Walczyli, próbowali, ale za to punktów nie przyznają

11.08.2017
Na inauguracje 5. kolejki Ekstraklasy Piast Gliwice uległ w Warszawie miejscowej Legii 1:3. Choć gliwiczanie momentami spisywali się w stolicy naprawdę nieźle, nie wystarczyło to do zdobycia jakichkolwiek punktów i sytuacja Piasta w tabeli dalej pozostaje bardzo słaba.  
Rafał Oleksiewicz/Pressfocus
Jeszcze w sezonie 2015/2016 starcie to można by było uznać za absolutny hit - na inaugurację 5. kolejki mierzyli się w końcu ze sobą mistrz i wicemistrz wspomnianych rozgrywek. Od tamtego czasu w obu ekipach zmieniło się naprawdę sporo, a dowodem na to są m.in. ich obecne pozycje w tabeli oraz bardzo zmienione jedenastki. Przed tym spotkaniem Legia zajmowała w ligowej stawce pozycje dziesiątą, natomiast gliwiczanie niespodziewanie zamykali stawkę. Z pewnością wynik punktowy podopiecznych trenera Wdowczyka mógłby być lepszy, gdyby nie fakt, że Konstantin Vassiljev ma już w zanadrzu dwie niewykorzystane jedenastki, które całkowicie mogłyby odmienić przebieg rywalizacji z Cracovią i Śląskiem Wrocław.

Zanim jednak słynny "Cesarz Estonii" dostąpiłby w Warszawie ewentualnej możliwości przełamania się, musiał.. opuścić boisko po zaledwie 20. minutach spotkania. Powodem zaistniałej sytuacji była kontuzja, która uniemożliwiała mu dalszy pobyt na placu gry. Gdy Vassiljeva zastępował Michal Papadopulos, na tablicy wyników widniała już jedynka po stronie zdobyczy bramkowych drużyny gospodarzy. W 17. minucie do piłki, zaadresowanej z rzutu rożnego, dopadł Dominik Nagy i Węgier pokonał Szmatułę potężnym uderzeniem w środek bramki. W pierwszej połowie zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiali podopieczni Jacka Magiery, natomiast goście z Gliwic wyglądali jak bokser, schowany za podwójną gardą i nie wywierający przy tym presji na przeciwniku. Mimo tego Legia nie potrafiła podwyższyć swojego prowadzenia, choć dobre okazje ku temu mieli Chima Chukwu czy Dąbrowski.

Z biegiem czasu gliwiczanie zaczęli sprawiać coraz lepsze wrażenie i przede wszystkim w końcu zmuszali defensywę Legii do działania. Kiedy już wydawało się, że dobra postawa Piasta zostanie wynagrodzona bramką, w ostatniej chwili gospodarzy uratował Michał Pazdan, wybijając wślizgiem piłkę z linii bramkowej. Po tej sytuacji Legia wzięła się w garść i zanim Piast zdążył się zorientować, przegrywał już 3:0. W ciągu 2 minut Jakuba Szmatułę pokonał Krzysztof Mączyński i Guilherme i wydawało się, że ostatnie 10 minut będzie popisem siły mistrza Polski. Ostatni zespół w tabeli jednak nie załamał się i tuż przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, zdobył bramkę honorową za sprawą Czecha Michala Papadopolusa. Napastnik wykończył znakomitą wrzutkę Josipa Barisicia w pole karne i tym samym zdobył swojego drugim gola w tym sezonie ligowym. 

Choć Piast po tym meczu nie poprawi swojej sytuacji w tabeli i dalej będzie okupował ostatnią pozycję, ze swojej postawy w drugiej połowie może być zadowolony. Na podstawie tego spotkania można jednak zauważyć, jak wiele w piłce znaczy szczęście. Kto wie jak mecz by się potoczył, gdyby przy stanie 1:0 Michał Pazdan nie wybił piłki z linii bramkowej.
 
Legia Warszawa - Piast Gliwice 3:1 (1:0)

1:0 - Dominik Nagy - 17'
2:0 - Krzysztof Mączyński - 78' 
3:0 - Guilherme - 79'
3:1 - Michal Papadopolus - 89'

Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Guilherme – Moulin, Mączyński – Kucharczyk (68' Hlousek), Hamalainen (71' Kopczyński), Nagy – Chima Chukwu (58' Sadiku). Trener: Jacek Magiera.
Piast: Szmatuła – Pietrowski, Sedlar, Hebert, Konczkowski – Dziczek, Bukata – Gojko (58' Mak), Vassiljev (21' Papadopulos), Zivec – Jankowski (73' Barisić). Trener: Dariusz Wdowczyk.

Żółte kartki: Jędrzejczyk (Legia) - Sedlar, Mak (Piast)
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 13708
źródło: własne/piast.gliwice.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również