Pół roku bez gola!
04.11.2008
Poza swoim stadionem chorzowianie ostatnią bramkę strzelili 7 maja (1-1 z ŁKS Łódź). Trudno było się spodziewać, że odniosą pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie na obcym terenie akurat w Krakowie z Wisłą. Niemniej zastanawia fakt, że godzinę czasu gry oddali niemal bez walki. - Wyszliśmy przestraszeni. Czterech-pięciu zawodników zaczęło się budzić z letargu wraz z mijającymi minutami - przyznaje obrońca Rafał Grodzicki. W tym momencie Wisła już prowadziła za sprawą Pawła Brożka, który miał zdecydowanie zbyt wiele miejsca przed linią pola karnego. Na niego najbardziej uczulał trener Bogusław Pietrzak.
Pojawiły się porównania, że gol Brożka w niedzielnym meczu był podobny do tego jego autorstwa w starciu z Czechami. - Paweł jest w wysokiej formie, więc takie sytuacje wykorzystuje bez problemów. Gol z reprezentacji był jednak ładniejszy - uważa Grodzicki, który przyznał, że celem nadrzędnym było nie stracić w Krakowie gola. Kiedy ten plan runął, jak domek z kart, trzeba było ruszyć do ataku. 75 minut zajęło zmobilizowanie się Ruchowi. Dopiero wtedy zaczęły się rodzić ciekawe akcje. Doskonałą, aby przełamać strzelecką niemoc w meczach wyjazdowych, zaprzepaścił Marcin Nowacki.
- Miałem taką „lagę”, której nie przystoi zmarnować. Próbowałem strzelać z dużego palca - bił się w pierś „Mały”. Kolejną stuprocentową okazję zmarnował Marcin Zając. - Liczyłem, że poślę piłkę między nogami Mariusza Pawełka. Bramkarz Wisły wcześnie się jednak rzucił i trafiłem prosto w niego - tłumaczył Zając. Co piłkarze Ruchu czują patrząc na wyjazdową statystykę? - Jest problem. U siebie idzie nam dobrze, lecz poza Chorzowem... Niestety, nie wiem gdzie tkwi przyczyna takiego stanu rzeczy - westchnął Zając.
Górnik ostatniego ligowego gola strzelił 10 maja w Łodzi w meczu z Widzewem.
Pojawiły się porównania, że gol Brożka w niedzielnym meczu był podobny do tego jego autorstwa w starciu z Czechami. - Paweł jest w wysokiej formie, więc takie sytuacje wykorzystuje bez problemów. Gol z reprezentacji był jednak ładniejszy - uważa Grodzicki, który przyznał, że celem nadrzędnym było nie stracić w Krakowie gola. Kiedy ten plan runął, jak domek z kart, trzeba było ruszyć do ataku. 75 minut zajęło zmobilizowanie się Ruchowi. Dopiero wtedy zaczęły się rodzić ciekawe akcje. Doskonałą, aby przełamać strzelecką niemoc w meczach wyjazdowych, zaprzepaścił Marcin Nowacki.
- Miałem taką „lagę”, której nie przystoi zmarnować. Próbowałem strzelać z dużego palca - bił się w pierś „Mały”. Kolejną stuprocentową okazję zmarnował Marcin Zając. - Liczyłem, że poślę piłkę między nogami Mariusza Pawełka. Bramkarz Wisły wcześnie się jednak rzucił i trafiłem prosto w niego - tłumaczył Zając. Co piłkarze Ruchu czują patrząc na wyjazdową statystykę? - Jest problem. U siebie idzie nam dobrze, lecz poza Chorzowem... Niestety, nie wiem gdzie tkwi przyczyna takiego stanu rzeczy - westchnął Zając.
Górnik ostatniego ligowego gola strzelił 10 maja w Łodzi w meczu z Widzewem.
Polecane
Ekstraklasa
