Rekordowy przychód i imponujący awans Rakowa. Deloitte prześwietla finanse ekstraklasowiczów

10.11.2021

Poprzedni sezon PKO Ekstraklasy był z pewnością wyjątkowy pod kilkoma istotnymi względami. Po pierwsze - rozgrywane w trakcie pandemii zmagania odbywały się za niemal całkowicie zamkniętymi drzwiami. Ponadto mieliśmy do czynienia z sezonem przejściowym przed zapowiadanym poszerzeniem składu ligi i, co chyba najważniejsze, polskie kluby wygenerowały największą wartość przychodów w ostatnich latach. Przeanalizujmy więc szczegółowo opublikowany w poniedziałek raport Deloitte i przekonajmy się, jak na tle ligowców prezentują się śląscy - obecni oraz już byli - ekstraklasowicze.

Tomasz Kudala/PressFocus

Jak można przeczytać w oficjalnej publikacji firmy Deloitte, analizującej po raz pierwszy jeden pełny sezon, a nie rok kalendarzowy, łączne przychody klubów PKO Ekstraklasy z działalności operacyjnej osiągnęły najwyższą wartość w historii rankingu. 16 zespołów w ciągu analizowanych miesięcy zapracowały sobie na przychód wielkości 627,2 miliona złotych, na który łącznie złożyły się trzy podstawowe źrodła dochodu oraz budowania wartości podmiotu:

 

  • Dzień meczowy - z oczywistych względów źródło mocno ograniczone, na które składa się m.in. sprzedaż biletów oraz karnetów czy catering na stadionie. W porównaniu do analizowanego poprzednio 2019 roku, udział tej kategorii w przychodach klubów zmalał o dokładnie 72 punkt procentowe;
  • Transmisje - wpływy klubów z transmisji telewizyjnych i radiowych oraz scentralizowanych praw marketingowych. Na tym polu 16 zespołów zanotowało znaczny krok do przodu, z racji podpisania przez Ekstraklasę S. A. rekordowo wysokich kontraktów telewizyjnych z Canal+ oraz Telewizją Polską. Dzięki temu polskie kluby łącznie uzyskały o blisko 100 milionów większy przychód - dokładnie 301,6 milionów złotych w porównaniu do 201 milionów złotych z analizowanego wcześniej okresu. Taka różnica jest zresztą ściśle skorelowana z tym, że kibice musieli "przestawić się" do oglądania meczów na żywo za pośrednictwem swoich telewizorów bądź urządzeń mobilnych, co znacznie przyczyniło się do wzrostu oglądalności meczów, a co za tym idzie, zwiększenia wpływów z reklam;
  • Komercyjne - wpływy z umów sponsorskich (podpisywanych przez kluby), reklam, sprzedaży koszulek, pamiątek klubowych oraz inne przychody komercyjne.

 

Zanim przejdziemy do szczegółowej analizy czterech śląskich klubów, które w sezonie 2020/2021 występowały w rozgrywkach PKO Ekstraklasy, warto zwrócić uwagę na kilka istotnych statystyk, opracowanych przez analityków Deloitte’a. Wiele wskazuje na to, że uwzględniając kolejne wpływy z transferów oraz dokooptowując do rankingu kluby Fortuna 1. Ligi, już w tym sezonie drużyny z dwóch poziomów rozgrywkowych wygenerują wspólnie przychody około 1 miliarda złotych. Pytanie pozostaje jednak jedno - czy część zespołów będzie w stanie - podobnie jak przed rokiem - spieniężyć swoje największe talenty i czy dojdzie do swego rodzaju exodusu najgorętszych nazwisk. Oczywiście do mniej lub bardziej prestiżowych lig zagranicznych, bo wystarczy przeprowadzenie wręcz błyskawicznej analizy, żeby stwierdzić, że wewnętrzny rynek transferowy pomiędzy klubami PKO Ekstraklasy jest w powijakach i dochodzi w nim do jedynie pojedynczych transakcji gotówkowych.

Budująca jest za to statystyka, dotycząca przeznaczania wydzielonej części budżetu na wynagrodzenia dla piłkarzy. Zgodnie z obowiązującą w piłkarskim świecie normą, koszt pensji dla zawodników (względem uzyskanych przychodów) nie powinien wyjść poza pułap 60% i sytuacja np. z Wisłą Płock w roli głównej, gdzie wydatki na wynagrodzenia wybiły poza skalę i przekroczyły 100% kwoty uzyskanych przychodów, obecnie należy do rzadkości. Mimo to małe czerwone lampki mogą zapalić się przy czterech zespołach, w tym przy gliwickim Piaście, który bez uwzględnienia wpływów z transferów z klubu, zalicza się do grona zespołów ze zbyt wysokim wskaźnikiem wynagrodzeń.

Pora jednak uważniej przyjrzeć się zespołom z naszego województwa, które w ekstraklasowym rankingu zajęły odpowiednio siódme, dziewiąte, jedenaste i trzynaste miejsce. W wewnętrznej śląskiej klasyfikacji najwyżej plasuje się częstochowski Raków, notujący nie tylko największy progres spośród wszystkich analizowanych podmiotów, ale w dodatku mający na swoim koncie tzw. rozbity bank z trofeami. Wygrany puchar oraz superpuchar kraju, wicemistrzostwo Polski oraz awans do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy spowodował, że w porównaniu do roku poprzedniego, Raków awansował w rankingu Deloitte’a aż o siedem lokat oraz zwiększył swoje przychody operacyjne o dokładnie 62 procent. Sumarycznie wyniosły one 38 milionów złotych, a i tak jest to kwota bez uwzględnionych wpływów z hitowego transferu Kamila Piątkowskiego do Red Bullu Salzburg. Samo przejście reprezentanta Polski do austriackiego hegemona zapewniło „Medalikom” blisko 20 milionów złotych i - co za tym idzie - bardzo wysokie czwarte miejsce w innym rankingu, obejmującego przychody transferowe w sezonie 2020/2021. 

- Warto zauważyć, że jeszcze w 2017 roku, Raków osiągnął tylko 6 mln zł przychodów operacyjnych. Od tego czasu przychody operacyjne wzrosły ponad sześciokrotnie, a jeśli uwzględnimy transfery, wzrost jest prawie dziesięciokrotny. Trudno o lepszy przykład rozwoju klubu w ostatnim czasie - można przeczytać w raporcie Deloitte, a uzyskane dane liczbowe tylko potwierdzają, z jak długofalowym i zdroworozsądkowym projektem mamy tutaj do czynienia. Na koniec wrażenie może jeszcze zrobić przychód miliona złotych z wpływów z organizacji dnia meczowego, uzyskany pomimo zamknięcia stadionów i braku możliwości rozgrywania większości meczów przy udziale publiczności. Raków wyprzedził na tym polu m.in. wyżej notowane w klasyfikacji ekipy Lechii Gdańsk, Cracovii czy Zagłębie Lubin, choć jeszcze niemal cały poprzedni sezon rozgrywał swoje domowe spotkania poza Częstochową. 

Dwie pozycje niżej od aktualnego wicemistrza Polski uplasował się gliwicki Piast, który jako jeden z trzech zespołów PKO Ekstraklasy, zmniejszył swoje łączne przychody w porównaniu do lat ubiegłych. Przy tym klub z Okrzei zanotował na tym polu największy spadek, bo na przestrzeni roku stracił około 6 milionów złotych wpływów z działalności komercyjnej, organizacji dnia meczowego oraz ze źródeł transmisji. W jego przypadku to wspomniane transmisje stanowią największą składową wpływów do budżetu, bo wynoszą 55,4 %. Około czternaście milionów zł spośród tych środków klub otrzymał od Ekstraklasy S.A., natomiast 4,3 mln zł od UEFA z tytułu udziału w eliminacjach Ligi Europy, w których zakończył rozgrywki na III rundzie eliminacyjnej. 

Podobnie jak w przypadku Rakowa, ważną składową budżetu „niebiesko-czerwonych” okazały się wpływy z transferów, a dokładnie z jednego - Jakuba Świerczoka, sprzedanego do japońskiej Nagoyi za równowartość około 8,4 miliona złotych. 

Górnik Zabrze z kolei w sezonie 2020/2021 uzyskał przychody w wysokości 27,2 zł, które przełożyły się na 31% wzrost względem poprzednich rozgrywek. Mimo to czternastokrotni mistrzowie Polski zachowali w raporcie wyjątkową stabilność, bo poza dominującą nad resztą stawki warszawską Legią, jako jedyni zdołali utrzymać swoją pozycję z zeszłorocznego rankingu. Podobnie jak w większości przypadków, głównym strumieniem przychodów dla klubu z Zabrza są wpływy z transmisji. A dokładna struktura dochodów przedstawia się w sposób następujący: 

 

  • 48,8% - wpływy z transmisji;
  • 41,6% - wpływy komercyjne;
  • 9,6 % - wpływy z dnia meczowego.

 

Dodatkowo zabrzański klub, spośród wszystkich przedstawicieli naszego województwa, może się pochwalić najlepiej zbilansowanym wskaźnikiem wynagrodzeń w stosunku do przychodów, wynoszącym dokładnie 52%.

Na trzynastej pozycji został z kolei sklasyfikowany klub, mający na zakończenie sezonu 2020/2021 zdecydowanie najmniej powodów do optymizmu. Mowa o Podbeskidziu Bielsko-Biała - jedynym spadkowiczu, muszącym pogodzić się z degradacją z najwyższej klasy rozgrywkowej po zaledwie jednym sezonie pobytu. Paradoksalnie jednak to „Górale” wygenerowali największą wartość przychodów spośród ówczesnych beniaminków, wynoszącą dokładnie 23,1 miliona złotych i tym samym zwiększoną o 104,4% w stosunku do roku ubiegłego. Oczywiście statystyka ta w dużej mierze wyniknęła z wywalczonego awansu i występujących dysproporcji pomiędzy dwoma najwyższymi poziomami rozgrywkowymi. 

Największym źrodłem dochodów Podbeskidzia pozostają przychody komercyjne, a ich znaczną część stanowiły dotacje w wysokości 5,0 mln zł od Miasta Bielsko-Biała, które pełni rolę Partnera Strategicznego klubu oraz przychody z umów sponsorskich i reklam (5,3 miliona złotych). Wspomniane wpływy komercyjne są nawet blisko 2 razy większe od dochodów z tytułu transmisji telewizyjnych i radiowych czy scentralizowanych praw marketingowych.

Jak zatem widać, polska Ekstraklasa dość suchą stopą ostatni ciężki okres, a pod względem organizacyjnym oraz finansowym zaczyna ugruntowywać swoją pozycję w Europie. Biorąc z kolei pod uwagę wszystkie wymienione wyżej dane liczbowe w jedną całość, dochodzimy do jednego od razu nasuwającego się wniosku, o którym zresztą kompleksowo wypowiedział się Prezes Zarządu Ekstraklasy SA, Marcin Animucki. 

- Warto zaznaczyć, że mimo różnego rodzaju trudności rozwój biznesowy PKO Bank Polski Ekstraklasy postępuje z każdym kolejnym rokiem. Jego najbardziej namacalnym przejawem są rosnące przychody klubów, które w minionym, niezwykle trudnym sezonie osiągnęły najwyższą wartość w historii - 627,2 mln zł i to nie uwzględniając wpływów transferowych. Rozwój organizacyjny, finansowy oraz szkoleniowy to zaś warunki niezbędne dla przyszłych sukcesów klubów na arenie krajowej i międzynarodowej - powiedział Animucki, dodając przy okazji, że taki progres Ekstraklasy może być długotrwałym trendem również w kolejnych latach. 

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również