Zaczynamy! Czy przy Roosevelta będzie efektownie?
03.03.2017
Obie drużyny w rundzie jesiennej zawiodły oczekiwania kibiców. Mimo że w Górniku Zabrze nikt głośno o awansie nie mówił, to jednak dla fanów była to oczywistość, że klub ma szybko wrócić do elity. Skończyło się na ósmym miejscu i ośmiopunktowej straty do wicelidera. GKS Tychy miał spokojnie znaleźć się w środku tabeli, a prawie ją zamyka - gorszy jest tylko MKS Kluczbork. Jak oba obozy podchodzą do celów w połowie sezonu?
W Tychach sprawa jest oczywista. Trzeba wyjść nad "kreskę", ale nie tylko. - W tym roku interesuje nas utrzymanie. Druga sprawa to stworzenie fundamentu zespołu na następny sezon, żeby było zgranie i zrozumienie w drużynie. Najważniejszy cel to teraz pierwszy mecz z Górnikiem - przyznaje trener Jurij Szatałow. W Zabrzu szkoleniowiec 14-krotnego mistrza Polski woli skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu niż cokolwiek deklarować.
- Mamy swoje rzeczy, które chcemy wykonać. Dla nas ważny jest mecz piątkowy i na tym się koncentrujemy. Chcemy być do niego przygotowani pod każdym względem i do tego dążymy - podkreśla Brosz. Nieco odważniejszy jest Tomasz Loska, który czeka na debiut w pierwszej drużynie zabrzan.
- Górnik zawsze był kojarzony z najwyższymi celami. Dla mnie jedyna możliwość to powrót do Ekstraklasy. Ja nie widzę innej opcji. Z meczu na mecz będziemy dążyć do tego, by zdobywać trzy punkty i awansować. Myślę, że drużyna jest w stanie to zrobić. Są ku temu warunki organizacyjne i infrastrukturalne, musimy tylko walczyć na boisku - jasno stawia sprawę bramkarz.
Skoro miejsca w tabeli nie są takie, o jakich marzono - zwłaszcza w Tychach - to coś musiało pójść jesienią nie tak, jak powinno. Na czym więc skupiono się zimą? - Są dwa najważniejsze mankamenty z jesieni. Brakowało nam odrobinkę motoryki - zespół grał poprawnie do 60-65 minuty a później brakowało powietrza. Do tego dochodzi element taktyczny. Próbowaliśmy kilka różnych ustawień, żeby bardziej decydować o przebiegu meczu - tłumaczy Szatałow.
Przy Roosevelta myślą szerzej. Jednym z celów, o którym Brosz często wspomina, jest zapełnienie stadionu. By tak było, gra musi być widowiskowa. - Jeżeli chcemy grać nie tylko efektywnie, ale i efektownie, to oczywiście bramki są najważniejsze. To jest to, na co w szczególności ludzie przychodzą, ale z drugiej strony - musimy pamiętać o tyłach. Między innymi dlatego ściągnęliśmy Daniego Suareza i Meika Karwota, żeby linia obrony była większym monolitem, by zwiększyła się rywalizacja. Naszym zadaniem jest to połączyć - by w defensywie grać zdecydowanie lepiej, a zarazem być skuteczniejszym z przodu - wyjaśnia trener Górnika. Miejmy nadzieję, że obie ekipy faktycznie zrealizowały swoje zimowe założenia i przy Roosevelta będzie efektownie!
Górnik Zabrze - GKS Tychy, piątek 20:45
Przypuszczalne składy
Górnik: Loska - Danch, Kopacz, Suarez, Kosznik - Wolsztyński, Matuszek, Janco, Arcon - Plizga, Angulo.
GKS: Florek - Grzybek, Boczek, Tanżyna, Mańka - Mączyński, Bukowiec, Zasavitchi, Grzeszczyk, Szywacz - Świerczok.
W Tychach sprawa jest oczywista. Trzeba wyjść nad "kreskę", ale nie tylko. - W tym roku interesuje nas utrzymanie. Druga sprawa to stworzenie fundamentu zespołu na następny sezon, żeby było zgranie i zrozumienie w drużynie. Najważniejszy cel to teraz pierwszy mecz z Górnikiem - przyznaje trener Jurij Szatałow. W Zabrzu szkoleniowiec 14-krotnego mistrza Polski woli skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu niż cokolwiek deklarować.
- Mamy swoje rzeczy, które chcemy wykonać. Dla nas ważny jest mecz piątkowy i na tym się koncentrujemy. Chcemy być do niego przygotowani pod każdym względem i do tego dążymy - podkreśla Brosz. Nieco odważniejszy jest Tomasz Loska, który czeka na debiut w pierwszej drużynie zabrzan.
- Górnik zawsze był kojarzony z najwyższymi celami. Dla mnie jedyna możliwość to powrót do Ekstraklasy. Ja nie widzę innej opcji. Z meczu na mecz będziemy dążyć do tego, by zdobywać trzy punkty i awansować. Myślę, że drużyna jest w stanie to zrobić. Są ku temu warunki organizacyjne i infrastrukturalne, musimy tylko walczyć na boisku - jasno stawia sprawę bramkarz.
Skoro miejsca w tabeli nie są takie, o jakich marzono - zwłaszcza w Tychach - to coś musiało pójść jesienią nie tak, jak powinno. Na czym więc skupiono się zimą? - Są dwa najważniejsze mankamenty z jesieni. Brakowało nam odrobinkę motoryki - zespół grał poprawnie do 60-65 minuty a później brakowało powietrza. Do tego dochodzi element taktyczny. Próbowaliśmy kilka różnych ustawień, żeby bardziej decydować o przebiegu meczu - tłumaczy Szatałow.
Przy Roosevelta myślą szerzej. Jednym z celów, o którym Brosz często wspomina, jest zapełnienie stadionu. By tak było, gra musi być widowiskowa. - Jeżeli chcemy grać nie tylko efektywnie, ale i efektownie, to oczywiście bramki są najważniejsze. To jest to, na co w szczególności ludzie przychodzą, ale z drugiej strony - musimy pamiętać o tyłach. Między innymi dlatego ściągnęliśmy Daniego Suareza i Meika Karwota, żeby linia obrony była większym monolitem, by zwiększyła się rywalizacja. Naszym zadaniem jest to połączyć - by w defensywie grać zdecydowanie lepiej, a zarazem być skuteczniejszym z przodu - wyjaśnia trener Górnika. Miejmy nadzieję, że obie ekipy faktycznie zrealizowały swoje zimowe założenia i przy Roosevelta będzie efektownie!
Górnik Zabrze - GKS Tychy, piątek 20:45
Przypuszczalne składy
Górnik: Loska - Danch, Kopacz, Suarez, Kosznik - Wolsztyński, Matuszek, Janco, Arcon - Plizga, Angulo.
GKS: Florek - Grzybek, Boczek, Tanżyna, Mańka - Mączyński, Bukowiec, Zasavitchi, Grzeszczyk, Szywacz - Świerczok.
Polecane
I liga
Przeczytaj również
07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów