Pomogli Legii wyjść z dołka. "Potrzeba napastnika"

29.08.2016
Krytyczni wobec swojej gry w meczu z Legią byli piłkarze Ruchu. Chorzowianie nawiązywali walkę z mistrzami Polski właściwie tylko do utraty pierwszego gola. Później nie mieli pomysłu na to, jak odwrócić losy meczu.
Łukasz Laskowski/PressFocus
- To był dla nas bardzo ważny mecz, z powodu upału tempo nie było wysokie, ale mieliśmy 3-4 szanse na zdobycie gola, a Ruch nie stworzył sobie żadnej. Najważniejsze, że dopisujemy sobie trzy punkty w tabeli - mówił po meczu trener zwycięzców, Besnik Hasi. - Mam nadzieję, że zaczęliśmy marsz w górę tabeli. Wszyscy się spodziewali, że po awansie do Ligi Mistrzów zajdzie w nas jakaś zmiana i mam nadzieję, że faktycznie od dziś taka nastąpi - dodawał Igor Lewczuk, defensor Legii i były zawodnik "niebieskich".

- To my daliśmy pożywkę rywalowi, bo do straty pierwszego gola nie wyglądało to najgorzej, ale po moim błędzie Legia wyszła na prowadzenie. Nikolić to klasowy napastnik, który raczej wykorzystuje swoje sytuacje - bił się w pierś Patryk Lipski. Jego słowa potwierdzał "maczający palce" przy drugim golu dla "wojskowych" Paweł Oleksy. - Taka drużyna jak Legia bezlitośnie wykorzystuje błędy rywali - zauważa boczny obrońca "niebieskich", który w niedzielę dostał czwartą żółtą kartkę w sezonie i nie zagra w kolejnym spotkaniu.

- Graliśmy niezły mecz do utraty bramki. Próbowaliśmy konstruować akcje, byliśmy solidni w defensywie, agresywni. Bramka dla Legii nas rozbiła, w dodatku mieliśmy w niej spory udział. Druga połowa była jaka była, a gol jakiego straciliśmy sprawił, że było po meczu. Mieliśmy dziś jednego napastnika i to takiego, który dopiero terminuje, powinien uczyć się Ekstraklasy. To nie była dobra sytuacja - by nawiązać walkę z Legią w formacjach ofensywnych trzeba być mocniejszym - skwitował spotkanie trener Ruchu, Waldemar Fornalik.
autor: ŁM

Przeczytaj również