Waldek "King" - największy kapitał Ruchu?

10.11.2016
Nigdy nie miał warunków do walki o najwyższe cele. W trenerskim CV próżno szukać u niego długiej listy trofeów zdobywanych na krajowym podwórku. Dwa medale zdobyte z "niebieskimi" śmiało mogły jednak uchodzić za małe "mistrzostwo świata", ale zasługi Waldemara Fornalika należy mierzyć raczej w liczbie wypromowanych zawodników, którzy prędzej czy później zasilali kasę dziurawego budżetu klubu.
Norbert Barczyk/PressFocus
- Jaką mam opinię o trenerze Fornaliku? Wspominałem na łamach "Sportu", że obecnie jedyną gwiazdą zespołu jest Waldek, ale on też powinien zastanowić się, co dalej - mówił po druzgocącej klęsce z Lechem Poznań legendarny piłkarz "niebieskich", Jan Benigier. To raczej oczywiste - Fornalik nad tym co dalej zastanawiał się zapewne tuż po końcowym gwizdku piątkowego starcia z "Kolejorzem". - Czekają nas męskie rozmowy i nie ma tu co owijać w bawełnę. Jeżeli niektórzy będą się tak prezentować to... ktoś powiedział, że jeśli nie można zmienić sposobu gry, trzeba zmienić zawodnika - przestrzegał na pomeczowej konferencji szkoleniowiec chorzowian. Kilka dni później miał przedstawić swój plan zarządowi, a jego stanowisko wciąż wydaje się bezpieczne. Bo komu ufać, jeśli nie "Kingowi"?

Fornalik przepracował przy Cichej cztery pełne sezony. Spod jego ręki wypłynęło wielu piłkarzy, którzy w Ruchu albo osiągali życiową formę, albo zanotowali świetny start piłkarskiej kariery, albo - choć wcześniej wydawało się, że są już "po tamtej stronie rzeki", swoją postawą potrafili nawiązać do najlepszych, boiskowych lat. Bywa, że trener szybko otrzymuje łatkę specjalisty od wprowadzania młodzieży, zaś statystyki ową teorię mocno podważają. Nie w przypadku Fornalika. Lista ludzi, którzy wiele mu zawdzięczają, jest naprawdę długa.



24 zawodników - debiutantów, bądź tych, którzy przed trafieniem pod skrzydła urodzonego w Myślenicach szkoleniowca nie zagrali choćby 10 meczów na najwyższym szczeblu rozgrywek - dał Ruchowi Fornalik. Kilku nigdy nie odpaliło, kilku czeka dopiero na weryfikację. Zdecydowana większość stanowiła jednak o sile "niebieskich" i to dzięki nim Ruch w piłkarskiej elicie wciąż utrzymywał się na powierzchni. Oto nasz TOP 5:

1. Arkadiusz Piech
Absolutny wynalazek Fornalika. Kiedy trafiał do Chorzowa miał już prawie 25 lat i niemal żadnego doświadczenia w poważnej piłce. 2 sezony wcześniej błyszczał wprawdzie w II-ligowym Gawinie/Ślęza Wrocław, ale później niemal zupełnie przepadł w łódzkim Widzewie. Do ekstraklasy dojrzewał u boku Andrzeja Niedzielana i Artura Sobiecha, w swoim debiucie ustalił wynik meczu z Arką w Gdyni. Nieźle wyglądał w sezonie 2010/2011, a kapitalny występ i hat-trick z Legią przy Łazienkowskiej okazały się zapowiedzią tego, co pokaże w kolejnych rozgrywkach. 12 ligowych trafień, wicemistrzostwo Polski, debiut w reprezentacji Polski i wymowny tytuł Piłkarza Sezonu w Ekstraklasie - takim dorobkiem po 2,5 rocznym pobycie przy Cichej mógł pochwalić się człowiek, który wcześniej mógł pomału myśleć nad życiową alternatywą dla kopania piłki. Z Ruchem pożegnał się zimą - "niebiescy" dostali za niego od tureckiego Sivassporu raptem 350 tys euro - kilka miesięcy wcześniej mogło być więcej, ale klubowi działacze zwlekali z decyzją o sprzedaży swojej gwiazdy.

2. Patryk Lipski
Dziś chwilowo bez formy, choć i tak w trwających rozgrywkach ma na koncie gola i 3 asysty. Ubiegły sezon należał jednak do "Lipy" - 4 bramki, 8 asyst, kluczowe podania i znakomita forma 21-latka, który symboliczna minutę na boisku dostał od Fornalika już sezon wcześniej. Dziś jest kluczową postacią kadry Marcina Dorny przygotowującej się do przyszłorocznych młodzieżowych Mistrzostw Europy. Latem był blisko gdańskiej Lechii, ponoć Ruch chciał jednak za swojego zawodnika zbyt wiele. Dziś wycenia się go na grubo ponad pół miliona euro.

3. Maciej Jankowski
Tytuł odkrycia roku od "Piłki Nożnej" dostał nieco na wyrost, z czego zresztą musiał się później gęsto tłumaczyć. Po nim ten zaszczytny tytuł otrzymywali m.in. Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik, dwa lata wcześniej identyczną statuetkę odebrał Robert Lewandowski. W takim towarzystwie "umieścił" "Jankesa" Waldemar Fornalik, który dał szansę sprowadzonemu z KS-u Piaseczno 20-latkowi. Jankowski zagrał dla Ruchu 111 meczów, zadebiutował w reprezentacji. Nigdy nie był typem snajpera, ale w sumie zaliczył dla "niebieskich" 26 ligowych trafień walnie przyczyniając się do dwóch medali zdobytych przez chorzowian. Latem 2014 roku przeniósł się do krakowskiej Wisły. Ruch nie dostał za niego ani złotówki...

4. Łukasz Burliga
W Chorzowie spędził zaledwie pół roku, ale doskonale pasuje do towarzystwa w jakim go umieszczamy. Wcześniej dostawał "ogony" w krakowskiej Wiśle, niewiele pograł nawet w I-ligowej Flocie Świnoujście. Kilka miesięcy u Fornalika bardzo przyspieszyło jego karierę. W Chorzowie grał regularnie i choć szybko wrócił do Krakowa, przyczynił się do wywalczonego przez Ruch 2 miejsca na mecie rozgrywek. Później stał się kluczową postacią przy "Reymonta", dziś jest podstawowym graczem rewelacyjnej Jagiellonii.

5. Jarosław Niezgoda
Na wyrost? Może trochę. Takiego wejścia do drużyny nie miał jednak u Fornalika żaden z zawodników. Ruch chciał go u siebie już rok wcześniej, ale nie był w stanie konkurować z ofertą warszawskiej Legii. Były zawodnik Wisły Puławy nie przebił się do składu "Wojskowych", światu pokazał go więc szkoleniowiec Ruchu. Niezły debiut, a później 4 gole w kolejnych czterech meczach już zaowocowały powołaniem do młodzieżówki Marcina Dorny. I coś nam podpowiada, że Niezgoda nie powiedział tej jesieni ostatniego słowa.

Dlaczego w powyższym "TOP 5" nie ma Filipa Starzyńskiego? "Figo" debiutował u Fornalika, ale zdążył zaliczyć w jego zespole zaledwie 3 epizody, zbierając w sumie 6 minut. Jego talent w Ekstraklasie kształtowali więc głównie następcy obecnego trenera Ruchu. W poniższej tabelce nazwiska zawodników, którzy debiutowali w Ekstraklasie za kadencji Waldemara Fornalika, lub przed pierwszym meczem pod jego wodzą nie mieli na koncie 10 występów w elicie. Pod uwagę braliśmy tylko tych, którzy uzbierali w Chorzowie minimum 10 meczów.





Osobna kategoria to zawodnicy, na których fachowcy zdążyli postawić krzyżyk. Flagowe nazwiska:

1. Mariusz Stępiński
Nieudany wyjazd do Niemiec, i późniejsze eksperymenty z jego ustawieniem w Krakowie sprawiały, że pomału przyklejała się do niego łatka "niespełnionego talentu". W Ruchu stał się piłkarzem przez duże "P", został najskuteczniejszym Polakiem w Ekstraklasie, pojechał z kadrą na Euro do Francji a w konsekwencji zapracował na transfer do francuskiego FC Nantes.

2. Andrzej Niedzielan
Po fatalnym sezonie w Wiśle Kraków wydawał się być już u schyłku kariery. Sztab trenera Fornalika odbudował go na tyle, że stał się ulubieńcem trybun przy Cichej, a już po przeprowadzce do Kielc wrócił nawet do polskiej reprezentacji. 

3. Igor Lewczuk
Dziś reprezentant Polski, mistrz kraju wytransferowany przez Legię do francuskiego Bordeaux. W 2011 roku, gdy trafiał na Cichą, był jednak 26-latkiem, który "chwilę" wcześniej wypadł z piłkarskiej elity. W Ekstraklasie odbudował się pod okiem Fornalika, zdobył z Ruchem wicemistrzostwo, a później - z Zawiszą i Legią, kolekcjonował kolejne piłkarskie trofea.

4. Marek Zieńczuk
Kiedy zupełnie przepadł w "swojej" Lechii Gdańsk wydawało się, że to już koniec wielkiego "Zienia". Nic bardziej mylnego - do swojej stajni wziął go trener Ruchu, a 32-latek jeszcze ponad 5 lat z powodzeniem grał w Ekstraklasie, nierzadko nawiązując do najlepszych lat swojej kariery.

5. Łukasz Surma
Co do jego piłkarskich umiejętności nikt nie mógł mieć wątpliwości, ale na Cichą wracał w wieku 36 lat. "Przyda się na jeden sezon" - przyznawała większość obserwatorów. Tymczasem "Surmik" gra w Ruchu czwarty rok z kolei i - choć ostatnio nie wygląda najlepiej - wciąż trudno wyobrazić sobie jedenastkę bez boiskowego profesora.

Lista zawodników skreślanych w poprzednich klubach, a "odkurzonych" przez trenera Waldemara Fornalika.


* Marek Szyndrowski przed trafieniem do Chorzowa miał pół roku przerwy po pobycie w Koronie Kielce

Cztery pełne sezony, niepełne rozgrywki 2008/2009 i 2014/15 - tyle czasu potrzebował sztab Waldemara Fornalika na wprowadzenie bądź uratowanie dla polskiej piłki dziesiątek zawodników, zdobycie dwóch medali dla Ruchu, a przede wszystkim utrzymywanie na powierzchni 14-krotnych Mistrzów Polski. Powyższe zestawienia pokazują jednocześnie, z czego budował swoje drużyny były selekcjoner polskiej reprezentacji. A przecież tylko w tym sezonie, poza Niezgodą i Arakiem, w Ekstraklasie debiutowali kolejni - Bartosz Nowak, Libor Hrdlicka i - to już u schyłku poprzednich rozgrywek - wprowadzany w dorosłą piłkę Przemysław Bargiel, a "odkurzani" są Marcin Kowalczyk i Miłosz Przybecki.

Czy w Ruchu Chorzów wyczerpała się już formuła z Waldemarem Fornalikiem na trenerskiej ławce? A może 53-letni szkoleniowiec to jedyna nadzieja na ratunek dla "niebieskich"? Zostawcie swoją opinię w komentarzach i naszej ankiecie.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również