Kickboxing wrócił na salony! Jenel bohaterem meczu Polska - Rosja
14.04.2018
Wczorajsza gala DSF kickboxing Challenge z pewnością na bardzo długo pozostanie w pamięci kibiców. Już walki karty wstępnej przyniosły widzom sporo emocji. W jedynej tego wieczoru walce Muai Thai Cezary Zugaj pokonał Mateusza Janika przez decyzje sędziów. W kolejnej walce Białorusin Pavel Abozny zmierzył się z jednym z najbardziej utytułowanych Polskich kickboxerów Przemysławem Ziemnickim. Po trzech rundach sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości i ogłosili wygraną Aboznego. Trzeba jednak oddać szacunek "Ziemniakowi", który pomimo wielu otrzymanych ciosów był w stanie przetrwać napór rywala. Kolejne zwycięstwo w karierze zapisała Róża Gumienna, która pokonała Marię Valent.
Kartę Główną DSF 14 otworzył pojedynek Polska - Rosja. Mecz rozpoczął Mateusz Rajewski, który zmierzył się z Viktorem Mikhailovem. "Raju" nie ma szczęścia do meczów międzypaństwowych. Na DSF 10 przegrał z Ukraińcem Ilią Tkachukiem, a wczoraj był słabszy od Rosyjskiego zawodnika. Jako kolejny do ringu wszedł Paweł Biszczak, który dołączył do federacji jak mistrz FEN. DSF to jednak zupełnie inna para butów. W swojej pierwszej walce Biszczak przegrał z francuzem Mabelem, ale po proteście wynik walki zmieniono na No-contest. Wczorajszego wyniku jednak nikt, ani nic nie zmieni. Polak został bowiem w 2 rundzie znokautowany przez Ruslana Bikmenova fantastycznym backfistem. Po dwóch walkach było więc 0-2. Polacy potrzebowali więc wygranej Kamila Jenela, by pozostać w tym meczu. Rywalem zawodnika Paco Katowice był bardzo utytułowany oraz doświadczony Aleksandr Zakharov. Nasz zawodnik świetnie rozpoczął swoja walkę. Cały czas wywierał presję na rywalu, a po kilku ciosach na wątrobę Rosjanin był nawet liczony. W drugiej rundzie Rosjanin postawił wszystko na jedną kartę i starał się zdominować Jenela, ten jednak jest zbyt doświadczonym zawodnikiem, by pozwolić na to jakiemukolwiek rywalowi i ponownie kilka razy mocno trafił Zakharova. W trzecim starciu Kamil już nieco opadł z sił, ale walczył bardzo inteligentnie starając się klinczować i trafiać pojedynczymi ciosami. Decyzja sędziów była jedynie formalnością - Kamil Jenel zdecydowanie i zasłużenie zwyciężył, dając tym samym nadzieję naszej reprezentacji na zwycięstwo. Podbudowani wygraną Jenela Dawid Kasperski i Karol Celiński wygrali swoje pojedynki i ostatecznie to nasza reprezentacja była górą w spotkaniu z Rosją.
Po meczu Polska - Rosja do ringu weszli Yuri Zubchuk oraz Dzmitry Valent - Białorusin, który walczył i wygrywał z najlepszymi zawodnikami na świecie. Wczoraj w odniesieniu kolejnej wygranej przeszkodzili jednak sędziowie, którzy tylko ze znanych sobie powodów uznali, że to Ukraiński zawodnik był lepszy pomimo tego, że to Valent celniej i mocniej trafiał swojego rywala. Zadnych kontrowersji nie było za to w pojedynku Damiela Omielańczuka z Niko Falinem. Były zawodnik UFC zaskoczył swoją siłą i ruchliwością. Omielańczuk nic nie robił sobie z podwójnej gardy Niemca i dosłownie przestawiał go po całym ringu. Fantastyczny występ polskiego zawodnika, który staje się tym samym jednym z kandydatów do walki o pas wagi ciężkiej.
Przed największym wyzwaniem w karierze stanął wczoraj Kamil Ruta, który mierzył się z fenomenalnym francuzem Yohanem Lidonem. Lidon walczył bardzo inteligentnie, pokazał bardzo ładny kickboxing, stosując nieszablonowe techniki. Zdaniem większości obserwatorów to on był górą w pierwszej oraz trzeciej rundzie. Sędziowie widzieli to jednak inaczej punktując 30-28 dla Ruty. Wynik już nie kontrowersyjny, a raczej skandaliczny, gdyż francuz został zwyczajnie okradziony z wygranej.
W Co-main evencie zobaczyliśmy pojedynek o pas wagi ciężkiej. Naprzeciw giganta z Białorusi Petra Romankiewicza stanął polski weteran Dawid Żółtaszek. Polak dbrze rozpoczął ten pojedynek, kilkukrotnie trafiając rywala. Białorusin odgrywał się mocnymi low-kickami. W drugiej rundzie Romakiewicz zwiększył intensywność i posłał kilkanascie potęznych niskich kopnieć na udo Żółtaszka, który po drugim starciu już wyraźnie kulał. Na poczatku trzeciej rundy Białorusin wciąż realizował swój plan, by po chwili zmienić cel i posłał potezne kopnięcie na głowę Polana, który padł na deski. Żółtaszek zdołał wstać, ale Romankiewicz ponowił swój atak i było po walce. Była to już druga obrona pasa w wykonaniu Białorusina i w takiej dyspozycji cięzko bedzie komukolwiek odebrać mu tytuł mistrza.
W walce wieczoru zobaczylismy dwóch weteranów kickboxingu. marcin Różalski walczył z australijczykiem Peterem Grahamem. Pierwotnie rywalem Różala miał być Jerome le Banner, ale na kilka dni przed galą wypadł z karty walk z powodu kontuzji. "Barbarzyńca" z Płocka miał swój plan na tę walkę i konsekwentnie go realizował. Walczył dość oszczędnie schowany za podwójna gardą, by momentalnie "odpalić" potezne kopniecie na żebra rywala. Tak wyglądała niemal cała pierwsza runda. W drugiej australijczyk zaczął nieco opuszczać ręce, chroniąc tym samym swój prawy bok. Różalski momentalnie to wykorzystał i posłał piekielnie mocne wysokie kopniecie na głowe rywala, który padł na deski. Graham jednak się podniósł i zdołał dotrwac do ostatniego gongu. Wygrana Różala była jednak bezdyskusyjna. Moze więc to Marcin Różalski pokusi się o próbę odebrania pasa mistrzowi z Białorusi? To juz zalezy od samego zawodnika, a przede wszystkim od włodarzy DSF.
Piatek 13 kwietnia nie był ani troche pechowy. To był fantastyczny dzień dla każdego fana kickboxingu. prezez Sławomir Duba zapowiedział, że jeszcze w tym roku federacja DSF zawita na Śląsk. Najlepszy kickboxing w polsce najprawdopodobniej zawita do Gliwic we wrześniu.
Kartę Główną DSF 14 otworzył pojedynek Polska - Rosja. Mecz rozpoczął Mateusz Rajewski, który zmierzył się z Viktorem Mikhailovem. "Raju" nie ma szczęścia do meczów międzypaństwowych. Na DSF 10 przegrał z Ukraińcem Ilią Tkachukiem, a wczoraj był słabszy od Rosyjskiego zawodnika. Jako kolejny do ringu wszedł Paweł Biszczak, który dołączył do federacji jak mistrz FEN. DSF to jednak zupełnie inna para butów. W swojej pierwszej walce Biszczak przegrał z francuzem Mabelem, ale po proteście wynik walki zmieniono na No-contest. Wczorajszego wyniku jednak nikt, ani nic nie zmieni. Polak został bowiem w 2 rundzie znokautowany przez Ruslana Bikmenova fantastycznym backfistem. Po dwóch walkach było więc 0-2. Polacy potrzebowali więc wygranej Kamila Jenela, by pozostać w tym meczu. Rywalem zawodnika Paco Katowice był bardzo utytułowany oraz doświadczony Aleksandr Zakharov. Nasz zawodnik świetnie rozpoczął swoja walkę. Cały czas wywierał presję na rywalu, a po kilku ciosach na wątrobę Rosjanin był nawet liczony. W drugiej rundzie Rosjanin postawił wszystko na jedną kartę i starał się zdominować Jenela, ten jednak jest zbyt doświadczonym zawodnikiem, by pozwolić na to jakiemukolwiek rywalowi i ponownie kilka razy mocno trafił Zakharova. W trzecim starciu Kamil już nieco opadł z sił, ale walczył bardzo inteligentnie starając się klinczować i trafiać pojedynczymi ciosami. Decyzja sędziów była jedynie formalnością - Kamil Jenel zdecydowanie i zasłużenie zwyciężył, dając tym samym nadzieję naszej reprezentacji na zwycięstwo. Podbudowani wygraną Jenela Dawid Kasperski i Karol Celiński wygrali swoje pojedynki i ostatecznie to nasza reprezentacja była górą w spotkaniu z Rosją.
Po meczu Polska - Rosja do ringu weszli Yuri Zubchuk oraz Dzmitry Valent - Białorusin, który walczył i wygrywał z najlepszymi zawodnikami na świecie. Wczoraj w odniesieniu kolejnej wygranej przeszkodzili jednak sędziowie, którzy tylko ze znanych sobie powodów uznali, że to Ukraiński zawodnik był lepszy pomimo tego, że to Valent celniej i mocniej trafiał swojego rywala. Zadnych kontrowersji nie było za to w pojedynku Damiela Omielańczuka z Niko Falinem. Były zawodnik UFC zaskoczył swoją siłą i ruchliwością. Omielańczuk nic nie robił sobie z podwójnej gardy Niemca i dosłownie przestawiał go po całym ringu. Fantastyczny występ polskiego zawodnika, który staje się tym samym jednym z kandydatów do walki o pas wagi ciężkiej.
Przed największym wyzwaniem w karierze stanął wczoraj Kamil Ruta, który mierzył się z fenomenalnym francuzem Yohanem Lidonem. Lidon walczył bardzo inteligentnie, pokazał bardzo ładny kickboxing, stosując nieszablonowe techniki. Zdaniem większości obserwatorów to on był górą w pierwszej oraz trzeciej rundzie. Sędziowie widzieli to jednak inaczej punktując 30-28 dla Ruty. Wynik już nie kontrowersyjny, a raczej skandaliczny, gdyż francuz został zwyczajnie okradziony z wygranej.
W Co-main evencie zobaczyliśmy pojedynek o pas wagi ciężkiej. Naprzeciw giganta z Białorusi Petra Romankiewicza stanął polski weteran Dawid Żółtaszek. Polak dbrze rozpoczął ten pojedynek, kilkukrotnie trafiając rywala. Białorusin odgrywał się mocnymi low-kickami. W drugiej rundzie Romakiewicz zwiększył intensywność i posłał kilkanascie potęznych niskich kopnieć na udo Żółtaszka, który po drugim starciu już wyraźnie kulał. Na poczatku trzeciej rundy Białorusin wciąż realizował swój plan, by po chwili zmienić cel i posłał potezne kopnięcie na głowę Polana, który padł na deski. Żółtaszek zdołał wstać, ale Romankiewicz ponowił swój atak i było po walce. Była to już druga obrona pasa w wykonaniu Białorusina i w takiej dyspozycji cięzko bedzie komukolwiek odebrać mu tytuł mistrza.
W walce wieczoru zobaczylismy dwóch weteranów kickboxingu. marcin Różalski walczył z australijczykiem Peterem Grahamem. Pierwotnie rywalem Różala miał być Jerome le Banner, ale na kilka dni przed galą wypadł z karty walk z powodu kontuzji. "Barbarzyńca" z Płocka miał swój plan na tę walkę i konsekwentnie go realizował. Walczył dość oszczędnie schowany za podwójna gardą, by momentalnie "odpalić" potezne kopniecie na żebra rywala. Tak wyglądała niemal cała pierwsza runda. W drugiej australijczyk zaczął nieco opuszczać ręce, chroniąc tym samym swój prawy bok. Różalski momentalnie to wykorzystał i posłał piekielnie mocne wysokie kopniecie na głowe rywala, który padł na deski. Graham jednak się podniósł i zdołał dotrwac do ostatniego gongu. Wygrana Różala była jednak bezdyskusyjna. Moze więc to Marcin Różalski pokusi się o próbę odebrania pasa mistrzowi z Białorusi? To juz zalezy od samego zawodnika, a przede wszystkim od włodarzy DSF.
Piatek 13 kwietnia nie był ani troche pechowy. To był fantastyczny dzień dla każdego fana kickboxingu. prezez Sławomir Duba zapowiedział, że jeszcze w tym roku federacja DSF zawita na Śląsk. Najlepszy kickboxing w polsce najprawdopodobniej zawita do Gliwic we wrześniu.
Polecane
Sporty inne