Te przeklęte derby! GieKSa wypisuje się z walki o awans

19.05.2018
Do przerwy było bardzo dobrze. GKS Katowice prowadził z GKS-em Tychy, ale w drugiej połowie, po czerwonej kartce dla Oktawiana Skrzecza, goście zdobyli dwie bramki i zgarnęli trzy punkty.
Łukasz Sobala/Press Focus
Katowiczanie przystąpili do derbów niezwykle zmotywowani. Wystarczy powiedzieć, że już w pierwszych minutach gospodarze stworzyli sobie trzy dobre sytuacje do strzelenia gola. Najlepszą z nich zmarnował Dalibor Volas, który uderzył w środek bramki, prosto w Konrada Jałochę. Chwilę później piłka znów trafiła w bramkarza tyszan, ale tym razem o udanej obronie nie było mowy. Z lewej strony dośrodkował Adrian Błąd, a w polu karnym pojedynek główkowy z Danielem Tanżyną wygrał Tomasz Midzierski. Piłka odbiła się od słupka, a następnie od zaskoczonego Jałochy, który nie zdążył interweniować. Tyszanie mieli problem, by w ogóle trafić w bramkę. Najgroźniej było po uderzeniu Keona Daniela z dystansu (tuż nad poprzeczką) i Jakuba Vojtusa głową (obok słupka).

Pewnie gdyby goście mieli jeszcze szanse na walkę o awans, zagraliby znacznie odważniej w drugiej połowie. Wielkich emocji po przerwie jednak nie było. Brakowało groźnych strzałów w wykonaniu podopiecznych trenera Ryszarda Tarasiewicza. Gospodarze obudzili się kwadrans po wznowieniu gry - po szybkiej kontrze z prawej strony dobrze dośrodkował Adrian Frańczak, a w polu karnym głową uderzył Andreja Prokić. Trafił jednak w dobrze ustawionego Jałochę, a dobitce zapobiegł jeden z obrońców.

Sytuacja katowiczan skomplikowała się 20 minut przed końcem zawodów, gdy drugą żółtą kartkę zobaczył Oktawian Skrzecz. Warto nadmienić, że wcześniej "pachniało" czerwoną kartką dla Mateusza Grzybka - sędzia Tomasz Musiał oszczędził jednak zawodnika tyszan.

Grający w przewagę goście doprowadzili do wyrównania - po rzucie rożnym Tanżyna wyskoczył wyżej od obrońców i głową wpakował piłkę do siatki. Trzeba jednak przyznać, że nie popisał się Maciej Wierzbicki, który nie stał na linii. Kilka minut później tyszanie dobili gospodarzy. Jeszcze większy błąd popełnił bramkarz GieKSy, który źle zagrał do Midzierskiego. Ten nie zdążył przejąć piłki, z czego skorzystał Jakub Vojtus. Napastnik ruszył na bramkę i uderzeniem między nogami Wierzbickiego strzelił gola, który prawdopodobnie przekreślił szanse katowiczan na awans do Lotto Ekstraklasy.

GKS Katowice - GKS Tychy 1:2 (1:0)
1:0 - Midzierski, 8'
1:1 - Tanżyna, 81'
1:2 - Vojtus, 86'

Katowice: Wierzbicki - Frańczak, Kamiński, Midzierski, Mączyński (90' Słomka) - Poczobut, Kalinkowski (84' Foszmańczyk) - Skrzecz, Prokić, Błąd - Volas (72' Słaby). Trener: Jacek Paszulewicz.

Tychy: Jałocha - Grzybek (58' Bogusławski), Tanżyna, Biernat, Abramowicz - Daniel - Zapolnik, Grzeszczyk, Bernhardt, Kaczmarczyk (70' Piątek) - Vojtus. Trener: Ryszard Tarasiewicz.

Żółte kartki: Kamiński, Skrzecz - Kaczmarczyk, Grzybek.
Czerwona kartka Skrzecz (70' za dwie żółte).
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków).
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również