Sam poprosił o zmianę

24.11.2008
Remigiusz Jezierski po roku przerwy wybiegł w pierwszym składzie Ruch. Doświadczony napastnik po długich perypetiach z kontuzją wytrwał 76 minut z Legią Warszawa.
Ostatnie spotkanie Jezierskiego i powrót przypadły na Stadion Śląski. Ani wtedy z Cracovią Kraków, ani teraz z Legią gola nie strzelił. W piątek był jedynym nominalnym graczem "Niebieskich" w linii ataku. - Pozycja środkowego napastnika jest o tyle ciężka, że trzeba strasznie walczyć z obrońcami. Szczerze, wolałbym to pozostawić komuś potężniejszemu, choćby Martinowi Fabuszowi - nie krył Jezierski.

32-letni napastnik opuścił boisko na kwadrans przed końcowym gwizdkiem. - Sam poprosiłem o zmianę. Musieliśmy odrabiać straty. Trzeba było zagrać agresywnie, naciskać pressingiem obrońców. Uznałem, że świeży zawodnik bardziej pomoże drużynie - wytłumaczył "Jezier".
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również