Bojarski wróci na wiosnę

29.08.2008
Marcin Bojarski miał być siłą napędową Piasta Gliwice. Tymczasem skrzydłowy beniaminka doznał kontuzji, która wyeliminuje go z gry na kilka miesięcy.

Tuż po zakotwiczeniu w Gliwicach „Bojar” zagrał w meczu sparingowym z GKS Katowice. Pod koniec pierwszej odsłony został powalony przez dwóch przeciwników i od tego momentu zaczął się jego pech.

 

- Delikatnie wchodzę w trening, ale nic na siłę, gdyż to jest najgorsza kontuzja dla zawodnika. Zlekceważenie jej może skończyć się nawet półroczną absencją - mówił kilkanaście dni temu były gracz „Pasów”. Gdy uraz wydawał się wyleczony, w meczu z GKS Bełchatów został wprowadzony na boisko z ławki rezerwowych. - Grało mi się dobrze - cieszył się 31-letni piłkarz.

 

Kolejną okazję do występu otrzymał tydzień później w starciu z Arką Gdynia. - Wtedy odnowił mi się uraz. Szkoda, bo zespół grał dobrze. Wprowadziłem się nieźle i wynik 2:2 wisiał w powietrzu. Wtedy nadeszła nieszczęsna 80. minuta. Zderzyłem się z rywalem i chwilę później nie mogłem już ruszyć nogą. Limit zmian został wykorzystany i koledzy grali w dziesięciu - opowiada rozżalony Bojarski.

 

Brak treningów, operacja i długa przerwa - taka przyszłość rysuje się przed "Bojarem". W rundzie jesiennej fani nie zobaczą go już w akcji. - Teraz mam nawet problem z chodzeniem - martwi się gracz Piasta. - Gdy przejdę zabieg, będzie mnie czekać sześć tygodni o kulach. Potem rehabilitacja. Zespół nie ma ze mnie żadnego pożytku. Trzeba jasno powiedzieć, że Marcin Bojarski nie pomógł Piastowi. Na razie z tego transferu wyszło wielkie nic. Jeszcze nigdy nie miałem takiej kontuzji, a gram w piłkę od kilku dobrych lat. Bardzo chcę wrócić do zdrowia, by pomóc choć na wiosnę. Wtedy będą mecze o "wszystko". Tylko to mnie pociesza – zakończył załamany zawodnik.

autor: Bartłomiej Kowalski

Przeczytaj również