Margines błędu wyczerpany. GieKSa wróci na zwycięską ścieżkę?

09.05.2018
W trzech ostatnich spotkaniach piłkarze GKS-u Katowice potwierdzili nieprzewidywalność 1. Ligi i zanotowali wpadki z niżej notowanymi przeciwnikami. Chcąc wrócić na miejsce premiowane awansem i odskoczyć grupie pościgowej, GieKSa musi dzisiaj wygrać pierwszy mecz na własnym stadionie od 31 marca. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż na Bukową przyjeżdża Podbeskidzie Bielsko-Biała – jedyna niepokonana drużyna w rundzie wiosennej. 
Norbert Barczyk/Pressfocus
Często w piłkarskim światku mówi się, że awans wywalcza się przede wszystkim meczami z drużynami z dolnej połowy tabeli. Przełamać ich skomasowaną linię defensywną jest bowiem znacznie trudniej niż pokonać ekipę, decydującą się na otwartą wymianę ciosów. Coś o tym wiedzieć mogą podopieczni Jacka Paszulewicza, którzy w ostatnich trzech kolejkach roztrwonili to, co wypracowali na początku wiosny. Katowiczanie w starciach z dwunastą Puszczą, trzynastą Bytovią i siedemnastym Stomilem zdobyli tylko jeden punkt, nie strzelając nawet gola. Szczególny niedosyt GKS mógł odczuwać po sobotnim spotkaniu w Olsztynie, które absolutnie nie musiało się zakończyć jego porażką. W pierwszej połowie gospodarze zostali bowiem zdominowani przez przyjezdnych, tworzących sobie wówczas mnóstwo sytuacji bramkowych. Za wrażenia artystyczne i piękną grę nie przyznaje się jednak punktów, których katowiczanie tracą coraz więcej do liderującej w stawce Miedzi. W dodatku przez ostatnie wyniki zmalała również przewaga GieKSy nad sporą grupą pościgową. Na ten moment dziewiąty w stawce Raków Częstochowa traci już do GKS-u zaledwie 4 „oczka”, a tyle samo będzie tracić do niego Podbeskidzie, jeżeli odniesie zwycięstwo w bezpośrednim pojedynku. 
 
"Górale" wcale nie stoją na straconej pozycji w starciu z wyżej notowaną ekipą, bowiem cały czas pozostają jedyną niepokonaną ekipą w 2018 roku. Passa ta może budzić wrażenie, choć styl gry bieszczan momentami był bardzo toporny, a z 10 rozegranych meczów zremisowali ich aż 7. Forma podopiecznych Adama Noconia powoli rośnie jednak do góry, co pokazały ostatnie pojedynki z Puszczą i Rakowem. Co prawda w minioną sobotę Podbeskidzie ponownie podzieliło się punktami, ale jeżeli wszystkie mecze w Bielsku-Białej będą stać na takim poziomie, to kibice mogliby poczuć się usatysfakcjonowani grą swoich ulubieńców. Mecz z Rakowem był naprawdę kawałem solidnego, pierwszoligowego grania.
 
Na korzyść Podbeskidzia działa również fakt, że na stadionie przy Bukowej nie przegrali jeszcze ani jednego meczu ligowego. GieKSie w roli gospodarza udało się wygrać jedynie mecz 1/16 Pucharu Polski w 2013 roku, a także pierwszoligowy pojedynek w sezonie 2008/2009. Drugi z wymienionych meczów odbył się jednak nie w Katowicach, a na stadionie w Jaworznie. 
 
W składzie Podbeskidzia nie należy spodziewać się wielu roszad, czego nie można z pewnością powiedzieć o zespole gospodarzy. Trener Jacek Paszulewicz już nie raz na wiosnę zaskoczył niektórymi decyzjami personalnymi jak np. odsunięciem od składu Adriana Frańczaka, przywróceniem Dawida Plizgi z niebytu czy daniem 45-minutowej szansy gry rekonwalescentowi Arminowi Cerimagiciowi. Czy i tym razem opiekun GieKSy wyciągnie "królika z kapelusza" i niespodziewanie umieści go w składzie? Przekonamy się już o 20:30 w meczu, który będzie emitowany przez stacje Polsat Sport. 
 
GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 
środa, godzina 20:30
 
Przewidywane składy:
 
GKS: Wierzbicki - Słaby, Kamiński, Klemenz, Mączyński - Błąd, Foszmańczyk, Poczobut, Prokić, Słomka - Kędziora
Podbeskidzie: Leszczyński – Modelski, Malec, Bougaidis, Oleksy – Kozak, Hanzel, Rakowski, Sierpina – Tomczyk, Sabala 
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również