Podbeskidzie - GKS Katowice 0:2. Całkowita dominacja GieKSy

02.09.2016
Podbeskidzie Bielsko-Biała powinno złożyć wniosek o przeniesienie meczów, w których ma być gospodarzem, na obiekt rywala. "Górale" nie wygrali ósmego spotkania na "własnych śmieciach" z rzędu! Zwycięstwo gości mogło być jeszcze wyższe.
Norbert Barczyk/Press Focus
Wydarzenie
GieKSa była wyraźnie lepsza przed przerwą, ale mimo wielu prób - piłka nie wpadła do bramki. Kibice gospodarzy mieli prawo mieć nadzieję, że ich ulubieńcy ruszą do ataku od pierwszej minuty drugiej połowy, tymczasem... goście z Katowic strzelili gola kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry. Z autu piłkę wrzucił Dawid Abramowicz, w polu karnym zgrał ją jeszcze Mateusz Kamiński, a z niewielkiej odległości uderzył Oliver Praznovsky. Podopiecznym trenera Jerzego Brzęczka od tego momentu grało się jeszcze lepiej i pewniej.

Bohater
Mimo że zmarnował dwie wyborne sytuacje, to nie można nie docenić Tomasza Foszmańczyka, który naharował się w środku pola za dwóch. To między innymi dzięki niemu GieKSa zdominowała środek pola. Do tego - to on podwyższył prowadzenie gości - "Fosa" w polu karnym próbował podać do Grzegorza Goncerza. Odbita przez obrońcę piłka wróciła do pomocnika GKS-u, który drugi raz nie próbował zagrywać, tylko uderzył spokojnie i technicznie na bramkę - skutecznie. Na 10 minut przed końcem nabawił się urazu- musiał zmienić go Mikołaj Lebedyński.

Rozczarowanie
Licząc mecz Pucharu Polski, Podbeskidzie nie wygrało u siebie ośmiu kolejnych spotkań. Bielszczanie kompletnie nie potrafią wykorzystać atutu własnego boiska, nawet przy rekordowej frekwencji. Dzisiaj już do przerwy "Górale" mogli dostać kilka bramek. Katowiczanie byli lepsi i wygrali zasłużenie - wręcz można powiedzieć - "tylko" 2:0. Mimo dwóch wpuszczonych goli, najlepszy wśród bielszczan był bramkarz Mateusz Lis.

Co ciekawego?
- GieKSa chyba nieco zaskoczyła gospodarzy w pierwszym kwadransie wysokim pressingiem. Bielszczanie mieli problem z agresywną grą gości, którzy stworzyli sobie kilka groźnych sytuacji - Grzegorz Goncerz po ładnej akcji Dawida Abramowicza ograł Jozefa Piacka, ale z ostrego kąta uderzył obok bramki. Chybił także sam Abramowicz - głową, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Łukasza Zejdlera.

- Najlepsze - a w zasadzie jedyne - okazje dla gospodarzy w pierwszej połowie miał Damian Chmiel. W pierwszej - po bardzo ładnej akcji Roberta Demjana i Łukasza Sierpiny - uderzył nieznacznie obok słupka. Później strzelił w bramkę, ale trafił w Nowaka.

- Gospodarze grali bardzo niedokładnie pod własną bramką - i mało brakowało, by to się zemściło. Po złym podaniu obrońcy do bramkarza i jeszcze gorszym wybiciu goalkeepra Podbeskidzia, piłka spadła pod nogi Goncerza. Ten zagrał do kompletnie niepilnowanego Tomasza Foszmańczyka, który zmarnował idealną okazję do zdobycia gola.

- Kolejna okazja dla GieKSy z pierwszej połowy - po nieco przypadkowej akcji piłkę kilkanaście metrów od bramki przejął Paweł Mandrysz, który próbował przelobować bramkarza. Nieskutecznie.

- W drugiej połowie obito obramowanie bramki - najpierw Lis sparował na poprzeczkę uderzenie Mandrysza, a później kapitalnego gola mógł zdobyć Demjan - przyjął piłkę klatką piersiową i uderzył z półobrotu. Trafił tylko w słupek.

- Po raz kolejny bramkarz Podbeskidzia uratował swój zespół pod koniec spotkania - wygrał pojedynek sam na sam z Mandryszem.

- W doliczonym czasie gry Lis wpadł w Praznovsky'ego, a sędzia... pokazał obrońcy GKS-u drugą żółtą kartkę, po której musiał opuścić plac gry.

- W porównaniu do poprzedniej kolejki, w obu drużynach... zmienili się bramkarze. Do bramki gości wrócił Sebastian Nowak, który już odpokutował karę za czerwoną kartkę, z kolei w bramce gospodarzy pojawił się Mateusz Lis. Dlaczego nie Rafał Leszczyński? Bo potrzebny był młodzieżowiec.

- Trenerzy nie zdecydowali się od pierwszej minuty wpuścić zawodników, których pozyskali w ostatnim dniu transferowym. Trener Dariusz Dźwigała wpuścił Szymona Lewickiego tuż po golu na 1:0. Trener gości z kolei wpuścił na boisko Mikołaja Lebedyńskiego 10 minut przed końcem - mimo że miał mało czasu, to pokazał się z dobrej strony.

- Podbeskidzie pobiło frekwencyjny rekord. Do tej pory przy Rychlińskiego najwięcej kibiców pojawiło się w poprzednim sezonie, gdy "Górale" grali z Wisłą Kraków. Wtedy na stadion pofatygowało się 6647 widzów. Dzisiaj było ich 6685.

- Z bardzo dobrej strony pokazali się kibice GKS-u, których do Bielska-Białej przyjechało kilkuset. GieKSa wygrała i na boisku, i na trybunach.

- Wygrał nawet... GieKSik - z maskotką Podbeskidzia w konkursie rzutów karnych w przerwie spotkania.

- Podbekidzie przegrało trzeci mecz z rzędu.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Katowice 0:2 (0:0)
0:1 - Praznovsky, 46'
0:2 - Foszmańczyk, 71'

Podbeskidzie: Lis - Jakubik, Piacek, Baran, Magiera - Sierpina, Chmiel, Kołodziej (50. Lewicki), Janota (50. Feruga), Podgórski  (79. Sokołowski) - Demjan. Trener: Dariusz Dźwigała.

GKS: Nowak - Czerwiński, Kamiński, Praznovsky, Abramowicz - Zejdler, Kalinkowski (77. Pielorz) - Mandrysz, Foszmańczyk (80. Lebedyński), Prokić (87. Garbacik) - Goncerz. Trener: Jerzy Brzęczek.

Żółte kartki: Sierpina, Podgórski, Feruga - Praznovsky, Prokić, Czerwiński.
Czerwona kartka Praznovsky (90' za dwie żółte).
Sędziował Sebastian Krasny (Kraków).

Widzów: 6685.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również