Podbeskidzie: Duże zmiany, w sparingach bez zachwytu

27.07.2016
W sobotę Podbeskidzie Bielsko-Biała rozpocznie sezon ligowy. Zgodnie z zapowiedziami prezesa Tomasza Mikołajko oraz trenera Dariusza Dźwigały drużyna ma walczyć o powrót do Ekstraklasy. W trakcie okresu przygotowawczego mocno przewietrzono szatnię. Niektórzy zawodnicy po spadku chcieli odejść, z usług kilku zrezygnowano. Przemeblowany zespół rozegrał osiem sparingów, wygrał dwa z nich, pięć przegrał.
Rafał Rusek/Press Focus
Zmiany kadrowe

Doszło w trakcie przerwy w rozgrywkach do rewolucji kadrowej w szeregach Podbeskidzia Bielsko-Biała. Zespół opuściło dziewięciu zawodników stanowiących za kadencji Roberta Podolińskiego ważne ogniwa. Z drużyną rozstali się także piłkarze grający w poprzednim sezonie rzadziej.

Lista ubytków, ubytków znaczących, jest długa. Z klubem pożegnali się: Adam Mójta (Wisła Kraków) – ma za sobą najlepszy sezon w karierze, Mateusz Szczepaniak (Cracovia) – najlepszy strzelec zespołu, Kohei Kato (Beroje Stara Zagora) – odgrywał ważną rolę w drugiej linii, Paweł Baranowski – po zimowym transferze wskoczył do pierwszego składu, Jakub Kowalski (GKS Tychy) – skrzydłowy należał do podstawowych zawodników, Mateusz Możdżeń (Korona Kielce) – podobnie jak „Kowal” zazwyczaj w pierwszej jedenastce, Anton Sloboda (FC Spartak Trnava) – długo zmagał się z urazami, w końcówce sezonu trener na niego stawiał, Oleg Veretilo – podobnie jak Baranowski po transferze należał do podstawowych graczy, Samuel Stefanik (Termalica Bruk-Bet Nieciecza) – trafił do klubu po urazie, pokazał nietuzinkowe umiejętności.

Zatem z zawodników, którzy z Podbeskidziem się rozstali – poza wymienionymi wyżej klubu opuścili także: Frank Adu Kwame (Wigry Suwałki), Adam Pazio (Ruch Chorzów),  Kristian Kolcak, Wojciech Kaczmarek, Krystian Nowak oraz wypożyczony do drużyny z Legionowa Sebastian Madejski – można by ułożyć solidną jedenastkę: Kaczmarek – Mójta, Baranowski, Veretilo, Pazio, Kato, Sloboda, Kowalski, Możdżeń, Stefanik, Szczepaniak.

„Negatywnych” transferów było sporo, działacze przy współpracy z trenerem Dariuszem Dźwigałą powstałe luki musieli zatem uzupełnić. O miejsce między słupkami z Emilijusem Zubasem rywalizować będą Rafał Leszczyński (wypożyczenie z Piasta Gliwice) i Mateusz Lis (wypożyczenie z Lecha Poznań). Formację defensywą zasili: Martin Baran (Wigry Suwałki), Damian Jakubik (Górnik Łęczna), Robert Menzel (Rozwój Katowice/może grać także w pomocy), Ariel Wawszczyk (Błękitni Stargard Szczeciński/może grać także w pomocy) i Mariusz Magiera (Górnik Zabrze). O miejsce w drugiej linii od kilku tygodni walczą: Tomasz Podgórski (Ruch Chorzów) oraz Łukasz Sierpina (Korona Kielce), natomiast Daniel Feruga (Chojniczanka Chojnice) może grać zarówno w pomocy, jak i ataku. Do kadry pierwszego zespołu dokooptowano także młodych wychowanków: Łukasza Zakrzewskiego, Daniela Mikołajewskiego oraz Konrada Gutowskiego. Ponadto z wypożyczenia do Pogoni Siedlce wrócił Kamil Jonkisz.

Okienko transferowe wciąż pozostaje otwarte. W klubie nadal myślą o wzmocnieniach. Prezes Tomasz Mikołajko wspomniał w rozmowie z portalem SportoweBeskidy.pl o dwóch potencjalnych transferach. Testowani przez trenera Dźwigałę Arkadiusz Jaworski i Australijczyk Ilir Pali zostaną zawodnikami Podbeskidzia?

Po spadku wszyscy – trener, prezes, kibice, zawodnicy, którzy w zespole zostali – musieli liczyć się ze zmianami kadrowymi. Bilans zysków i strat ocenić będzie można obserwując zespół podczas rywalizacji o punkty. Drużyna doznała poważnych osłabień, pozyskała czterech zawodników grających w minionym sezonie na szczeblu ekstraklasowym. Pierwsza weryfikacja już niebawem. W sobotę Podbeskidzie zainauguruje ligowe zmagania w Grudziądzu. Uda się tam w roli faworyta... ?

Sparingi

Wyniki osiągane przez bielskie Podbeskidzie podczas kończących się przygotowań nie napawają optymizmem. Oczywiście rezultaty sparingów w zgodnej opinii środowiska piłkarskiego nie stanowią kwestii kluczowej, zawsze jednak gra się o zwycięstwo. „Górale” z ośmiu sprawdzianów wygrali tylko dwa.

Podopieczni Dariusza Dźwigały w dobrych nastrojach kończyli pojedynek z GKS-em Katowice. Test-mecz numer cztery „Górale” wygrali 2:0 po dwóch golach Roberta Demjana. Wcześniej zanotowali trzy porażki. Na inaugurację w mocno eksperymentalnym zestawieniu przegrali 0:3 z II-ligowym Rakowem Częstochowa, następnie 1:2 z Górnikiem Łęczna (gol Sebastiana Bartlewskiego), a w kolejnym sparingu musieli uznać wyższość Odry Opole. Beniaminek II-ligi wygrał w Dankowicach 2:0.

Wygrana potyczka z GieKSą nie stanowiła momentu przełomowego. Podbeskidzie z czterech kolejnych spotkań z koalicją słowacko-czeską tylko jedno rozstrzygnęło na swoją korzyść. W Dankowicach pokonało 2:1 MFK Frydek-Mistek. Dariusz Kołodziej zdobył w tym meczu bramkę z rzutu karnego, do siatki trafił także Demjan. Postawa drużyny w pozostałych spotkaniach – 0:3 z MSK Żyliną, 1:1 z Fotbal Trinec (gol Ilira Paliego) i 1:3 z Sigmą Ołomuniec (gol Damjana) – spędzała zapewne trenerowi sen z powiek.
 
Wspomniany mecz w Ołomuńcu był ostatnim sprawdzianem formy „Górali”, którzy za naszą południową granicą przegrywali po kwadransie 0:3. – Daliśmy grać większej liczbie zawodników i to nie był zespół, który będzie przymierzany do pierwszej jedenastki na spotkanie w Grudziądzu – powiedział po porażce w rozmowie z oficjalną stroną klubową trener Dźwigała. – Zespół z Ołomuńca niczym nas nie zaskoczył. To była kwestia tego, że na stadion dojechaliśmy niestety za późno i wszystkie przygotowania do meczu rozpoczęliśmy z opóźnieniem. Padła też piękna bramka, przed którą pewnie żaden zespół by się nie uchronił. Na dwie pozostałe bramki, moim zdaniem wpływ miał aspekt fizyczny– byliśmy nie do końca rozgrzani, dlatego też pierwsze 20-30 minut tak wyglądało. Druga połowa już pokazała, że to my byliśmy bliżsi wyrównania. Mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje z trzeciego metra, niestety nie potrafiliśmy piłki wbić do bramki – dodał tłumacząc przyczyny porażki.

Podsumowując, Podbeskidzie przegrało pięć sparingów, jeden zremisowało, dwa wygrało notując bilans bramkowy 7:15. – Na pewno nie jestem zadowolony z wyników – trzeba się nauczyć wygrywać. Zespół Sigmy, czy Żyliny to ekipy, które wyglądały bardzo dobrze. W naszej grze jest bardzo dużo elementów co najmniej poprawnych i jestem przekonany w stu procentach, że ten zespół będzie wygrywał, bo pokazaliśmy chociażby na tle tego ostatniego przeciwnika w drugiej połowie, że nasza gra w wielu elementach wygląda ciekawie – ocenił szkoleniowiec „Górali”.
autor: KB

Przeczytaj również