta w ostatnich dwóch spotkaniach + mają już na swoim koncie upragnione wyjazdowe przełamanie. 

- Nasza organizacja w polu karnym stała na wysokim poziomie, a sytuacje rywala albo blokowaliśmy, albo wypychaliśmy zespół przeciwnika do boku. W kilku momentach zabrakło nam zimnych głów. Nasza drużyna wciąż się rodzi, dlatego zdobyty punkt szanujemy. Czy traktujemy to jako przełom? Czas pokaże - przyznał po końcowym gwizdku trener Kurdziel. 

W innym regionalnym starciu Zagłębie Sosnowiec zmierzyło się z częstochowską Skrą na Stadionie Ludowym jako... formalny gość. Dwie bramki Szymona Sobczaka (po błędzie defensywy rywala oraz po skutecznie wykorzystanym rzucie karnym) dały faktycznym gospodarzom starcia zwycięstwo. – Był to mecz mega ciężki, mecz walki, mało składnych akcji. Gratuluję drużynie, że trzymali do końca charakter, zawziętość. Zdobyte 3 punkty pomogą w tym, aby teraz spokojnie popracować, by każdy z piłkarzy złapał pewność siebie, byśmy mogli zająć się sprawami piłkarskimi – mówił trener Skowronek.

– Gratuluję przeciwnikom zwycięstwa. Chyba pierwszy raz w tym sezonie mogę powiedzieć, że przegraliśmy mecz, bo byliśmy nieskuteczni. Myślę, że głównie to zawarzyło nad tym, że przegraliśmy to spotkanie. Zagłębie pokazało doświadczenie, czekało na nasze błędy i je wykorzystało – podsumował trener Dziółka, szkoleniowiec Skry.

Piłkarzy czeka teraz dwutygodniowa przerwa, spowodowana powołaniem poszczególnych zawodników do reprezentacji, a do gry powrócą oni dopiero w piątek pierwszego kwietnia. Podbeskidzie zmierzy się wówczas z ŁKS-em Łódź. Dzień później GKS Katowice podejmie u siebie Górnika Polkowice, Zagłębie Sosnowiec spotka się z GKS-em Jastrzębie, a tyszanie zawitają do Łodzi, aby rozegrać pojedynek z Widzewem. Skrę Częstochowa czeka wyjazd do Gdyni, w niedzielę trzeciego kwietnia.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również