"Prezes dzwonił w czwartek, dziś jestem w Chorzowie"

24.04.2017
Krzysztof Warzycha został przedstawiony jako nowy trener chorzowskiego Ruchu. Na specjalnei zwołanej konferencji poznaliśmy również jego współpracowników. Poza Ryszardem Kołodziejczykiem, który jako jedyny pozostał na swoim stanowisku, "Guciowi" będą pomagać Giorgios Papalamprou i Wojciech Grzyb.
Rafał Rusek/PressFocus
Warzycha nie ustalił jeszcze, jak długo będzie trwała jego praca w roli trenera. Jak tłumaczy prezes Paterman, było zbyt mało czasu, ale w grę wchodzi praca do końca sezonu z opcją przedłużenia kontraktu. - Póki co na tym się nie skupiałem. Wiem, że moje doświadczenie w pracy trenerskiej nie jest zbyt duże, ale nie boję się tej pracy i odpowiedzialności. Muszę podziękować radzie nadzorczej, zarządowi i prezesowi. Nie było czasu do zastanawiania się. Prezes zadzwonił w czwartek, dziś jestem w Chorzowie. I nie kryję, że bardzo cieszę się że znowu jestem na Cichej. Mnie też zaskoczyło, że Waldek w takim momencie podziękował za współpracę. Trzeba to uszanować, to jego indywidualna sprawa. Chcę się z nim spotkać, podobnie jak z całym sztabem. Oglądałem wszystkie mecze Ruchu nawet będąc poza Polską. Wierzę, że Ruch się utrzyma, gdybym nie wierzył, nie przyjeżdżałbym tutaj. Wierzę, że drużyna jest lepsza od wielu zespołów z tej ósemki, ale zweryfikuje nas wynik na murawie. Czeka nas trudne zadanie, ale zadanie do wykonania - deklaruje nowy trener "niebieskich".

Wszystko się zmienia, tylko Rysiu zawsze w Chorzowie
 
Razem z Warzychą przedstawili się również jego współpracownicy. Na konferencji zabrakło jedynie Ryszarda Kołodziejczyka, który jako jedyny z poprzedniego sztabu zadeklarował chęć pozostania w klubie. Pojawili się za to Giorgios Papalamprou, który będzie odpowiadał za przygotowanie fizyczne i Wojciech Grzyb, asystent Warzychy. - Do Giorgiosa mam ślepe zaufanie. On pracował w Panathinaikosie jeszcze gdy byłem zawodnikiem. To człowiek, który ma w sobie coś takiego, że dzięki niemu od pierwszego spotkania wszyscy lubią i jego i nowego trenera - przedstawia swojego współpracownika trener Warzycha. - Ja go znam godzinę i faktycznie tak zaraża optymizmem, że nie dziwię się słowom trenera Warzychy. Palą mu się ręce do roboty, on już by chętnie poszedł na trening - potwierdza Wojciech Grzyb, asystent "Gucia". - Od razu po przylocie chciał poznać okolicę, sprawdzić jak mieszkają tu ludzie. Nie interesował go hotel. Dziś z kolei chciał by zabrać go do kościoła, zapalić świeczkę i pomodlić się za powodzenie w nowej pracy. To budujące, bo otaczamy się ludźmi, dla których nie pieniądze są najważniejsze. Krótko go znam, ale to wielki człowiek - ocenia Paterman.

Na Cichą wraca również Wojciech Grzyb. - Jego nie trzeba przedstawiać. Niezmiernie waleczny, wielki talent, zrobił dla tego klubu bardzo wiele. Pierwszy wykonał do mnie telefon, powiedział, że jeśli jest potrzebny to jest gotów do pomocy. Cieszymy się z jego obecności, bo jeżeli nie ma się za dużo pieniędzy to trzeba opierać się na tym, co jest nieraz cenniejsze. Pewne ponadczasowe wartości. To niebieska rodzina, na niej chcę opierać ten klub. Jest nas jeszcze tylu, że damy rade dźwignąć Ruch pod względem sportowym i finansowym - obiecuje prezes Paterman.

Pokazać charakter, ciągnąć wózek w jedną stronę

- Nie chcemy teraz robić jakiejś rewolucji. Nie ma na to czasu. Mamy 7 meczów a gramy w systemie środa-sobota. Wprowadzimy małe zmiany, ale to nie będzie nic nadzwyczajnego. Nie miałem jeszcze spotkania z zawodnikami. O 16:00 spotykamy się po raz pierwszy. Trzeba będzie sprawę postawić po męsku - albo ciągniemy ten wózek w jedną stronę, ale albo nie. Wiadomo, jaka sytuacja panuje wokół klubu, ale my musimy przekonać zawodników by to odłożyć. Ja nie wierzę, że ktoś może myśleć na boisku o zaległościach. To niemożliwe. Trzeba będzie pokazać charakter, zostawić serducho na boisku, ten kto to zrobi ten się utrzyma. Piękna gra zejdzie na drugi plan. I jeśli będziemy widzieli - bez względu na wynik - że ta walka była, nikt nie będzie miał pretensji - kreśli swoja wizję prowadzenia zespołu Warzycha.
 
Podobnego zdania jest prezes Paterman. - Krzysztof Warzycha i ten sztab to ogromna szansa dla klubu, ale i piłkarzy. "Gucio" ma ogromne koneksje. Jeśli zawodnicy pokażą, że potrafią zostawić na boisku serce to w ciągu kilku miesięcy pewnie dostaną ciekawe propozycje. Tylko najpierw zweryfikuje ich boisko. Wierzę w talent i uczciwość tych piłkarzy - tłumaczy Paterman.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również