Łomot, czy sensacja? 5 powodów dla których Ruch ma szanse w Warszawie

19.02.2017
Nie ma co się oszukiwać - wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że "niebiescy" jadą do Warszawy po tytułowy łomot. Ostatni w lidze, zdołowany inauguracyjną porażką zespół będzie się jednak starał o to, by przy Łazienkowskiej utrzeć nosa wszystkim, którzy na Ruchu postawili już krzyżyk.
Łukasz Laskowski/PressFocus
Dlaczego łomot?
 
Koszmarna inauguracja rozgrywek bardzo szybko odebrała wiarę przynajmniej części kibiców w skuteczną grę o utrzymanie w elicie. Ruch w starciu z Cracovią sprawiał wrażenie bezradnego, byle jakiego, mimo że ubiegłotygodniowy rywal "niebieskich" też przy Cichej nie zaimponował. 
 
Po porażce z "Pasami" podopieczni trenera Waldemara Fornalika tracą do "bezpiecznego" Piasta Gliwice 6 punktów. Sankcje nałożone przez PZPN sprawiają, że "Niebiescy" tkwią na ostatniej pozycji w tabeli, a ich młody zespół nie zostanie już tej zimy wzmocniony. Tymczasem bogaci warszawianie po zaskakująco udanej przygodzie w Lidze Mistrzów wciąż rywalizują na europejskich boiskach, a ewentualna wygrana z Ruchem pozwoli im zminimalizować stratę do lidera tabeli Ekstraklasy do zaledwie punktu. Nie ma nawet sensu wyliczać różnic sprawiających, że z obiektywnego punktu widzenia Legię i Ruch dzieli dziś sportowa i organizacyjna przepaść. 
 
A może sensacja?
 
Zaznaczmy na samym początku. Sensacją będzie urwanie choćby punktu przy Łazienkowskiej. Dlaczego, mimo wszystko, jest to przynajmniej w teorii realne?
 
- Bo Legia wcale nie jest królową własnego podwórka. W tym sezonie wygrała w Warszawie ledwie 4 z 10 meczów. Mniej wygranych w roli gospodarzy zanotowały tylko Śląsk Wrocław, Górnik Łęczna i oczywiście Ruch.
 
- Bo z Łazienkowskie punkty wywiozły już m.in. Piast, Wisła Płock, Arka Gdynia i Śląsk Wrocław, czyli zespoły z dolnych rejonów tabeli, które zdecydowanie bardziej martwią się o to czy w lidze zostaną, niż o to czy ewentualnie zamieszają w czołówce.
 
- Bo warszawski zaciąg Ruchu ma przy Łazienkowskiej coś do udowodnienia. Jarosław Niezgoda "odkryciem" został w Chorzowie, bo w Legii nie dano mu szans w rywalizacji o miejsce w składzie. Kamil Mazek i Łukasz Moneta też walczą o powołania do kadry na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, a w Warszawie pożegnano się z nimi bez najmniejszego żalu. W końcu Jakub Arak robił wszystko, by dzięki wypożyczeniom zwrócić na siebie uwagę kolejnych szkoleniowców, ale ci z Legii zawsze uznawali, że czegoś mu jeszcze brakuje.
 
- Bo Ruch jedzie do Warszawy bez żadnej presji. Tak, tak - po meczu z Cracovią można odnieść wrażenie, że jeszcze przed pierwszym gwizdkiem punkty w tabeli dopisano już Mistrzom Polski. Ruch może, ale nie musi - bodaj ostatni raz w tym sezonie. Bo potem sytuacja w tabeli skomplikuje się już tak bardzo, że będzie musiał w każdym starciu.
 
- Bo Legia w czwartek grała z Ajaxem, a bój to był wyczerpujący. Choć akurat ten argument Legia Jacka Magiery zdążyła niemal zupełnie wytrącić rywalom z dłoni. Odkąd "Wojskowych" przejął były trener Zagłębia Sosnowiec po każdym starciu na europejskich arenach warszawianie gładko wygrywali w rodzimej lidze.

Oczywiście słabe to argumenty i nikt o zdrowych zmysłach nie postawiłby dużych pieniędzy na to, że zostaną przez "niebieskich" przekute w punktową zdobycz. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, a drobny sukces przy Łazienkowskiej może stać się punktem zwrotnym w całej, tegorocznej batalii o utrzymanie Chorzowa w piłkarskiej elicie.

Przewidywane składy:
 
Legia: Malarz - Broź, Jędrzejczyk, Pazdan, Hlousek - Radović, Kopczyński,  Odjidja-Ofoe, Jodłowiec, Guilherme - Necid. Trener: Jacek Magiera.

Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Kowalczyk, Helik, Oleksy - Mazek, Gamakow, Surma, Lipski, Moneta - Niezgoda. Trener: Waldemar Fornalik.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również