Tychy - Katowice 1:0. Derby dla Tychów!

01.10.2016
Kibice GKS Tychy nie mieliby nic przeciwko temu, żeby derby grać co tydzień. W tym sezonie pokonali już Górnik Zabrze, a dziś zdobyli 3 punkty w meczu z katowicką GieKSą. Katowiczanie mieli w tym meczu przewagę, ale jedyną bramkę w spotkaniu zdobyli gospodarze.
Rafał Rusek/Press Focus
Wydarzenie

Do 73 minuty to goście byli zdecydowanie lepszym zespołem, ale wtedy na akcję środkiem zdecydował się Grzeszczyk, który minął jednego rywala, ale przy próbie minięcia kolejnego pogubił się, piłka obija się od jego nóg, od nogi obrońcy, by ostatecznie spaść na stopę Radzewicza, który potężnym strzałem z ostrego kąta pokonał Abramowicza

Bohater

Kamil Kieres "miał nosa" wprowadzając w miejsce bezbarwnego Mączyńskiego, doświadczonego Marcina Radzewicza. 36-letni skrzydłowy  chwilę po wejściu na boisko zdobył jedynego gola w tym meczu

Rozczarowanie

Rozczarowanie? Nie można niczego szczególnego "wyróżnić", pełny stadion, fantastyczna atmosfera, dramatyczny przebieg meczu, takie mecze moglibyśmy oglądać co tydzień!

Co ciekawego?

- Już na kilkanaście minut przed meczem obie grupy kibiców rozpoczęły głośny doping z Katowic przyjechało ok 800 fanów katowickiego klubu, natomiast ogólna frekwencja wyniosła rekordowe 11489 widzów

- W pierwszych minutach niewiele się działo na boisku, jedyne zagrożenie stwarzali goście, którzy kilkukrotnie długimi wrzutami z autu starali się narobić nieco zamieszania pod bramką Florka, ale z marnym skutkiem

- W 15 minucie tyszanie oddali pierwszy celny strzał w tym meczu, z 25 metrów Hirskyi, ale bez problemów obronił to Abramowicz

- W 21 minucie bliski szczęścia był Czerwiński, ale po jego strzale głową piłka o centymetry minęła bramkę gospodarzy

- W 37 minucie doskonałą okazję zmarnował Goncerz, piłka spadła na 7 metrze pod nogi napastnika GieKSy, ale ten nieznacznie się pomylił

- Piłkarze trenera Kieresia byli bardzo chaotyczni w swoich atakach, dlatego też w pierwszej połowie praktycznie nie zagrozili bramce Abramowicza

- Druga połowa zaczęła się od ataków drużyny Jerzego Brzęczka. W 51 minucie lewą stroną szarżował Lebedyński, który zagrał na 3 metr do Goncerza, ale ten nie trafił czysto w piłkę i zmarnował okazję, chwilę później ładnie z dystansu uderzył Kalinkowski, ale piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki Florka

- W odpowiedzi z dystansu uderzył Kowalski, ale jego uderzenie także było niecelne

- Końcowe minuty to rozpaczliwe ataki gości, ale tyszanie mądrze się bronili i nie pozwolili katowiczanom na stworzenie żadnej klarownej sytuacji

GKS Tychy - GKS Katowice 1:0 (0:0)

1-0 Radzewicz, 73 min.

Tychy: Florek - Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mańka - Kowalski, Bukowiec (90' Varadi), Hirskyi (74' Arezina), Grzeszczyk, Mączyński (66' Radzewicz) - Świerczok

Katowice: M.Abramowicz - Czerwiński, Kamiński, Garbacik, D. Abramowicz - Foszmańczyk, Kalinkowski( 84' Wołkowicz), Zejdler, Prokić (78' Mandrysz) - Goncerz, Lebedyński (84' Sobków)

Żółte kartki: Hirskyi, Bukowiec, Tanzyna - Kamiński
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również