Walczyli, ale nie sprawili niespodzianki. Pucharowa przygoda Piasta zakończona

24.09.2020

Na trzeciej rundzie eliminacyjnej piłkarze Piasta Gliwice zakończyli swoją tegoroczną przygodę w Lidze Europy. Zawodnicy trenera Fornalika ulegli na wyjeździe duńskiej Kopenhadze 0:3, choć gdyby przyjezdni zachowali więcej zimnej krwi pod bramką Karla-Johana Johnssona, być może mieliby większe szanse na utarcie nosa faworyzowanemu rywalowi. Ciekawostką jest fakt, że gola i asystę dla zwycięskiego zespołu zanotował były napastnik Piasta, Kamil Wilczek.

Rafał Rusek/PressFocus

- Postaramy się sprawić niespodziankę - zgodnie przyznawali przed meczem w Kopenhadze piłkarze Piasta Gliwice, którzy zamierzali pójść drogą poznańskiego Lecha i zapewnić sobie awans do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Zadanie postawione przed podopiecznymi Tomasza Fornalika śmiało można było jednak określić za niezwykle trudne. Ciężko było uważać inaczej, skoro gliwiczanie udali się na stadion najbardziej utytułowanej drużyny w Danii, mającej na swoim koncie trzynaście tytułów mistrzowskich oraz czterokrotny udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów. 

Mimo to dołujący w Ekstraklasie Piast zamierzał przystąpić do rywalizacji z utytułowanym rywalem bez kompleksów, ale jego szanse na sprawienie sporej niespodzianki mocno zmalały po upływie pierwszego kwadransa gry. Jak można było się spodziewać, zawodnicy trenera Solbakkena od pierwszego gwizdka przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, imponowali większą kulturą gry i wykorzystywali dość zachowawczą postawę „niebiesko-czerwonych”.

Posiadana dominacja została potwierdzona przez gospodarzy w 14. minucie, gdy Pep Biel przyjął w polu karnym zagraną piłkę z okolicy 20 metra, uciekł spod opieki spóźnionemu Jakubowi Holubkowi i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Co prawda futbolówka po tym strzale leciała w światło bramki, ale jej tor lotu postanowił jeszcze zmienić polski napastnik Kamil Wilczek. Król strzelców Ekstraklasy w barwach… Piasta Gliwice umieścił piłkę w pustej bramce czubkiem buta i tym samym zdobył już swojego czwartego gola po powrocie do Danii i transferze do FC Kopenhagi. 

W kolejnych minutach ćwierćfinalista poprzedniej edycji Ligi Europy długo nie szedł za ciosem, a ponadto coraz częściej zaczął popełniać błędy w prostych sytuacjach. Dowodem na to była chociażby akcja z 24. minuty, gdy bramkarz Karl-Johan Johnsson chciał wybić piłkę z piątego metra, ale wobec niezachowanej koncentracji trafił on prosto w nogi Piotra Parzyszka. Kiks Szweda nie przyniósł jednak opłakanych konsekwencji, bo futbolówka odbiła się od słupka i ostatecznie opuściła plac gry. Sytuacja ta dodała gościom sporej ilości animuszu, a przy okazji pokazała im, że naprawdę mogą oni powalczyć z Duńczykami jak równy z równym. 

Na stadionie Parken przyjezdni mieli swoje dobre momenty, ale w kluczowych momentach brakowało im  wykończenia oraz odpowiedniej ofensywnej jakości. Pomijając zaskakujący prezent od golkipera Kopenhagi, dobrą okazję na doprowadzenie do wyrównania miał między innymi Patryk Lipski, ale pomocnik nie wykorzystał dokładnego podania na wolne pole i przegrał pojedynek sam na sam. Swoje w ataku chcieli również dołożyć gospodarze, a bliski podwojenia prowadzenia był utalentowany skrzydłowy Viktor Fischer. Zawodnik z przeszłością w Ajaxie Amsterdam oraz angielskim Middlesbrough rozklepał defensywę Piasta z jednym ze swoich partnerów, lecz jego strzał z ostrego kąta umiejętnie sparował Frantisek Plach.

Po pierwszej połowie sytuacja śląskiej drużyny była dość trudna, ale wsród kibiców nikt nie tracił wiary, że po przerwie mecz będzie wyrównany i być może Piast będzie w stanie złapać kontakt. Nadzieje gliwiczan były jednak płonne, bo „Lwy” od razu po zmianie stron rzuciły się do ataku, a swoją szansę na gola miał między innymi Jonas Wind. Ofensywny pomocnik mógł wykorzystać dokładne dośrodkowanie Pierre’a Bengtssona z lewej flanki, ale jego strzał głową z okolic piątego metra zatrzymał się tylko na poprzeczce. Osiem minut później 21-latek miał już więcej szczęścia pod bramką Frantiska Placha, choć gol ten mógł nie zostać uznany, gdyby sędzia Roi Reinshreiber zauważył zagranie ręką asystującego przy bramce Kamila Wilczka. Goście na czele z Jakubem Czerwińskim od razu zaczęli sygnalizować błąd Polaka, ale akcja trwała dalej, dzięki czemu napastnik wyłożył Windowi futbolówkę jak na tacy, a ten dopełnił formalności płaskim strzałem.

Od tego momentu gospodarze starali się głównie kontrolować przebieg rywalizacji, nie forsować nadmiernie tempa, ale przy okazji eksponować swoje lepsze wyszkolenie techniczne oraz posiadane przez siebie doświadczenie. Mimo wszystko Piast ani myślał się poddawać, dzięki czemu kibice śledzący czwartkowe spotkanie przed telewizorem wciąż byli świadkami naprawdę interesującego widowiska. W przypadku drużyny gości dawała jednak o sobie znać przypadłość, z którą „niebiesko-czerwoni” zmagają się od dłuższego czasu na boiskach Ekstraklasy. 

Mowa o braku odpowiedniej skuteczności oraz szczęścia, bowiem biorąc pod uwagę przebieg spotkania, goście zasłużyli na zdobycie choćby kontaktowego gola. Karl-Johan Johnsson popisał się świetnymi interwencjami przy główce rezerwowego Michała Żyry oraz uderzeniu Mikkela Kirkeskova z rzutu wolnego, swoje zrobili również dobrze ustawieni defensorzy Kopenhagi, a w jednej akcji gospodarzy od utraty gola uratował słupek. Piastowi z pewnością trzeba było pogratulować za walkę do ostatniego gwizdka, jednak decydujący cios w czwartkowym meczu zadali zawodnicy Stale Solbakkena. W piątej minucie doliczonego czasu gry gospodarze przeprowadzili zabójczą kontrę, gdy grecki pomocnik Zeca podał do wchodzącego w pole karne Biela, a ten wpakował futbolówkę do siatki po rękach interweniującego Placha. 

FC Kopenhaga - Piast Gliwice 3:0 (1:0)

1:0 - Kamil Wilczek 14’

2:0 - Jonas Wind 59’

3:0 - Pep Biel 90+5’

Składy:

Kopenhaga: Johnsson - Bengtsson, Sigurdsson (67’ Oikonomou), Nelsson, Varela - Zeca, Falk (53’ Mudrazija) - Fischer (75’ Stage), Wind, Biel - Wilczek. Trener: Stale Solbakken

Piast: Plach - Kirkeskov, Czerwiński, Huk, Konczkowski - Holubek, Sokołowski (62’ Żyro), Vida, Lipski (82’ Milewski), Jodłowiec - Parzyszek (89’ Steczyk). Trener: Tomasz Fornalik (w zastępstwie za Waldemara Fornalika)

Sędzia: Roi Reinshreiber (Izrael)

Żółte kartki: Mudrazija (Kopenhaga) - Czerwiński, Lipski (Piast)

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również